Ceny paliw od kilku miesięcy galopują w niespotykanym dotąd tempie. Jeszcze w połowie 2020 roku jeden litr benzyny można było dostać za 3-4 złote. Dziś ten sam litr benzyny to już wydatek przekraczający najczęściej 6 zł. Ze świecą szukać stacji paliw, gdzie ceny benzyny i oleju napędowego utrzymują się wciąż na poziomie poniżej 6 zł.
Skutkiem ubocznym drożejących paliw jest jeszcze większy wzrost cen niemal wszystkich innych produktów. Razem daje to ogromną inflację. Z najnowszych danych GUS wynika, że w Polsce wynosi ona już 7,7 proc., czyli najwięcej w XXI wieku. W listopadzie rząd zapowiedział więc tzw. tarczę inflacyjną, a z punktu widzenia kierowców najważniejszym jej elementem mają być obniżki podatków, którymi objęte są paliwa.
Paliwa na 5 miesięcy (od stycznia) zostaną zwolnione z podatku od sprzedaży detalicznej, co powinno w największym stopniu wpłynąć na ceny na stacjach. O ile dokładnie stanieje benzyna i diesel po Nowym Roku? Eksperci nie spodziewają się wielkiej, ale zdecydowanie zauważalnej różnicy.
Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin potwierdził w rozmowie z "Super Expressem", że akcyza za benzynę i olej napędowy zostanie obniżona do dopuszczanego w UE minimum (zmiany będą niewielkie, bo akcyza jest już dość niska), a podatek od sprzedaży detalicznej przez pięć miesięcy nie będzie naliczany. To powinno spowodować spadek cen o ok. 20-30 groszy na litrze.
Do końca maja 2022 r. te paliwa [benzyna i olej napędowy - red.] zostaną zwolnione z podatku od sprzedaży detalicznej. Szacujemy, że dzięki tym działaniom cena benzyny powinna spaść o ok. 20–30 groszy na litrze
- stwierdził Sasin.
Dodał, że podatek VAT na gaz zostanie obniżony z 23 do 8 proc., a na energię elektryczną z 23 do 5 proc. na trzy miesiące. Akcyza za prąd zostanie z kolei obniżona do dopuszczalnego w Unii Europejskiej minimum. W przypadku benzyny i diesla tarcza antyinflacyjna ma działać od 1 stycznia do 31 maja, a w przypadku gazu LPG i energii elektrycznej do 31 marca.
Opierając się zatem na zapewnieniach Jacka Sasina, można wyliczyć, że kupując 50 litrów paliwa przy okazji każdej wizyty na stacji, będziemy mogli zaoszczędzić ok. 10-15 złotych. Odwiedzając stację dwa razy miesięcznie (i tankując po 50 litrów), zaoszczędzimy zatem 20-30 zł. Cały okres obniżek powinien zatem sprawić, że (w pięć miesięcy) w portfelach zostanie ok. 100-150 zł.
Niby niewiele (np. w porównaniu do kosztu tankowania do pełna), ale zawsze jakaś oszczędność. I to oczywiście w tym bardziej optymistycznym scenariuszu, bo wielu ekspertów twierdzi, że realna różnica w cenie litra paliwa na stacjach w rzeczywistości może być zdecydowanie niższa (maksymalnie kilkanaście groszy na litrze) lub wręcz ledwie zauważalna. Oczywiste jest też, że po zakończeniu zapowiadanej obniżki podatków, cena paliw znów wzrośnie.