Agencja informacyjna Associated Press poinformowała, że sędzia federalny Jon Tigar wydał wyrok w rozprawie sądowej przeciwko dyrektorowi departamentu pojazdów silnikowych stanu Kalifornia wszczętej na wniosek jego pięciu mieszkańców.
Odmówiono im zarejestrowania tablic, które urzędnicy uznali za obraźliwe. Sędzia orzekł, że nie wolno im tego robić, bo w ten sposób naruszają wolność słowa.
O jakie hasła chodziło? Wśród powodów znalazł się między innymi gej z Oakland, który jest właścicielem studia nagrań Queer Folk Records i chciał zarejestrować samochód z tablicą QEEER. Kalifornijski urząd uznał, że może być obraźliwe.
Inna "zakazana" tablica rejestracyjna miała nosić hasło SLAAYRR, bo użytkownikiem samochodu był fan trash metalowej grupy Slayer. Kolejne hasło to OGWOLF - pomysł pewnego weterana wojennego. Departament uznał, że ktoś może uznać je za przejaw agresji, bo zawiera gangsterski skrót "OG" od "original ganster".
Teraz kalifornijski departament pojazdów musi wyrazić zgodę i zarejestrować wymienione tablice. Oraz wiele innych, bo sędzia orzekł, że nie urząd nie ma prawa zabraniać rejestrowania haseł, bo ocena ich obraźliwości nie leży w jego kompetencjach.
Ponieważ amerykański porządek prawny opiera się na anglosaskiej zasadzie precedensów, decyzje sędziów stają się prawem obowiązującym w kolejnych podobnych przypadkach.
Prawo do wolności wypowiedzi gwarantuje Amerykanom 1. poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych - ustawy zasadniczej, czyli najwyższego aktu prawnego obowiązującego w USA. W przypadku wyjątkowo kontrowersyjnych pomysłów na treść indywidualnych tablic rejestracyjnych ich legalność będzie oceniać sąd.
Każdego roku do urzędu DMV (Department of Motor Vehicles) w Kalifornii spływa około 250 tys. wniosków o indywidualne tablice rejestracyjne. Od teraz właściciele samochodów w tym stanie nie muszą się obawiać, że na decyzje o ich rejestracji będą wpływać osobiste poglądy urzędników.