Rozmawiamy z policją o zdjęciu Wojewódzkiego. "To za mało, by kogoś skazać"

Policja nie wystawia mandatów na podstawie zdjęcia z mediów społecznościowych. To za mało. Mimo to Kuba Wojewódzki znalazł się na celowniku stołecznych policjantów. - Zbieramy materiał dowodowy - mówi w rozmowie z Moto.pl przedstawiciel KSP.

Przypomnijmy. Kuba Wojewódzki na swoim instagramowym profilu umieścił zdjęcie, na którym widać prędkościomierz Ferrari F12 tdf wskazujący 250 km/h. Internauci zwrócili uwagę, gdzie znajdował się samochód, w którym wykonano fotografię. To okolice warszawskiego Okęcia - fragment obwodnicy w ciągu drogi S79 (między ul. Poleczki a trasą S2). Ograniczenie prędkości na tym odcinku wynosi 110 km/h. Sęk w tym, że zdjęcie zrobione jest z fotela pasażera i nie wiadomo, kto - podczas jego robienia - prowadził samochód. I czy to nie fotomontaż.

Kuba Wojewódzki i 250 km/h na liczniku. Policja prowadzi postępowanie sprawdzające

Policja doskonale wie, że zdjęcie z mediów społecznościowych, na których widać prędkościomierz wskazujący 250 km/h, nie jest wystarczającym dowodem do postawienia zarzutów. Dlatego wszczęła czynności sprawdzające.

W art. 307 Kodeksu postępowania karnego czytamy, że jeżeli zachodzi potrzeba, można zażądać uzupełnienia w wyznaczonym terminie danych zawartych w zawiadomieniu o przestępstwie lub dokonać sprawdzenia faktów w tym zakresie. W tym wypadku postanowienie o wszczęciu śledztwa albo o odmowie wszczęcia należy wydać najpóźniej w terminie 30 dni od otrzymania zawiadomienia

- mówi w rozmowie z Moto.pl st. sierż. Rafał Markiewicz z Komendy Stołecznej Policji, która prowadzi postępowanie sprawdzające.

Innymi słowy, policja ma 30 dni na zebranie wystarczającego materiału dowodowego. Na pytanie, czy zdjęcie z mediów społecznościowych, znajdzie się w ewentualnym materiale dowodowym, policja nie udziela jednoznacznie potwierdzającej lub przeczącej odpowiedzi.

Sprawdzamy, czy zdjęcie może stać się fragmentem materiału dowodowego. Ale nie opieramy się wyłącznie na nim. Samo zdjęcie jest raczej przyczynkiem do wszczęcia postępowania, a nie głównym dowodem w sprawie. Tym bardziej że musimy potwierdzić jego autentyczność

- dodaje st. sierż. Markiewicz.

Co grozi kierowcy?

Po pierwsze: w ogóle nie wiadomo, czy dojdzie do procesu. Policja zadecyduje o śledztwie po 30 dniach od chwili wszczęcia postępowania sprawdzającego, które rozpoczęło się w poniedziałek 12 kwietnia. Jeśli uzna, że zgromadzony przez nią materiał dowodowy jest wystarczający, nada sprawie dalszy bieg.

Jakie zarzuty ewentualnie usłyszy kierowca Ferrari, jeśli rzeczywiście przekroczyło ono prędkość?

Jest za wcześnie, by o tym mówić. Wszystko zależy od materiału, który zgromadzimy. Czy wystarczy on, by ukarać mandatem za przekroczenie prędkości, czy może postawić zarzut spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym? Na decyzję mamy 30 dni

- słyszymy w rozmowie z KSP.

Zobacz wideo Pirat drogowy pędził 182 km/h na rudzkim odcinku trasy średnicowej. Stanie przed sądem

Najwyższy mandat drogowy przewidziany przez polski kodeks wykroczeń to 500 zł. Za przekroczenie prędkości o co najmniej 51 km/h poza terenem zabudowanym grozi od 400 do 500 zł mandatu i 10 punktów karnych. W art. 86 Kodeksu Wykroczeń znajdujemy dwa paragrafy, które mówią, co groziłoby kierowcy, jeśli prokuratura postawiłaby mu zarzut spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym:

  • §1. Kto na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub w strefie ruchu, nie zachowując należytej ostrożności, powoduje zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym, podlega karze grzywny.
  • § 3. W razie popełnienia wykroczenia określonego w § 1 przez osobę prowadzącą pojazd można orzec zakaz prowadzenia pojazdów.
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.