Sieć dróg w Polsce z roku na rok rozrasta się. I choć przybywa szlaków, na których podróżowanie jest możliwe z dużą prędkością, budowniczowie nie zawsze mają dobrą informację dla kierowców. Powód? Bo w dużej mierze są to drogi, na których obowiązują niemałe opłaty za przejazd. W Polsce mamy pięć płatnych odcinków autostrad. Część z nich jest zarządzana przez prywatnego operatora AmberOne, Stalexport lub Autostradę Wielkopolską, a część przez państwową GDDKiA. O jakich konkretnie fragmentach mowa?
Opłaty za przejazd autostradami w Polsce najlepiej przedstawić na przykładach. Wniosek? Ten może być jeden - tanio nie jest!
Warto pamiętać o tym, że bez względu na instytucję zarządzającą autostradą, stawki obowiązujące kierowców nie wzięły się z sufitu, a są wyznaczone przez... rozporządzenie Ministra Infrastruktury. To wyraźnie wskazuje, że w przypadku samochodów osobowych pokonanie każdego kilometra musi zostać wycenione na minimum 10 groszy. I w takim ujęciu kwota może wydawać się symboliczna. Gdy jednak kierowca przemnoży ją przez ilość pokonanych kilometrów, a do tego dołoży opłatę doliczoną przez operatora, w większości przypadków otrzyma sumę dwukrotnie wyższą.
Całe szczęście w Polsce dla samochodów osobowych płatny jest przejazd wyłącznie niektórymi odcinkami autostrad - spora część A-jedynki, A-dwójki i A-czwórki jest bezpłatna. Całe szczęście, bo kieszenie właścicieli pojazdów i tak są skutecznie drenowane kolejnymi podatkami. Warto pamiętać m.in. o tym, że grubo ponad połowa ceny każdego litra paliwa to państwowe daniny. I w tym punkcie warto zastanowić się nad jeszcze jednym aspektem. Skoro zmotoryzowani w Polsce płacą podatki na każdym kroku, czemu jeszcze z bezpośrednich opłat mają utrzymywać stan dróg? To pytanie, na które nikt z rządzących raczej sensownie nie odpowie.