"Wyższa szkoła jazdy" to cykl na Moto.pl, w którym wyjaśniamy najbardziej kontrowersyjne przepisy ruchu drogowego. Ale nie tylko. Znajdziecie tu mieszankę tematów z pogranicza kodeksu drogowego, egzaminu na prawo jazdy, dobrych praktyk na drodze oraz przydatnych porad dla kierowców.
Przy długich weekendach zawsze wraca temat alkoholu i kierowców. Na Moto.pl przygotowaliśmy kilka takich tekstów, jeden nawet znalazł się w cyklu "Wyższa szkoła jazdy". Poniżej zamieszczamy do niego odnośnik, a w tym odcinku skupimy się na legalnej alternatywie dla napojów alkoholowych - coraz smaczniejszych piwach bezalkoholowych.
Polacy zaczynają przekonywać się do piw bezalkoholowych. Nowe piwa o zawartości 0 proc. alkoholu dosłownie zalewają sklepy, a kolejne propozycje serwują nam browary koncernowe, regionalne i kraftowe. Kierowca nie jest już skazany tylko na niesmaczne, słodkawe, bezalkoholowe lagery największych producentów albo przypominające oranżadę radlery. Oferta stale się rozwija, a ciekawe piwo bezalkoholowe znajdziemy także poza sklepami specjalistycznymi. Nawet olbrzymie koncerny zaczęły oferować coraz lepsze piwa (często mają nową recepturę) i nie ograniczają się już do lagerów, wprowadzając do sprzedaży także piwa pszeniczne, ciemne albo w stylu IPA. Nie wspominam tu o droższych piwach rzemieślniczych, w których wybór jest jeszcze większy.
Większość piw bezalkoholowych wyróżnia się niebieskim kolorem opakowania i dużym napisem "0,0 proc." W takim przypadku sprawa jest prosta - kierowca może je pić i bez obaw wsiąść za kółko po imprezie czy spotkaniu. Nikt nie ma wątpliwości.
Są jednak piwa, również na bezalkoholowej półce, z informacją na etykiecie "zawartość alkoholu do 0,5 proc.". Nie raz już widziałem, jak znajomi rezygnowali z kupna z tego powodu. Jako osoba, która trochę się piwami interesuje, starałem się ich przekonać, że to zła decyzja (zwłaszcza, że kilka ogólnodostępnych piw do 0,5 proc. jest naprawdę bardzo smacznych), ale zawsze padały podobne argumenty: "po co ryzykować?" albo "nie chcę mieć potem problemów z policją". W przypadku kierowców to nadmierna ostrożność.
W myśl polskich przepisów piwa z zawartością alkoholu do 0,5 proc. są piwami bezalkoholowymi i producent nie musi zaznaczać, że dane piwo może zawierać maksymalnie 0,5 proc. alkoholu. Takie piwo najczęściej wcale nie ma 0,5 proc. - to wartość graniczna. Zawiera śladowe ilości alkoholu. Więcej alkoholu czasem znajdziecie w produktach, które wszyscy piją bez cienia wątpliwości, choćby kefirze czy jogurcie.
Tak. Jeżeli zmierzycie poziom alkoholu w wydychanym powietrzu od razu po wypiciu takiego piwa, to alkomat może wskazać, że przekroczyliście dopuszczalny limit. Dlaczego? Śladowe ilości alkoholu macie w ustach, na języku i podniebieniu, a alkomat musi być na tyle czuły, żeby wykryć alkohol w powietrzu wydychanym z płuc. "Promile" po wypiciu piwa bezalkoholowego znikną dosłownie po kilkudziesięciu sekundach.
Kierowca nie musi się więc w ogóle przejmować ewentualną kontrolą policyjną, bo praktycznie nie ma możliwości, żeby cokolwiek "wyszło". Chyba że dmuchniemy chwilę po wzięciu łyka takiego piwa. Dla pewności możecie przed wejściem do samochodu przepłukać usta wodą - wtedy będziecie mieli stuprocentową pewność. Pamiętajcie też, że zawsze możecie poprosić funkcjonariusza o ponowne badanie. Ewentualne promile po wypiciu piwa z zawartością alkoholu do 0,5 proc. wyparują po kilku chwilach.
Taki test przeprowadził na swoim kanale Tomasz Kopyra, chyba najsławniejszy bloger piwny w kraju. Poniżej zamieszczam film na serwisie YouTube z zaznaczonym momentem, w którym wyjaśnia, o co chodzi z piwami do 0,5 proc. i czy można po nich jeździć samochodem. W ogóle polecam kanał wszystkim, którzy interesują się piwami. Także kierowcom. Pojawił się tam np. wielki test piw bezalkoholowych, który Tomasz Kopyra przeprowadził dla naszych kolegów z magazynu "Motor".
Ten tekst wcale nie powstał, aby kogokolwiek, kto z zasady nie tyka niczego, co ma w sobie alkohol, przekonywać na siłę do picia piw bezalkoholowych, w których mogą znajdować się śladowe ilości alkoholu. Przykładowo kobiet w ciąży albo osób z zasady unikających jakichkolwiek procentów. Każdy ma swoje przekonania. Chcieliśmy się jednak rozprawić z mitem, że napis na butelce "do 0,5 proc." dyskwalifikuje takie piwo jako napój dla kierowcy. I "0,0 proc." i "do 0,5 proc." to w świetle polskiego prawa piwa bezalkoholowe, a ich picie nie wpływa na wasze umiejętności za kierownicą czy czas reakcji. Picia bezalkoholowych piw nie wykaże także alkomat, o ile nie dmuchniecie, mając piwo jeszcze na policzkach i języku, czyli dosłownie chwilę po wypiciu.
Pamiętajcie: artykuł nie dotyczy radlerów (o ile nie są precyzyjnie oznaczone jako bezalkoholowe - jeśli nie są, to mają dwa-trzy proc. alkoholu) ani tzw. piw niskoalkoholowych (np. dwa-trzy proc., bardzo popularnym i naprawdę świetnym piwem jest propozycja pewnego browaru regionalnego o zawartości alkoholu na poziomie 1 proc.). Takich piw kierowcom nie polecamy w żadnym wypadku. Jeśli wypijecie takie piwa, to lepiej sprawdźcie się alkomatem, a na pewno odczekajcie przed wejściem do samochodu. Zawsze możecie mieć gorszy dzień i wasz organizm odczuje nawet dwa radlery. Wpływ alkoholu zależy od wielu czynników.
Jeśli wasze ulubione piwo bezalkoholowe ma do 0,5 proc. alkoholu albo na półce w sklepie zobaczycie jakąś ciekawą nowość właśnie z takim napisem, to nie musicie się obawiać. Kierowca może pić takie piwa.