Youtuber porysował felgi i zrobił odpryski na lakierze McLarena. Wypożyczalnia wystawiła rachunek na 100 tys. dolarów

SuperspeedstersRob z YouTube wybrał się w podróż McLarenem 620R wynajętym z wypożyczalni. Po oddaniu okazało się, że przydrożne kamienie uszkodziły zderzak i szybę. Razem z porysowanymi felgami firma wyceniła straty na 100 tys. dolarów.

SuperspeedstersRob to tak naprawdę Rob Ferretti. Pod tym pseudonimem występuje na YouTube, ale oprócz tego prowadzi własny biznes: wypożyczalnię samochodów. Ma również kilka ciekawych aut: Ferrari 360 Spider i oryginalną Hondę NSX. Mimo to kilka miesięcy temu postanowił skorzystać z usług konkurencji i to był błąd.

Cenisz brytyjską motoryzację. Szukaj tekstów na jej temat na gazeta.pl

Zobacz wideo Wirtualny test elektrycznego Volkswagena ID.4 GTX. Ty zdecydujesz, jak będzie wyglądał

Wypożyczył supersportowego McLarena 620R i podróżował po Ameryce. Wygląda na to, że pokonał nim drogi różnej jakości, również takie, na których leżały kamienie i żwir. Oprócz tego najwyraźniej nie uważał na krawężniki i porysował obręcze kół.

Przy okazji uszkodził też spoiler pod przednim zderzakiem, tak zwany splitter wykonany z włókna węglowego, jak wiele paneli poszycia sportowego McLarena. Ponieważ Rob Ferretti działa w tej samej branży, spodziewał się, że przyjdzie mu zapłacić rachunek za uszkodzenia wynikające z jego nieuwagi, czy po prostu pecha. Jednak nie spodziewał się, że będzie opiewał na 100 tys. dolarów.

Na tyle wyceniła straty firma, w której wypożyczył samochód. SuperspeedstersRob podejrzewa, że jej właściciele próbują go oszukać, a na pewno ma pretensje o sposób załatwienia sprawy. Ci odpowiadają, że sam zderzak ze splitterem kosztuje 60 tys. dolarów, a trzeba doliczyć jeszcze inne koszty, w tym nowe obręcze kół.

McLaren 620RMcLaren 620R fot. McLaren USA

Youtuber chciał kupić poobijanego McLarena, ale na to było zbyt późno

Rob Ferretti wolałby je naprawić, zamiast wymieniać, ale to już musztarda po obiedzie (w przenośni, gdyby ktoś miał wątpliwości). Właściciele McLarena już go naprawili, żeby jak najszybciej trafił z powrotem do wypożyczalni, a za serwis wystawili słony rachunek Ferrettiemu.

Ten próbuje teraz zminimalizować straty, o czym opowiada w kolejnych filmach. Wymaga od firmy, w której pożyczył auto dowodów uczciwości. Chciałby, żeby chociaż oddała mu uszkodzone części. W ten sposób odzyska część kosztów. W pewnym momencie Rob nawet chciał kupić McLarena od firmy i naprawić we własnym zakresie, ale na to było już za późno.

Nie chcemy niczego rozstrzygać, ale wygląda na to, że Ferretti po prostu miał pecha. Wypożyczył wyjątkowo ekskluzywną wersję drogiego sportowego auta i używał jej nie do końca zgodnie z przeznaczeniem, a na pewno niezbyt ostrożnie.

McLaren 620R był wyprodukowany w liczbie zaledwie 350 sztuk. To praktycznie samochód na tor, ale dopuszczony do drogowego ruchu. Pojazd z Woking można porównać np. z Porsche 911 GT RS, bo to podobna kategoria samochodu. Tylko że McLaren jest droższy w naprawie, między innymi z powodu dużego udziału kosztownych laminatów włókna węglowego w jego konstrukcji.

 

McLaren 620R to prawdziwy unikat na tory, a nie drogi

McLaren 620R to wersja rozwojowa modelu 600LT, który z kolei bazował na McLarenie 570S. Wszystkie należą do podstawowej linii tej marki wówczas zwanej "Super Series", a teraz po prostu "Supercars".

McLaren 620R ma zgodnie z nazwą 620 KM, ale przede wszystkim zaawansowaną aktywną aerodynamikę nadwozia, za którą między innymi odpowiada właśnie nieszczęsny splitter. Samochód rozpędza się do setki w 2,9 sekundy, do 200 km/h w 8,1 sekundy, a jego prędkość maksymalna do 322 km/h.

Za to cena osiągała 300 tys. dolarów. Poza tym ze względu na bardzo spartańskie wyposażenie i niski komfort resorowania, to nie jest dobry samochód do dalekich podróży. Został zaprojektowany z myślą o ewentualnych dojazdach na wyścigowy tor.

Obejrzyjcie wideo SuperspeedstersRoba na YouTube, bo opowiada o swoich problemach ze swadą. Poza tym w ten sposób pomożecie mu zebrać fundusze na opłacenie rachunku wystawionego przez wypożyczalnię. W końcu za każdego widza dostaje kilka centów.

Poza tym film może służyć za przestrogę dla każdego, kto korzysta z wypożyczalni aut, a zwłaszcza supersamochodów. Zawsze trzeba przeczytać dokładnie warunki umowy oraz ubezpieczenia i jeździć nim wyjątkowo uważnie. W przeciwnym razie koszty naprawy tak drogich samochodów mogą być szokujące.

 
 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.