Więcej na temat sprytnych metod handlarzy i kupujących auta przeczytacie również w serwisie Gazeta.pl.
Zakup samochodu używanego to walka sprytu sprzedającego ze sprytem kupującego. Sprzedający w naturalny sposób będzie chciał ukryć wszystkie wady auta i przedstawić pojazd jako bezwypadkowy, zadbany i regularnie serwisowany. Kupujący z kolei poszukuje punktów zaczepienia – świadczących o poważnych uszkodzeniach, usterkach czy po prostu pozwalających na lepsze ustawienie pozycji negocjacyjnej. I jedną z ważniejszych broni w rękach nabywców coraz częściej staje się miernik grubości lakieru. Jakie tak właściwie informacje może zdradzić to urządzenie?
Jak sama nazwa wskazuje, miernik taki służy do pomiaru grubości lakieru na poszczególnych elementach. Informacja ta jest kluczowa, bo lakiernie w fabrykach są stworzone w taki sposób, aby nanosiły równomierną i też niezbyt grubą warstwę lakieru na nadwozie. O czym mogą świadczyć pomiary miernikiem grubości lakieru? Oto kilka przykładów:
Obsługa mierników grubości lakieru jest raczej intuicyjna. Urządzenie należy włączyć i rozpocząć pomiar. Jak interpretować wynik? Nie każdy kupujący musi mieć szeroką wiedzę na temat motoryzacji. Nie każdy musi zatem też wiedzieć co oznacza konkretne wskazanie miernika. To na szczęście jeszcze żaden problem. Urządzenia coraz częściej sygnalizują nieprawidłowość pomiarów kolorami. Zielony np. może oznaczać lakier fabryczny, pomarańczowy sugeruje element lakierowany, a czerwony element szpachlowany i lakierowany.
Sama forma miernika grubości lakieru nie ma większego znaczenia. Może to być urządzenie wyposażone zarówno w sondę umieszczoną na przewodzie, jak i bez sondy (pomiar wykonywany z obudowy). Wybór w tej kwestii dotyczy jedynie wygody użytkowania – łatwiej manewrować tymi z sondą wypuszczoną na przewodzie. Kluczowa jest też zasada działania samego miernika. Dynamometryczny zwany też magnetycznym wykorzystuje do pomiaru magnesową końcówkę i nie wymaga zasilania np. bateryjnego. To proste urządzenie, choć nie zawsze przesadnie precyzyjne. Kolejnym typem są mierniki elektroniczne. Tu pomiar oparty jest o ultradźwięki, a jego wynik można uznać za mocno wiarygodny.
Z rodzajem miernika wiąże się jeszcze jedna kwestia. Mianowicie chodzi o to, z jakimi materiałami może pracować dany czujnik. Podstawowe wersje (magnetyczne) są "przyuczone" do pomiaru grubości lakieru w przypadku stali i stali ocynkowanej. Dziś jednak wiele pojazdów ma np. błotniki kompozytowe (np. Renault) a maski, klapy bagażnika i drzwi aluminiowe (np. Audi). W takim przypadku pomiar przy pomocy urządzenia magnetycznego nie okaże się możliwy. Wtedy sprawdzi się tylko bardziej zaawansowany miernik elektroniczny – on na ogół pracuje z każdym typem materiału.
Informacja mówiąca o szkodowej historii pojazdu pomoże zaoszczędzić kupującemu zakupu przygotowanego do sprzedaży wraku lub sprawi, że ten będzie mógł stargować często nawet kilka tysięcy złotych z ceny początkowej. Czy zatem opłaca się kupić miernik? Bez wątpienia tak – zwróci się już po zakupie pierwszego pojazdu. Ile tak właściwie kosztują jednak tego typu urządzenia? Rozstrzał cen na rynku jest ogromny. Proste testery przypominające flamaster kosztują już jakieś 20 – 30 zł. Za sprzęt w miarę dobrej klasy trzeba zapłacić już jakieś 150 – 200 zł, podczas gdy najdroższe i mocno profesjonalne mierniki zostaną wycenione na nawet 550 do 600 zł.