Biały dym podczas uruchamiania zimnego silnika. Mam zbierać pieniądze na mechanika?

Kierowcy bardzo często zastanawiają się nad tym, czemu na zimnym silniku z rury wydechowej ich auta leci biały bym. A odpowiedzi na tak zadane pytanie można poszukiwać w... podstawówce na lekcjach fizyki. Bo w 99 proc. przypadków to nic złego.

Chcesz dowiedzieć się więcej na temat zimowej eksploatacji silnika? Zajrzyj też do serwisu Gazeta.pl.

Popularny, zimowy scenariusz brzmi – zszedłem o poranku do auta, odpaliłem w nim silnik i gdy wysiadłem z kabiny aby zeskrobać szyby, zauważyłem biały dym wydobywający się z rury wydechowej. Co do zasady spaliny w "zdrowej" jednostce napędowej powinny być bezbarwne. Czy zatem biały dym oznacza, że motor uległ awarii, a tym samym właściciela auta czekają wysokie koszty? Na szczęście nie zawsze. Bo czasami objaw jest całkowicie normalny.

Zobacz wideo Interaktywny test nowej Skody Kodiaq

Biały dym na zimnym silniku? To kwestia wilgoci

Zimą w układzie wydechowym zbiera się duża ilość wilgoci. Ta pochodzi zarówno z powietrza, jak i np. opadów atmosferycznych. W sytuacji, w której silnik zaczyna się rozgrzewać po rozruchu, rośnie też temperatura w wydechu. A w ten sposób tworzy się para wodna, która razem ze spalinami jest emitowana do atmosfery. W skrócie zjawisko nie wynika z usterki silnika, a raczej praw fizyki. W efekcie kierowca nie musi obawiać się kosztownej naprawy.

Biały dym w czasie jazdy? Sprawdź temperaturę

Biały dym wydobywający się z rury wydechowej niedługo po rozruchu silnika jest czymś normalnym. Może się jednak okazać, że zabarwione gazy nie przestaną się wydobywać z wydechu także po nagrzaniu jednostki napędowej w czasie jazdy. A wtedy... no właśnie, co? Po pierwsze kierowca powinien rzuć okiem na komputer pokładowy. Jeżeli ten wskazuje tęgi mróz, efekt pary wodnej może towarzyszyć przez całą jazdę. Przejmować się można dopiero w przypadku, w którym na dworze jest kilka stopni na plusie, a auto cały czas dymi.

Biały, ale i gęsty dym w czasie jazdy? Może zrobić się nieprzyjemnie...

Dymienie po rozgrzaniu silnika i w sytuacji, w której na dworze nie ma mrozów, może oznaczać chociażby uszkodzenie uszczelki pod głowicą lub pęknięcie głowicy, ewentualnie bloku. I to już naprawdę czarny scenariusz. Awaria przede wszystkim eliminuje motor z dalszej eksploatacji. Poza tym oznacza, że kierowca powinien przygotować się na kilkutysięczne koszty. Te będą związane z naprawą lub w skrajnym przypadku wymianą silnika.

Aby móc potwierdzić uszkodzenie uszczelki pod głowicą, głowicy lub bloku, kierowca powinien przyjrzeć się samym spalinom. Te powinny być białe, gęste i występować w dużej ilości.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.