Polski samochód elektryczny, który w dwie sekundy staje się skuterem. Może jeździć bez kierowcy

Bartłomiej Pawlak
Triggo to polski pojazd elektryczny, który w dwie sekundy z małego samochodu zmienia się w przerośnięty skuter. Wszystko po to, aby sprawnie poruszać się po mieście i nie stać w korkach. Mieliśmy okazję przyjrzeć się Triggo nieco bliżej, a także sterować nim zdalnie. Podwarszawska firma ma ciekawy pomysł, jak wykorzystać tę funkcję w praktyce.
Zobacz wideo 440 KM zamkniętych w kompaktowym SUV-ie. Porsche udowadnia, że jest producentem samochodów sportowych

O Triggo po raz pierwszy mieliśmy okazję usłyszeć już kilka lat temu. Pojazd zaprojektowano w podwarszawskich Łomiankach, w pierwszej połowie 2019 roku zaczęły się testy drogowe. Obecnie elektryczny czterokołowiec wciąż jest dopracowywany, jednak kolejne prototypy są już mocno zbliżone do gotowych, produkcyjnych modeli. 

Polski samochód elektryczny, który ominie (niemal) każdy korek

Zamysł polskiej firmy jest niezwykle ciekawy. Triggo jest pojazdem przypominającym wymiarami niewielki samochód segmentu A. Waży ok. 400 kg (wagę ograniczają przepisy homologacyjne), a silnik elektryczny (docelowo o mocy 15 kW) pozwala rozpędzić się do maksymalnie 90 km/h. Od najmniejszych samochodów jest jednak znacznie węższy - ma 148 cm szerokości.

Polski pojazd Triggo
Polski pojazd Triggo fot. Bartłomiej Pawlak / Moto.pl

W razie potrzeby może jednak zmienić się w przerośnięty skuter, chowając wystające ponad obrys pojazdu przednie koła. Taka transformacja zajmuje ok. 2 sekund i z perspektywy kierowcy (i ewentualnie siedzącego za nim pasażera) jest zupełnie nieodczuwalna. Cały proces ogranicza się do kliknięcia jednego przycisku na kierownicy.

W trybie skutera szerokość pojazdu to już tylko 86 cm, a prędkość ograniczona jest do 35 km/h. W takiej formie służy przede wszystkim do przeciskania się pomiędzy samochodami stojącymi w korku. Dzięki temu możemy przejechać przez centrum miasta w godzinach szczytu niemal tak samo wygodnie, jak na skuterze czy motocyklu.

Polski pojazd Triggo
Polski pojazd Triggo fot. Bartłomiej Pawlak / Moto.pl

Dla bardzo smukłego pojazdu łatwiej też znaleźć miejsce parkingowe. Zresztą zapewne nie bez powodu projektanci Triggo zdecydowali się na przesuwne drzwi, zamiast tradycyjnych. Manewrowanie po ciasnych uliczkach miasta ułatwia też promień skrętu wynoszący 3,5 metra. W praktyce, aby zawrócić Triggo, wystarczą dwa wolne pasy ruchu.

Przejechaliśmy Triggo przez podwarszawskie korki

Triggo nie jest jeszcze gotowym, produkcyjnym pojazdem, ale w ramach testów może poruszać się po drogach publicznych. Niestety, z powodu przepisów nie mogliśmy wyjechać nim na drogę, siedząc za kółkiem, a jedynie na fotelu pasażera. Pojazd prowadził jeden z pracowników Triggo.

W praktyce kilkunastominutowy przejazd stojącą w korku krajową siódemką (ul. Kolejową) i okolicznymi uliczkami minął zupełnie bezproblemowo. Triggo bez trudności wciskało się pomiędzy toczące się samochody. Wzbudzaliśmy zresztą na tyle duże zainteresowanie na drodze, że wielu kierowców i tak chętnie wpuszczało nas na swój pasu ruchu.

