Ile można stracić, kiedy kupimy używane auto z kręconym licznikiem? Oni to policzyli

Tysiąc, dwa tysiące, a może trzy? Będziecie zaskoczeni kwotą! Jeżeli wybierzecie złe auto i jego licznik będzie cofnięty już o 100 tys. km, stracicie na transakcji nawet - uwaga! - przeszło 44 tys. zł.

O nieuczciwych technikach handlarzy samochodów opowiadamy też w serwisie Gazeta.pl.

W maju 2019 roku w życie weszły przepisy, które mają chronić kupujących auta używane. Nowelizacja Kodeksu karnego wprowadziła nową karę. Więzienie za zmianę stanu samochodowego drogomierza. Zarówno nieuczciwy kierowca, jak i mechanik mogą dostać od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności. A to nie koniec, bo pierwsze tego typu kary zostały już orzeczone. Czy to odstrasza nieuczciwych handlarzy? Niestety nie. Proceder nadal jest popularny. Temu ciężko się jednak dziwić. Przynosi bowiem potężne dochody.

Zobacz wideo Wskoczył na dach auta i nie chciał zejść. Kierowca ruszył i... razem pojechali na komendę

Obniżony przebieg to strata liczona w tysiącach złotych

Dużo mówi się o tym, że samochód używany z cofniętym licznikiem jest droższy na rynku wtórnym. O ile jednak droższy? To właśnie pytanie postanowili zadać specjaliści autoDNA. Przyjrzeli się czterem szczególnie popularnym w Polsce modelom, a następnie sprawdzili jak zmieni się ich wartość po zmianie stanu drogomierza o 100 tys. km. Co wyszło z ich eksperymentu? Szczególnie zaskoczeni mogą być właściciele Audi A6 pochodzącego z 2018 roku. W tym bowiem przypadku skok ceny rynkowej osiągnął rekordową wartość na poziomie 44 094 zł. To kwota dodatkowego zysku dla handlarza i straty dla kupującego.

Cofnięty licznik a wyższa cena autaCofnięty licznik a wyższa cena auta autoDNA

Spory zysk pozwala wypracować też przekłamany licznik w 4-letnim Passacie, Focusie czy Corsie. Kwoty wynoszą od 9677 do 25 952 zł. Oczywiście drogomierze są cofane również w modelach starszych. Właśnie dlatego autoDNA przygotowało analizę dla roczników od 2010 do 2018. Co się dzieje w przypadku samochodów obecnie już 12-letnich? Największy zysk generuje obniżenie wskazania licznika nadal w przypadku Audi A6. 100 tys. km mniej sprawia, że limuzynę lub kombi segmentu premium można sprzedać o ponad 17 tys. zł drożej. W przypadku Passata to prawie 10 tys. zł, Focusa 7,7 tys. zł, a Corsy ponad 5,6 tys. zł.

100 tys. km mniej to 44 tys. zł na plusie. A liczniki są cofane o więcej km...

W tym punkcie warto pamiętać o dwóch rzeczach. Po pierwsze analiza autoDNA została przygotowana dla liczników cofniętych o "zaledwie" 100 tys. km. Drogomierze w przypadku starszych pojazdów lub nowszych, ale intensywnie eksploatowanych często są optymalizowane o dwu- czy nawet trzykrotnie wyższy dystans. To sprawia, że poziom realnej straty dla kupującego może się okazać zdecydowanie wyższy niż rekordowe 44 tys. zł. W przypadku aut luksusowych może być na tyle duży, że pozwoli np. na zakup używanej kawalerki w mniejszym mieście. Nie stanowi zatem wartości marginalnej nawet dla ludzi bogatych.

Policjanci ujawnili w ostatnich latach przypadek BMW z przebiegiem cofniętym o 275 tys. km, Iveco z przebiegiem cofniętym o 600 tys. km czy ciężarówki z przebiegiem cofniętym o ponad... 1,3 mln km.

Cofnięty licznik. A wiesz jak to udowodnić?

Drugi z czynników dotyczy systemu prawnego. Kupujący za sprawą nowych przepisów są chronieni. To jednak często ochrona pozorna. Szczególnie w przypadku samochodów sprowadzonych z zagranicy lub kilkuletnich. Powód? W przypadku aut sprowadzonych z zagranicy nie ma danych porównawczych w CEPiK, na podstawie których bez wątpienia można stwierdzić oszustwo polegające na cofnięciu licznika. A wyższe zużycie materiałów to dla sądu głównie poszlaki.

Taka sama sytuacja dotyczy pojazdów kilkuletnich. Te dopiero w trzecim roku eksploatacji muszą pojawić się w stacji kontroli pojazdów i to dopiero wtedy na ogół po raz pierwszy rejestrowany jest przebieg (chyba że wcześniej są kontrolowane na drodze przez policjantów). Jeżeli zatem licznik zostanie cofnięty wcześniej, trudno może być ten fakt bezspornie udowodnić.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.