Więcej informacji o kontroli ruchu drogowego w Polsce znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.
W latach dziewięćdziesiątych postrachem kierowców były fotoradary. Aparaty ustawione przy drogach paraliżowały i sprawiały, że prowadzący punktowo zwalniali nawet poniżej limitu prędkości wskazanego znakami. Kluczowe w tym zdaniu jest niestety słowo punktowo. Bo o ile szybkość jazdy była redukowana przed masztem, o tyle zaraz za nim prowadzący dość szybko przyspieszali. Drogowcy wymyślili zatem nową broń na nieprawidłowe zachowania kierujących. I tą jest właśnie odcinkowy pomiar prędkości.
Odcinkowy pomiar prędkości to nic innego jak dwie bramownice rejestrujące przejazd pojazdu. Zapisują one obraz przedstawiający kierowcę i numer rejestracyjny oraz godzinę. Następnie system sprawdza, o której auto wjechało na odcinkowy pomiar i o której z niego wyjechało. Na tej podstawie oblicza średnią prędkość przejazdu i już wie czy... kierowcy należy się mandat. Jeżeli tak, inspektor ITD przygotowuje konieczną dokumentację i wysyła właścicielowi auta list.
W czystej teorii odcinkowy pomiar prędkości brzmi jak system idealny, który jest w stanie sprawić że kierowcy będą przepisowo jeździć na dłuższych odcinkach. W praktyce jego montaż wiąże się jednak z kilkoma problemami. Urządzenia najlepiej bowiem montować np. na odcinkach z w miarę jednolitym ograniczeniem. To sprawia, że system może precyzyjnie wskazać średnią prędkość zarejestrowanego auta. Do tego idealnie, aby szlak miał ograniczoną do minimum ilością zjazdów i wjazdów.
ITD dysponuje w sumie 29 zestawami urządzeń służących do odcinkowego pomiaru prędkości. Są one zlokalizowane w całej Polsce, w sumie w 10 województwach. I choć zdecydowana większość z nich nie ruszyła się w ostatnich latach o krok, szczególnie legendarne stały się dwa odcinki poprowadzone na budowie drugiej jezdni autostrady A1. Pierwszy był rozciągnięty między Mykanowem i Kamieńskiem oraz miał długość 40 km. Drugi prowadził od Tuszyna do Piotrkowa Trybunalskiego i miał 16 km długości.
Skąd pomysł na ustawienie odcinkowego pomiaru prędkości na budowie autostrady? Z uwagi na bezpieczeństwo pracujących na miejscu drogowców ograniczono na tych odcinkach prędkość do 70 km/h. Kierowcy nie respektowali jednak ograniczenia. Stąd odcinkowy pomiar.
Legenda odcinkowego pomiaru prędkości na A-jedynce nie wzięła się jednak z długości odcinków. Choć w tej kwestii były one rekordzistami na mapie Polski. Chodziło przede wszystkim o ilość wlepionych kierowcom kar. Między końcem stycznia a początkiem września 2021 roku urządzenia zarejestrowały w sumie... 362 tys. wykroczeń. Czy to dużo? Dla porównania w ciągu roku policja drogowa w całym kraju wystawia nieco ponad 2,5 miliona mandatów. Tylko dwa odcinki i to też w zaledwie około 8 miesięcy załatwiły zatem prawie 14 proc. tego wyniku!
Odcinkowy pomiar prędkości na A-jedynce jest już przeszłością. Urządzenia na początku jesieni zostały wyłączone, a niedługo potem zdemontowane. To jednak nie oznacza, że trafiły na zasłużoną emeryturę do magazynu, a jedynie... zmieniły swoją lokalizację. Z A-jedynki przeniosły się na S-ósemkę w Warszawie. Systemy pomiaru średniej prędkości pojawiły się na 4 odcinkach drogi. 2 kontrolują ruch w stronę Poznania, a 2 w kierunku Białegostoku. I co ważne, od kilkunastu dni działają. Z pewnością zarejestrowały już zatem pierwsze wykroczenia.
Czy na S8 w Warszawie odcinkowy pomiar prędkości przeniesiony z A1 zachowa status rekordzisty? Pewnie aż tak wysokiego wyniku nie osiągnie. Ale trzeba przyznać, że wstępne dane brzmią obiecująco. Jak ustalił dziennik.pl, urządzenia rejestrują średnio 37 wykroczeń na godzinę. To daje w sumie 900 zdjęć dziennie i aż 27 tys. miesięcznie. Na koniec warto dodać jeszcze jedną informację. Na odcinkowy pomiar prędkości oczywiście trzeba uważać nie tylko w Warszawie. Są także inne lokalizacje.