Polski pojazd Triggo
Polski pojazd Triggo fot. Bartłomiej Pawlak / Moto.pl

W praktyce pomysł polskiej firmy faktycznie może mieć sporo sensu. Przejazd przez zakorkowane ulice trwa zdecydowanie krócej niż w przypadku auta. O ile oczywiście kierowca nie boi się lawirowania między lusterkami stojących na drodze samochodów. Zdecydowanie łatwiej będzie do tego przywyknąć motocyklistom. Co ciekawe, pojazd musi samoczynnie przechylać nadwozie na zakrętach, co dostarcza dość ciekawych wrażeń z jazdy.

Niestety, nie ma róży bez kolców, a nasz egzemplarz nie był jeszcze dopracowany. We wnętrzu kabiny pasażerskiej jest bardzo głośno, szczególnie przy nieco wyższych prędkościach (powyżej ok. 40 km/h). Przedstawiciele firmy zapowiadają, że wciąż trwają prace nad odpowiednim zabudowaniem przestrzeni, w której umieszczono silnik oraz wygłuszeniem kabiny, a w docelowym pojeździe ma być już ciszej.

Kolejny problem to bardzo twarde zawieszenie, które również ma zostać jeszcze dopracowane. Pojazd został już wyposażony w ogrzewanie, a docelowo ma się również pojawić klimatyzacja. W cieplejsze dni jej brak może być problemem. Minusem jest też bardzo ograniczona przestrzeń dla pasażera siedzącego za kierowcą.

Polski pojazd Triggo
Polski pojazd Triggo fot. Bartłomiej Pawlak / Moto.pl

Triggo może już jeździć bez kierowcy

Co ciekawe, Triggo może poruszać się nawet bez kierowcy w środku, choć nie mówimy tu o możliwości jazdy autonomicznej. Producent wyposażył część pojazdów w zestaw kamer na dachu, dzięki którym Triggo może być sterowany zdalnie z - jak przekonują przedstawiciele firmy - niemal dowolnego miejsca na Ziemi. Jedyny warunek to stałe połączenie z siecią.

W praktyce mieliśmy okazję przejechać się Triggo (choć oczywiście już nie po drogach publicznych) sterując nim z oddalonej o kilka kilometrów od pojazdu siedziby firmy. Całość funkcjonowała bardzo sprawnie, choć zdalne kierowanie nie jest zbyt intuicyjne. Przynajmniej przy pierwszej próbie.

Polski pojazd Triggo
Polski pojazd Triggo fot. Bartłomiej Pawlak / Moto.pl

Triggo nie będzie można kupić. Ale spotkamy je w carsharingu 

Triggo nie będzie można jednak kupić na użytek prywatny. Zgodnie z zamysłem firmy, będzie dostępne jedynie w ramach carsharingu. Plan zakłada, że pojazd będziemy mogli wynająć na minuty, aby szybko przemieścić się po mieście.

Po skończonej jeździe pojazd będziemy mogli zostawić w bezpiecznym miejscu, a operator zdalnie przejmie nad nim kontrolę (właśnie po to opracowano tryb jazdy zdalnej) i przeparkuje czterokołowiec lub nawet dojedzie nim do następnego klienta. Co więcej, pojazdów w ogóle nie będzie trzeba ściągać do bazy w celu ładowania. Tzw. juicerzy będą jedynie wymieniać zestawy akumulatorów. Teoretyczny zasięg na jednym zestawie to docelowo ok. 140 km.

Polski pojazd Triggo
Polski pojazd Triggo fot. Bartłomiej Pawlak / Moto.pl

Triggo zakłada, że ich pojazd może trafić do pierwszych dostawców usług carsharingowych w 2023 roku. Funkcje związane z jazdą zdalną mają zostać dodane później - najpewniej nie wcześniej niż w 2025 roku. Wiele zależy tu od przepisów w Polsce i innych krajach, które (przynajmniej u nas) na razie uniemożliwiają prowadzenie samochodów na odległość.

Więcej motoryzacyjnych ciekawostek znajdziesz na Gazeta.pl

Więcej o: