Więcej porad motoryzacyjnych znajdziesz również w serwisie Gazeta.pl.
Każdy kierowca ma w sobie choć odrobinę żyłki domorosłego tunera. Czasami przykłady są drobne i przyjmują formę np. "skórzanych" pokrowców na fotele. Czasami są jednak bardziej zasadnicze i dotyczą reflektorów. Jeszcze kilka lat temu modne były żarówki imitujące ksenony. Dziś pojawiła się inna moda – moda na tzw. retrofity. To nic innego jak żarówka LED-owa zamontowana w klasycznym halogenie. A te dwie formy modyfikacji łączy tak naprawdę jedno. Są w identycznym stopniu... nielegalne.
Czemu kierowcy chcą "tuningować" światła w swoim samochodzie? Część robi to z uwagi na aspekty stylistyczne – bo auto lepiej wygląda. Część uważa, że w ten sposób poprawia pole widzenia podczas jazdy w nocy. Niestety w praktyce sytuacja kończy się czymś innym. Kończy się tym, że kierowca jadący z przeciwnego kierunku jazdy lub pieszy są oślepiani. I scenariusz taki wcale nie jest rzadki na polskich drogach. Jak wskazują badania Instytutu Transportu Samochodowego, aż 98 proc. prowadzących w Polsce doświadczyło oślepienia przez innego użytkownika drogi.
Dobrze, ale czemu tak właściwie żarówki przypominające ksenony czy lampy LED-owe zamontowane w halogenie są nielegalne? Decydują o tym przepisy, chcąc być precyzyjnym przepisy homologacyjne. Konkretnie lampa halogenowa jest przeznaczona do konkretnego typu źródła światła. Nie ma pewności jak modyfikacja odbije się na szybkości zużywania się odbłyśnika, sposobie prowadzenia snopa światła czy jego intensywności. Poza tym znak zapytania jest jeszcze jeden. Retrofity LED mogą się np. sprawdzić w reflektorze jednego auta, a w drugim będą rozpraszać światło i oślepiać.
Powyższe czynniki sprawiają, że wcześniej wspomniane modyfikacje świateł samochodowych są nielegalne dziś i nielegalne będą przez długi czas jeszcze. I stwierdzenie to nie wynika wyłącznie z czystego języka prawniczego. Byłem kiedyś na prezentacji nielegalnych retrofitów. Duża firma produkująca elektronikę zaprezentowała np. lampy przeznaczone do świateł stopu. I po tej prezentacji mogę powiedzieć jedno. Być może rozwiązanie sprawdzi się z dużej odległości na autostradzie, gdy panuje mgła, ale nie chciałbym stać za tym autem w korku wieczorem. Czerwone światło było na tyle intensywne, że mocno raziło w oczy.
Żarówki imitujące ksenony czy lampy LED przeznaczone go halogenów są nielegalne. A to sprawia, że kierowca musi się liczyć nie tylko z oślepianiem innych użytkowników drogi, ale i konsekwencjami prawnymi. Jeżeli nielegalne źródła światła odkryją policjanci w czasie kontroli drogowej, kierowca będzie miał dwa wyjścia. Albo zmieni je na klasyczne żarówki na miejscu, albo straci dowód rejestracyjny pojazdu. Dodatkowo może otrzymać mandat wynoszący od 20 do 500 zł. Konsekwencje dotyczą też badania technicznego. Nielegalne żarówki to brak przeglądu.