Metoda na Niemca. Tak polscy kierowcy chcą oszukać straż miejską w SPP

Kierowcy nie chcą ani płacić za parkowanie w centrum miasta, ani tym bardziej uiszczać kar za brak biletów parkingowych. Wymyślili zatem świetny sposób na oszukiwanie kontrolerów. Metoda na Niemca zakłada zmianę... numerów rejestracyjnych.

Więcej porad związanych z płatnym parkowaniem i karami znajdziecie również w serwisie Gazeta.pl.

Idea stojąca za strefami płatnego parkowania jest raczej oczywista. Opłaty mają sprawić, że kierowcy na krótszy czas będą zostawiać pojazdy w centrum miasta. To zmniejszy ilość aut na drodze, a do tego sprawi, że osobom załatwiającym sprawy łatwiej będzie znaleźć wolne miejsce parkingowe. Kierowcy traktują natomiast SPP jako zło konieczne. Szczególnie że opłaty nie należą do niskich...

Zobacz wideo Parkowanie na przystankach w oku policyjnej kamery

Jak zaoszczędzić 33 zł w 8 godzin? Pomocna metoda na Niemca!

Weźmy jako przykład Warszawę. Tu za pierwszą godzinę parkowania trzeba zapłacić 3,9 zł. Druga kosztuje już 4,6, a trzecia aż 5,5 zł. W sytuacji, w której np. kierowca zostawi swoje auto w SPP na 8 godzin, które spędzi w pracy, zapłaci przeszło 33 zł. A za tą kwotę mógłby kupić np. obiad w barze mlecznym... Strefy płatnego parkowania są systematycznie rozszerzane. Rosną też opłaty za parkowanie. Część kierowców postanawia zatem działać i szukają sposobów na ominięcie płatności. Jednym z ostatnich krzyków moto-mody jest metoda na Niemca.

Niemieckie tablice uniemożliwiają identyfikację kierowcy?

Metoda na Niemca polega na tym, że kierujący parkuje pojazd w centrum i nie opłaca biletu parkingowego. Żeby jednak nie otrzymać opłaty karnej, podmienia tablice rejestracyjne. W miejsce polskich oznaczeń wkłada niemieckie i to najlepiej te w wersji próbnej z określonym terminem ważności. I choć w takim przypadku np. leaf z kamerą na dachu należący do ZDM i jeżdżący po Warszawie zidentyfikuje parkowanie bez opłaty, kierowcę niezwykle ciężko będzie namierzyć. Numer rejestracyjny założony w aucie na chwilę nie doprowadzi bowiem do właściciela.

Niemieckie tablice i... polska naklejka na szybie. To oznacza problem

Pomysł wydaje się genialny i skuteczny? Trochę tak. Ale tylko trochę. Bo zakłada jedną, ale dość sporą lukę logiczną. Kierujący zakłada niemieckie tablice na czas parkowania, ale zapomina o tym, że na przedniej szybie pojazdu cały czas znajduje się naklejka z polskim numerem rejestracyjnym. A pracownicy ZDM prowadzący leafa, widząc niemieckie oznaczenia podczas monitorowania SPP, najczęściej proszą o pomoc kontrolerów pieszych. Ci podchodzą do wskazanego samochodu i tak naprawdę z miejsca ujawniają oszustwo właściciela.

Skutek może być jeden, a właściwie to dwa. Po pierwsze właściciel pojazdu nie uniknie opłaty karnej za parkowanie w SPP bez opłaty. Ta wynosi na ogół 250 zł. Po drugie kontroler wezwie na miejsce patrol policji. W efekcie właściciel nie uniknie też dalszej odpowiedzialności. W najlepszej opcji dostanie 500 zł mandatu, a w najgorszej stanie przed sądem pod zarzutem używania fałszywych tablic. Grozi za to nawet 5 lat więzienia. Opłacalne? Raczej nie...

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.