Różowy kombinezon, wąsy i Lamborghini LM002. Tak się bawi Szwajcaria [WIDEO]

Niektóre rzeczy są bez sensu, ale sprawiają olbrzymią przyjemność. Obejrzyjcie film, którego wibracje dotarły aż z lat 80. XX wieku. Wszystko w nim jest idealne i poprawi wam humor w pochmurny dzień.

Co mają wspólnego szwajcarskie Alpy, prestiżowy kurort Gstaad, kuriozalne, ale kultowe Lamborghini LM002 i kiczowata estetyka lat 80? Niewiele, ale w filmie Kidstone Productions tworzą idealną całość. Są wąsy, różowy kombinezon narciarski i dobry humor. Czego chcieć więcej?

Zobacz wideo

Przyprawą poniższego wideo jest Lamborghini LM002, jeden z najdziwniejszych i najbardziej ekskluzywnych SUV-ów wszech czasów. Zaprojektowany na potrzeby wojskowe (stąd nazwa LM - Lamborghini Militari), ale po wyposażeniu w silnik V12 z Lamborghini Countach i luksusowe dodatki ukochany przez arabskich szejków.

Lamborghini LM002 to jedyna próba tej firmy zawojowania rynku samochodów terenowych, nie licząc ciągników rolniczych i najnowszego modelu Urus, którym jednak lepiej nie zjeżdżać z drogi. Silnik produkcyjnej wersji LM002 miał pojemność 5,2 litra oraz moc 450 KM.

Pozwalał na rozpędzenie ekstrawaganckiego auta do 195 km/h i zobaczenie setki na liczniku po 7,8 sekundach. Znacznie później niż w pozostałych samochodach Lamborghini, ale to wina masy wynoszącej 2,7 tony oraz aerodynamiki szafy. Zbiornik paliwa tego modelu ma pojemność 290 litrów, a opony nietypowe rozmiary 325/65 R 17.

Lamborghini LM002 jest łakomym kąskiem dla kolekcjonerów. Powstało tylko 301 takich pojazdów, które na aukcjach teraz osiągają ceny dobijające do 400 tys. dolarów. Kanciasta sylwetka LM002 jest kwintesencją wzornictwa lat 80. XX wieku.

Lamborghini LM002Lamborghini LM002 fot. Lamborghini

Lamborghini LM002, różowy kombinezon i w drogę!

Dlatego youtuber motoryzacyjny Simon Kidston postanowił się na moment przenieść w te czasy, razem z Lamborghini LM002. Zrobił to z wyczuciem, za które fani tego klimatu najchętniej obsypaliby go złotem. Ma różowy kombinezon narciarski, futrzane śniegowce, lustrzane okulary z szybą zasłaniającą pół twarzy, a towarzyszy mu odpowiednia muzyka italo disco.

Tak przygotowany wybrał się na wycieczkę po zaśnieżonych drogach jednego z najbardziej prestiżowych narciarskich kurortów, szwajcarskiego Gstaad (g jest nieme), budząc konsternację jego eleganckich rezydentów i przysypiających mieszkańców.

Ruszył spod eleganckiego hotelu Gstaad Palace pokonując z fasonem pokryte śniegiem ulice. Później zmienił drogi na stok, a na końcu... zresztą sami zobaczcie. Dobry nastrój przez resztę dnia gwarantowany.

 
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.