Nawet nie interesująca się tematem osoba zdążyła zapewne zauważyć, że branża motoryzacyjna przeżywa obecnie kryzys. I to ogromny. Ale brak nowych samochodów w salonach, spadająca dostępność i wciąż rosnące ceny tych używanych oraz galopujące ceny paliw to może być dopiero początek problemów. Głównie dla właścicieli samochodów z silnikami Diesla w Europie. Ale nie tylko.
Nowoczesne silniki wysokoprężne, aby móc spełnić bardzo restrykcyjne normy emisji wyposażone są w układy oczyszczania spalin, które obniżają emisję najgroźniejszych substancji do atmosfery. I mowa nie tylko o filtrze DPF, ale przede wszystkim o stosowanym w nowszych silnikach AdBlue, czyli środku, który "rozbija" tlenki azotu na bezpieczne dla środowiska wodę i azot.
Środek ten może niebawem stać się ogromnym utrapieniem dla posiadaczy samochodów z silnikami wysokoprężnymi. A przynajmniej tych, korzystających z nowszych aut. W związku z podwyżkami cen niemal wszystkiego (drożenie nie tylko paliwo, ale też prąd i gaz, a w związku z tym ceny wszystkich produktów i usług), AdBlue jest coraz droższy. I cena tego dodatku w dalszym ciągu będzie rosła.
AdBlue jest bowiem roztworem wody demineralizowanej (67,5 proc.) i mocznika (32,5 proc.), a ten produkuje się przy użyciu... gazu ziemnego (pośrednio). Jak przypomina Auto Świat, to właśnie gaz (metan) konieczny jest do uzyskania amoniaku, który wykorzystuje się w produkcji AdBlue. Na każdy litr ten substancji przypada kilogram gazu ziemnego.
A ceny gazu rosną w szalonym tempie. Tylko od stycznia do września tego roku wystrzeliły w górę o ponad 170 proc., a za sobą mamy okres letni. Miesiące zimowe oznaczają większe zapotrzebowanie na gaz, a więc wyższy popyt, co może przełożyć się na dalsze wzrosty cen. Im bardziej surowa będzie zima, tym droższy może być gaz.
Największym dostawcom AdBlue - w związku z kolejnymi podwyżkami cen gazu - produkcja nieszczególnie się opłaca. Część z nich już ograniczyło lub wręcz wstrzymało produkcję (zrobił to np. największy europejski producent, zakład Duslo na Słowacji - donosi Autoblog), inne dopiero się do tego przymierzają. Zakłady, które nie zamierzają wstrzymywać produkcji, planują z kolei podwyżkę cen AdBlue. Zapowiedziała je chociażby Grupa Azoty.
Eksperci szacują, że w najbliższych miesiącach można więc nie tylko spodziewać się wzrostu cen AdBlue lub - ale co gorsza - również problemów z dostępnością tej substancji na stacjach. A nowoczesne auto z silnikiem Diesla bez AdBlue nie pojedzie, bo - zgodnie z europejskimi normami - w przypadku zużycia stałego środka, elektronika unieruchomi silnik pojazdu.
Z początku ucierpią wiec posiadacze nowoczesnych osobówek z silnikami Diesla. Ale problem może dotknąć wszystkich, bo z AdBlue korzysta ogromna część aut dostawczych i ciężarówek, czyli pojazdów, dzięki którym możemy zrobić zakupy w sklepie lub zamówić coś przez internet z dostawą do domu. Albo zatankować auto na stacji.