Przyłącza do ładowarek to problem, za który ktoś musi zapłacić

Rozwój elektromobilności zależy od infrastruktury ładowania. Jednak jej szybkiej rozbudowie rzucane są kłody pod nogi. Nie chodzi tylko o czas ich akceptacji przez Urząd Dozoru Technicznego, ale też poniesione koszty przyłączy.

W Polsce zarejestrowanych jest ponad 30 tysięcy pojazdów zelektryfikowanych. Rozwija się również sieć stacji ładowania. Jak podaje Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, obecnie w kraju jest 1176 stacji AC i 536 – DC. To jednak kropla w morzu potrzeb. Problem związany z sieciami ładowania zauważają nie tylko użytkownicy, ale też sami operatorzy. Wskazują oni, że tempo budowy sieci jest zależne od wielu czynników.

Z jednej strony - tej na którą mamy wpływ - jest know-how, doświadczenie i aktywność inwestycyjna operatorów sieci ładowania. Z drugiej – środowisko regulacyjne, które przekłada się na to, w jakich ramach czasowych realizowane są projekty inwestycyjne

– mówi Rafał Czyżewski, Prezes GreenWay Polska.

Zobacz wideo Szwedzi budują drogę, która ładuje auta podczas jazdy

Sieć ładowania samochodów elektrycznych w Polsce

Wymienione czynniki w efekcie wykluczają możliwości szybkiej i sprawnej budowy stacji ładowania. Główną przeszkodą jest długi czas budowy przyłączy energetycznych przez OSD.  Jest to najważniejsze, gdyż od niego zależy jaką energię dostarczy się do ładowarki.

Jednak by to zrobić trzeba przejść całą skomplikowaną procedurę. Operator stacji występuje o warunki przyłączeniowe do sieci energetycznej, do lokalnego OSD. Odpowiedź w tym zakresie jest udzielana w ciągu około 30 dni dla sieci niskiego napięcia (dotyczy to stacji o mocy do 150 kW) i 60 dni dla przyłączania stacji dla sieci średniego napięcia. Jest to niezbędne, jeżeli chcemy zbudować stację powyżej 150 kW lub gdy w jednej lokalizacji chce się zbudować więcej niż jedną ładowarkę. To od niej zależą zasady ma być zbudowane przyłącze oraz jaki będzie przydział mocy. Rafał Czyżewski wskazuje, że w praktyce na przyłączenie do sieci czeka się 18 – 24 miesiące, ale zdarza się także, że okres ten jest znacznie dłuższy.

Dopiero po wybudowaniu przyłącza energetycznego przez OSD operator stacji może rozpocząć budowę własnej części przyłącza oraz zrealizować instalację stacji

– dodaje prezes GreenWay.

Kolejnym problemem jest odbiór przez Urząd Dozoru Technicznego. Jak wskazuje przedstawiciel GreenWay, cały proces może zająć około 2 miesięcy. Jest to minimum na przygotowanie wniosku, zawarcia umów dystrybucyjnych, zrobienie pomiarów i sam odbiór. Jednak w praktyce jest to o wiele dłużej.

Okres inwestycyjny, licząc od momentu pozyskania lokalizacji, wynosić może 2 lata - jeżeli procedura jest sprawnie realizowana przez OSD, ale także zdarzają się projekty, gdy trwa to ponad 3 lata

– podkreśla Czyżewski.

To co trzeba jasno podkreślić to fakt, że powyższy opis dotyczy przyłącza o niskim napięciu. W przypadku otrzymania decyzji o przyłączu o średnim napięciu proces projektowy i inwestycyjny przejmuje operator stacji. W efekcie, w polskich warunkach wszystkie koszty związane z budową stacji ładowania na Miejsca Odpoczynku Podróżnych (MOP), w tym koszty budowy przyłącza energetycznego, pokrywane są w całości przez operatora stacji ładowania ze względu na bardzo często występującą konieczność zasilenia się z przyłącza średniego napięcia. To sprawia, że w wyjątkowych przypadkach koszt budowy przyłącza do sieci OSD kilkukrotnie przekracza koszt zakupu i instalacji stacji ładowania dużej mocy, czyli 100 kW.

Mamy projekty, gdzie koszt ten wynosić może nawet 600 tys. zł

– podał Czyżewski.

Jednym z głównych problemów związanych z budową infrastruktury są MOPy. W wielu przypadkach znajdująca się tam infrastruktura energetyczna (stacja transformatorowa, linia energetyczna do sieci operatora systemu dystrybucyjnego jest własnością Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Budowa infrastruktury oznacza w efekcie dodatkowe koszty w stosunku do sytuacji, gdy OSD byłoby właścicielem infrastruktury energetycznej na MOP.

Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych postuluje m.in. o wprowadzenie do polskiego porządku prawnego regulacji umożliwiającej podmiotom zarządzającymi miejscami obsługi podróżnych (MOP) żądania, aby operatorzy systemów dystrybucyjnych nabyli od nich elementy sieci będące ich własnością, w szczególności stacje transformatorowe, służące do zasilania obiektów zlokalizowanych na takich miejscach, bez względu na okres, w którym je wybudowano

– powiedział dla „Rzeczpospolitej", Maciej Mazur, Dyrektor Zarządzający PSPA.

Rozwój infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych to problem, który trzeba rozwiązać. Konieczne są przede wszystkim zmiany legislacyjne, które obecnie przebiegają za wolno. Bez zmiany zasad i przyspieszenia dopuszczania do użytku stacji ładowania, proces transformacji napędowej będzie się wydłużał. Brak odpowiedniej liczby ładowarek, zwłaszcza na trasach krajowych, szybkiego ruchu i autostradach to istny hamulec ręczny elektromobilności. Jeżeli chcemy wyjść z końcówki europejskiego peletonu w rozwoju e-pojazdów, konieczne są konkretne działania, nie tylko na poziomie operatorów ale też wspomnianej legislacji.

Więcej o:
Copyright © Agora SA