Prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która od 1 lutego zmniejszy stawkę VAT na paliwa z 23 do 8 proc. Od tego dnia ceny benzyny i oleju napędowego spadną o około 60-70 gr za litr. W przypadku LPG obniżka nie będzie aż tak spektakularna, ale właściciele aut z instalacjami gazowymi też odczują efekty wprowadzenia kolejnych elementów tzw. tarczy antyinflacyjnej 2.0. Od wtorku na stacjach pojawi się coś jeszcze.
Podpisana przez prezydenta ustawa została ostatecznie przyjęta bez senackich poprawek. Senat chciał, by obniżonym VAT-em zostały objęte również inne paliwa (np. węgiel czy koks) oraz by Sejm zrezygnował z przymusu informacyjnego. Ów przymus informacyjny wprowadzono po to, by nikt nie miał wątpliwości, komu zawdzięcza obniżki cen.
Od wtorku przy kasach na stacjach benzynowych będzie musiała pojawić się "widoczna i dobrze wyeksponowana" informacja o nowych stawkach podatku VAT oraz o okresie, w którym wspomniane stawki będą obowiązywać. Warto pamiętać, że niższy VAT będzie obejmował nie tylko paliwa.
Do dnia 31 lipca 2022 r. (do tego dnia będzie obowiązywać tarcza antyinflacyjna 2.0 - red.) sprzedawca dokonujący sprzedaży towarów spożywczych zamieszcza przy kasie rejestrującej w lokalu przedsiębiorstwa, w którym dokonywana jest sprzedaż tych towarów, czytelną informację, że od dnia 1 lutego 2022 r. do dnia 31 lipca 2022 r. dla towarów spożywczych obowiązuje stawka podatku od towarów i usług obniżona do wysokości 0 proc.
- czytamy w ustawie.
Więcej informacji ważnych dla kierowców znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Informacje o obniżonych podatkach pojawią się zatem i w osiedlowych sklepach, i na stacjach benzynowych, na których sprzedawane są przecież nie tylko paliwa. Nikt nie będzie miał wątpliwości, komu zawdzięcza spadek cen.
Błędne jest twierdzenie, że tarcza antyinflacyjna 2.0 to gwarancja stałej ceny na poziomie 5,30 zł za litr benzyny czy oleju napędowego przez najbliższe pół roku. Akcyza, podatek VAT i opłata paliwowa stanowią dziś około połowy ceny paliwa na stacjach benzynowych. Państwo ma wpływ na ich wysokość, o czym przekonamy się 1 lutego. To, na co wpływu nie ma, to globalne ceny paliw, które wpływają na cenę netto w rafinerii. A te uzależnione są od bardzo wielu czynników, których albo nie da się przewidzieć wcale, albo można przewidzieć z niewielkim prawdopodobieństwem. Mowa m.in. o:
Wystarczy sobie przypomnieć sytuację z 2012 r., kiedy to ceny benzyny na polskich stacjach sięgały psychologicznej bariery 6 zł za litr. Wówczas rząd nie nałożył na paliwa większych podatków. Do drożyzny doprowadziła sytuacja w Iranie, któremu Zachód zarzucał rozwój programu atomowego. Stany Zjednoczone odpowiedziały sankcjami gospodarczymi, UE (pod presją USA) zrezygnowała z importu irańskiej ropy, a Iran straszył blokadą cieśniny Ormuz, którą transportowano jedną czwartą ropy naftowej wykorzystywanej na świecie. Wszystko to sprawiło, że ceny tego surowca wystrzeliły, powodując drożyznę na stacjach m.in. w Polsce.
Jak informowaliśmy na początku tego tygodnia na łamach Moto.pl, obecne prognozy analityków rynku paliw nie są zbyt optymistyczne - w najbliższych miesiącach spodziewają się wzrostu cen ropy naftowej. Warto pamiętać, że wyższa cena paliwa netto w rafinerii oznacza de facto większy państwowy narzut podatkowy, bo o ile akcyza na paliwa jest stałą kwotą doliczaną do ceny paliw, o tyle wysokość podatku VAT stała nie jest - im większa cena początkowa, tym większy podatek (8 proc. z 15 to więcej niż 8 proc. z 10). Polsce nie pomaga też słaby złoty. W kontekście paliwa najważniejszy jest stosunek polskiej waluty do dolara, bo to w nim rozliczane są globalne transakcje paliwowe.
Otwartym pozostaje pytanie: jak rząd będzie chciał powrócić do obecnej stawki podatku VAT na paliwa? Za pół roku kierowcy mogą zapomnieć, że obniżka cen na początku roku wynikała ze zmienionej stawki podatku. Ba, prawdopodobnie zapomną nawet, że jakakolwiek obniżka miała miejsce, bo globalne podwyżki cen ropy naftowej mogą ją zniwelować.
Jeśli zatem - czysto hipotetycznie - globalna sytuacja polityczno-gospodarcza sprawi, że ceny paliwa na stacjach w Polsce w lipcu, czyli w ostatnim miesiącu obowiązywania tarczy, będą wynosić 5,70 zł za litr (w przypadku benzyny i oleju napędowego), to powrót do 23-procentowej stawki podatku VAT będzie oznaczać przekroczenie psychologicznej bariery 6 zł za litr. I to znacząco, a na dodatek z dnia na dzień. To byłby polityczny strzał w stopę. Może się zatem okazać, że nadchodząca obniżka VAT-u na paliwa to polityczna pułapka bez wyjścia, którą rząd zastawił sam na siebie; gra na czas, która ma odwlec to, co nieuniknione, czyli drożyznę.