Spodobał Ci się ten artykuł? Więcej wiadomości ze świata motoryzacji znajdziesz na Gazeta.pl
Wielu mieszkańców Ukrainy opuszczało swój kraj w ogromnym pośpiechu. Przykład mężczyzny, który przyjechał swoim autem do Warszawy, udowadnia, jak ważne było, aby wyjechać jak najszybciej z kraju ogarniętego wojną. Właścicielowi hyundaia i30 ze zdjęć udało się cudem uratować życie.
TVN Warszawa znalazł na Facebooku wpis aktywisty społecznego Macieja Ciulkina i na podstawie zamieszczonych tam zdjęć poinformował, że na warszawskim Grochowie stoi hyundai na ukraińskich tablicach rejestracyjnych z obwodu donieckiego. Jest poważnie uszkodzony, ma liczne dziury w nadwoziu i wybitą tylną szybę. Efekt wandalizmu?
Okazuje się, że wcale nie. To wynik działań wojennych. Właścicielem samochodu jest pan Oleksandr, który uciekał swoim autem z Mariupola. Jego hyundai został zniszczony przez odłamki, które były efektem rosyjskiego ostrzału artyleryjskiego. Tuż koło niego wybuchła rakieta wystrzelona z samobieżnej rosyjskiej (a wcześniej radzieckiej) wyrzutni BM-21 Grad. Takie wyrzutnie są montowane na podwoziach ciężkich wojskowych ciężarówek Ural i stanowią podstawę rosyjskich wojsk artylerii dywizyjnej.
Jak właściciel opisał portalowi TVN Warszawa, samochód stał w garażu, gdy nagle obok niego wybuchł pocisk. Odłamki przebiły bramę i zniszczyły samochód. Dzięki temu, że był osłonięty przed bezpośrednimi skutkami wybuchu, udało się go doprowadzić do stanu umożliwiającego jazdę. Pan Oleksandr naprawił zbiornik paliwa, połączył kable i postanowił uciec z rodziną z miasta. Wyjechał z niego wraz z żoną i teściem.
Jak widać, ewakuacja zakończyła się pomyślnie. Ostatecznie samochód z panem Oleksandrem i jego rodziną są już bezpieczni w Warszawie. Pod wpisem na Facebooku już pojawił się komentarz Alexa Pylypchuka, który zadeklarował się, że naprawi samochód za darmo.
Takie odruchy serca przywracają wiarę w ludzi. Jednak za naszą wschodnią granicą dalej toczą się walki, a Mariupol jest w dalszym ciągu oblężony. Uszkodzone auto i chęć przetrwania pokazują namacalnie, co się tam właśnie dzieje.