Wszystko zaczęło się w latach 80. XX wieku. Dziś chcąc kupić samochód po prostu idziemy do salonu i wyjeżdżamy z niego nowym autem. 40 lat temu nie było to takie proste. Dlatego rząd Wojciecha Jaruzelskiego opracował system przedpłat na nowe samochody. Należało wpłacić odpowiednią kwotę, żeby "zająć sobie miejsce w kolejce" i odczekać bliżej nieokreślony czas. Pieniądze przyjmował Narodowy Bank Polski za pośrednictwem dzisiejszego PKO BP.
W ten sposób można było stać się właścicielem fiata 126p (czyli popularnego "malucha"), lub fiata 125p występującego również pod nazwą FSO 1500 (którego i tak wszyscy nazywają do dziś "dużym fiatem").
Wpłacenie zaliczki i zajęcie miejsca w kolejce nie zawsze wystarczało. Trzeba było mieć także odrobinę szczęścia, by zaparkować w garażu nowym autem. Jednym się poszczęściło i odebrali nowy samochód, innym nie, a został im tylko dowód wpłaty. I ten dokument jest dziś kluczowy. Ci, którzy nowego auta nie odebrali, mogą się upominać o zwrot wpłaconych pieniędzy razem z odsetkami.
Proces ten trwa już od lat 90. XX wieku. Ustawa, która ma zrekompensować straty tym, którzy za auto zapłacili, ale go nie otrzymali, obowiązuje od 20 grudnia 1996 r. Grono osób, które jeszcze nie odebrało swoich pieniędzy maleje, ale nadal znajdują się zapominalscy, którzy przypomnieli sobie, że cztery dekady temu chcieli kupić "malucha". A pieniądze nadal mają prawo odebrać.
Ministerstwo Finansów opublikowało kwoty rekompensat dla osób, które wniosły przedpłaty na wymienione modele. W drugim kwartale 2021 roku będą to następujące kwoty: