Cudze auto wywiózł lawetą i demontował na części

Sposób kradzieży pojazdów "na lawetę" nie jest nowy. Złodzieje stosując taką metodę potrafią zabierać z parkingów cudze auta bez wzbudzania podejrzeń. Później zwykle następuje demontaż, a części trafiają na handel.

Do odholowania samochodu dochodzi nie zawsze z polecenia jego właściciela. Złodzieje sprytnie typują auta przeróżnych klas i marek, udają pomoc drogową i odjeżdżają z łupem na lawecie. Taki sposób pozwala na przywłaszczenie cudzego mienia bez otwierania i uruchamiania. W razie pytań zadawanych przez świadków, rabusie pod takie operacje mają przygotowane specjalne historyjki. Udają serwisantów ASO, operatorów firmy zarządzającej flotą czy nawet egzekutorów majątku lub pracownik służb. Tego rodzaju sytuacje mają miejsce szczególnie w przypadku starszych samochodów, które często są nieużywane od dłuższego czasu lub zwyczajnie stoją w zapomnieniu.

Takim schematem działania posłużył się pewien 27-latek z Dolnego Śląska. Mężczyzna wynajętą lawetą wywiózł należące do obcej osoby Audi 6. Zaparkowany samochód przetransportował na posesję do Bielawy, gdzie zajął się jego demontażem. Po co to zrobił? Jak łatwo się domyślić, elementy cudzej własności miały zostać sprzedane.

Zgłoszenie o kradzieży Audi A6 trafiło na policję. Pokrzywdzony wartość starego sedana klasy premium wycenił na 6 tysięcy złotych. Sprawą zajęli się funkcjonariusze z dzierżoniowskiej komendy. Po zebraniu informacji rozpoczęli czynności mające na celu odzyskanie skradzionego mienia oraz zatrzymanie sprawcy bądź sprawców. Policjanci z pionu kryminalnego ustalili dane osoby podejrzewanej o ten czyn i dotarli do 27-latka, u którego znaleźli zdekompletowany samochód. Mężczyźnie za kradzież grozi teraz kara do 5 lat pozbawienia wolności.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.