Jechał bmw, ale licznik przekręcił w alkomacie. Udało się dopiero za trzecim razem

Pijanych kierowców policja zatrzymuje niemal codziennie, ale takiego "klienta" funkcjonariusze nie mieli od dawna. Gdy zatrzymano go do rutynowej kontroli, przekręcił licznik, ale w alkomacie. Okazało się, że w wydychanym powietrzu ma więcej alkoholu niż przewiduje skala w urządzeniu pomiarowym.
Zobacz wideo Pijany kierowca dachował w tunelu

1 stycznia 2022 roku w życie wszedł nowy taryfikator mandatów. Wysokość większości z nich podniesiono (i to drastycznie), dlatego za poważniejsze przewinienia piraci drogowi mogą dostać nawet kilka tysięcy złotych kary. I to pod warunkiem, że policja nie skieruje sprawy do sądu, gdzie kara może wynieść nawet 30 tys. zł.

To jednak wciąż nie odstrasza niektórych kierowców przed przekraczaniem prędkości lub wsiadaniem za kółko po alkoholu. Już w pierwszych dniach po wejściu w życie taryfikatora policja złapała wielu kierowców, którzy za nic mieli przepisy ruchu drogowego. Co gorsza, niektórzy zdecydowali się na skrajnie niebezpieczną jazdę.

Pijani kierowcy biją rekordy. Ten z bmw przekręcił licznik

W ostatnią niedzielę policjanci z daleszyckiej drogówki zatrzymali we wsi Górno w województwie świętokrzyskim kierowcę bmw do rutynowej kontroli. Za kierownicą siedział 27-letni mężczyzna, od którego - jak się szybko okazało - dało się wyczuć silną woń alkoholu. Funkcjonariusze zdecydowali się przebadać go alkomatem.

Pierwsze i drugie badanie nie dały jednak żadnego wyniku. Okazało się, że ilość alkoholu w organizmie kierowcy nie mieści się w skali alkomatu. Dopiero za trzecim razem urządzenie wykazało, że mężczyzna ma 4 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Policjanci zatrzymali prawo jazdy 27-latka, a jego sprawę skierowali od razu do sądu.

Więcej o nowym taryfikatorze mandatów przeczytasz na Gazeta.pl

Tylko trochę niższy wynik miał 44-letni kierowca z Łazisk Górnych (województwo śląskie), który na osiedlowym parkingu wycofał wprost w stojącego niedaleko forda. Po przyjeździe policji tłumaczył, że swoje auto kupił zaledwie dzień wcześniej i nie mógł powstrzymać się, aby sprawdzić, jak jeździ. Twierdził, że nie zamierza wyjeżdżać z parkingu. Jego samochód nie był jeszcze nawet zarejestrowany i ubezpieczony.

Prawie 4 promile alkoholu miał też w organizmie 40-letni kierowca opla, który wybrał się do sklepu we wsi Krzeczów w województwie małopolskim. Zwrócił uwagę policji, bo nie potrafił zmieścić się w swoim pasie ruchu, a od czasu do czasu wyjeżdżał na odseparowaną od jezdni drogę dla rowerów. Funkcjonariusze zabrali mu oczywiście prawo jazdy i skierowali jego sprawę do sądu. Teraz kierowca może m.in. trafić do więzienia na 2 lata i dostać zakaz prowadzenia pojazdów na najbliższe 15 lat.

Niestety nie są to odosobnione przypadki. Co więcej, policja w ostatnich dniach zatrzymuje nie tylko pijanych kierowców samochodów, ale również rowerzystów i użytkowników hulajnóg elektrycznych. Od 1 stycznia br. pijani kierowcy jednośladów zazwyczaj otrzymują mandat w wysokości 2500 zł. Wcześniej kary były zdecydowanie łagodniejsze.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.