Przepalone i niedziałające żarówki w kierunkowskazach z tyłu to popisowa sztuczka mojego peugeota 206. Stąd tak dobrze znam oszalały migacz. Nowe samochody problemy ze światłami potrafią zasygnalizować ostrzeżeniem w komputerze pokładowym, często rzucającą się w oczy grafiką na wirtualnych zegarach, inne mogą np. wyświetlić jakąś kontrolkę. Kierowców ostrzega też właśnie praca kierunkowskazu.
Na pewno nie będziecie mieli wątpliwości, że migacz właśnie wszedł w tryb ostrzegawczy i daje wam znać, że coś jest nie tak. W 206 przyspiesza dosłownie kilkukrotnie, a tego przyspieszonego, irytującego dźwięku nie sposób nie zauważyć. W szalonym tempie miga także strzałka przy zegarach.
Więcej porad dla kierowców znajdziesz codziennie na stronie głównej gazety.pl
Aktualna pogoda bardzo sprzyja problemom ze światłami w samochodzie. Wysoka wilgoć, deszcze, roztapiający się śnieg - to wszystko samochodom nie sprzyja, w kloszu może się skroplić woda, a wtedy o kłopot nietrudno. Czasem usterka nie jest poważna, często wystarczy po prostu wyjąć i po chwili włożyć przekaźnik. Jeśli to nie pomoże, to zanim zamontujecie nowe żarówki lub pojedziecie do mechanika z usterką, to te stare można wyjąć i lekko przetrzeć. W 206 to pomaga w dziewięciu przypadkach na dziesięć.
Wbrew pozorom w większości samochodów taka operacja nie jest trudna. W dobie internetu i Google nie ma też problemu ze znalezieniem poradnika do konkretnego modelu.
Ostrzeżeń samochodu o problemach z kierunkowskazami nigdy nie powinno się lekceważyć. Migacze służą do informowania pozostałych uczestników ruchu o naszych zamiarach - pozwalają się zorientować, jaki manewr zaraz wykonamy. Nagła zmiana pasa lub skręt bez uprzedniego włączenia kierunkowskazu to proszenie się o stłuczkę albo wypadek. Kierowca za nami nie ma pojęcia, czego się spodziewać i zostawiamy mu znacznie mniej czasu na reakcję.
Nie każdą usterkę świateł samochód wyłapuje i w jakiś sposób nas o niej ostrzega. Dlatego, jeśli jeździcie trochę starszym autem albo kiedyś mieliście już podobne problemy, to warto raz na jakiś czas sprawdzić, czy na pewno wszystkie reflektory. Uszkodzenie przednich na pewno zobaczymy zza kierownicy. Znacznie niebezpieczniejsza jest sytuacja, kiedy nie świecą te z tyłu. Zwłaszcza, kiedy jedziemy poza miastem. Jadący za nami kierowca może zauważyć nasz samochód po zmroku w ostatniej chwili. Nieświadomie sprowokujemy niebezpieczną sytuację.
O niedziałających światłach z tyłu prawie na pewno poinformują was inni kierowcy. Kiedy ktoś mignie wam kilkukrotnie długimi, wcale nie musi oznaczać, że chce was oślepić lub nakłonić do szybszej jazdy. Warto zjechać i sprawdzić. Dla własnego bezpieczeństwa.