Żeby obejrzeć wyścigówki Mazdy pojechałam na tor Słomczyn. Bo gdzie lepiej można sprawdzić auto przystosowane do wyścigów, jeśli nie na... torze wyścigowym. A jechać było czym, bo Mazda przygotowała 10 odpowiednio przystosowanych do startów roadsterów MX-5.
Auta są lżejsze (wypruto z nich dosłownie wszystko), doposażone w kubełkowe fotele, klatkę bezpieczeństwa i różne wyścigowe bajery takie jak system gaśniczy czy awaryjny wyłącznik. Pod maską został montowany seryjnie w MX-5 dwulitrowy silnik Skyactiv-G, ale jego moc została podniesiona ze 184 do 200 KM. Za skuteczne hamowanie odpowiadają hamulce StopTech z dodatkowymi kanałami chłodzącymi, a w zawieszeniu zastosowane zostały amortyzatory i sprężyny Ohlins i regulowane wahacze Hardrace. Osprzęt wyścigowy, czyli fotele, kierownica, pasy i system gaśniczy pochodzą z renomowanych firm OMP, Sabelt i Sparco, klatkę bezpieczeństwa przygotowano na zamówienie zgodnie z wytycznymi Polskiego Związku Motorowego. Koszt części i przeróbek drogowego samochodu podnosi jego wartość o niemal 100 proc. Ale to nadal tańszy sposób na ściganie, niż jazda własnym sumptem.
Swój wkład w rozwój samochodu miał też Nikodem Wiśniewski, kierowca wyścigowy wywodzący się z e-sportu, na co dzień kierowca zespołu Williams Esports, który jesienią 2020 r. brał udział w udoskonalaniu konstrukcji wyścigowej Mazdy MX-5 na Torze Poznań.
Od początku byłem zaangażowany w projekt jako kierowca testowy i rozwojowy. Przez kilkanaście tygodni samochód zmieniał swoją charakterystykę, a moim zadaniem było dopasować najlepsze ustawienia zarówno zawieszenia jak i stabilizatorów czy opon. Finalna wersja to Mazda MX-5, która jest w stanie kręcić naprawdę solidne czasy, przy czym jest przewidywalna i stosunkowo łatwa w prowadzeniu , co jest ważne zwłaszcza dla kierowców z mniejszym doświadczeniem
– podsumowuje Wiśniewski.
Powiem tak - już seryjna Mazda MX-5 prowadzi się doskonale. To analogowe auto, które wymaga od kierowcy uwagi. Nim faktycznie jedziesz, a nie jesteś wieziony, jak to często bywa w przypadku nowych samochodów. Przerobiona MX-5 daje te same wrażenia co seria, ale w dużo większym wymiarze. Auto jest bardzo bezpośrednie, kierownica stawia słuszny opór, a sztywne zawieszenie sprawia, że świetnie da się wyczuć zachowanie auta. Czuć lepsze przyspieszenie, ale i jeszcze większą skłonność do nadsterowności. Jeśli istnieje idealna zabawka na tor, to chyba właśnie ją znaleźliśmy.
O tym jak jeździ się "zwykłą" Mazdą MX-5 przeczytacie w poniższym artykule. A teraz pomnóżcie to razy dwa.
Ścigając się niezależnie (nawet amatorsko) trzeba mieć spore zaplecze finansowe i nie tylko. Auto trzeba na tor jakoś dostarczyć, opracować logistykę transportu zapasowych części, pomyśleć o tankowaniu i zaangażować kilka osób, które pomogą nam ogarnąć kwestie mechaniczne na miejscu. Mazda podeszła do tematu nieco inaczej.
Puchar Mazda MX-5 Cup organizowany będzie w formule "arrive and drive". Zawodnik, który zgłosi się do startu, po prostu przyjedzie na tor z kombinezonem, a team zajmie się całą resztą. Samochód, części, paliwo, opony, mechanicy, inżynier, opracowanie telemetrii, transport - zawodnik nie musi o tym myśleć. Przyjeżdża "na gotowe", ściga się (czytaj: dobrze bawi) a potem jedzie do domu.
Samochody do Pucharu Mazda MX-5 Cup Poland dostarczyła Mazda Motor Poland, która patronuje cyklowi.
Seryjna Mazda MX-5 to świetna baza dla samochodu wyścigowego, co potwierdzają ponad trzy dekady startów tego modelu na torach całego świata. Bardzo się cieszymy, że teraz puchar Mazdy MX-5 rusza w naszym kraju i kultowe roadstery będą startować w jednomarkowym cyklu w ramach Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Jestem przekonany, że kierowcy startujący w MX-5 będą mieli ogromną frajdę z jazdy i poczują nasze słynne Jinba-Ittai, czyli jedność z samochodem, która jest znakiem rozpoznawczym wszystkich modeli Mazdy
– mówi Szymon Sołtysik, PR Manager Mazda Motor Poland.
W tym sezonie Mazda przygotowała 10 "cupówek", ale docelowo w 2023 roku ma ich być 25. Przewidziano osiem rund wyścigowych, które zostaną rozegrane na Torze Poznań podczas czterech weekendów. Pierwsza odbędzie się już w ten weekend 11-13 czerwca. Ile kosztuje taka przyjemność? Jedna runda to koszt 20 tys. zł. Może się to wydawać sporo, ale jeśli przeanalizujemy wydatki podczas startu solo okaże się, że to naprawdę dobra opcja. Zwłaszcza, że nie musimy kupować samochodu, lawety, narzędzi, zatrudniać ludzi i głowić się nad logistyką całego przedsięwzięcia. Po prostu przyjeżdżasz, mówisz "cześć" i wyjeżdżasz na tor.