Tylko SMS? Kierowca z telefonem w ręku jest równie niebezpieczny co ten pod wpływem

Filip Trusz
Korzystanie z telefonu może się wydawać niegroźne. To jednak nieprawda. Statystyki mówią, że nawet co czwarty wypadek w Polsce to wina kierowcy z komórką w ręku.

"Wyższa szkoła jazdy" to cykl na Moto.pl, w którym wyjaśniamy najbardziej kontrowersyjne przepisy ruchu drogowego. Ale nie tylko. Znajdziecie tu mieszankę tematów z pogranicza kodeksu drogowego, egzaminu na prawo jazdy, dobrych praktyk na drodze oraz przydatnych porad dla kierowców.

Telefon i samochód to złe połączenie - uważają Polacy. I to ignorują

Trzech na czterech Polaków (dokładnie 73 proc.) uważa, że używanie telefonu podczas jazdy jest bardzo niebezpieczne. Jako bardziej niebezpieczne zachowania na drodze wskazujemy tylko przejeżdżanie na czerwonym świetle (92 proc.) oraz jazdę na kacu (75 proc.). Deklaracje kierowców jednak wcale nie przekładają się na nasze zachowanie na drodze - wskazuje PZU. Gigant ubezpieczeniowy kolejny raz rusza z akcją edukacyjną "Prowadzisz? Odłóż telefon". Badania pokazują, że choć mamy świadomość, jak bardzo jest to niebezpieczne, i tak korzystamy ze smartfonów podczas jazdy:

  • 60 proc. z nas otwarcie przyznaje, że rozmawia przez telefon podczas jazdy, trzymając go przy uchu.
  • 40 proc. kiedy słyszy dzwoniącą komórkę, to odbiera.
  • Tyle samo przyznaje, że zdarza im się pisać za kółkiem SMS-a lub mail.
  • Co trzecia osoba chwali się, że ma wystarczająco podzielną uwagę, aby bezpiecznie korzystać z telefonu w trakcie jazdy.
  • Co piąty kierowca regularnie czyta SMS-y lub maile w czasie jazdy.

Z rozmysłem używam tu liczby mnogiej, bo sam wielokrotnie złapałem się, że trzymam telefon podczas jazdy. Choć staram się tego nie robić, to jednak czasem mi się to zdarza. Złapanie za smartfon wydaje się niegroźne i zwykle "robimy to tylko na krótką chwilę", ale to pułapka. Nawet odczytanie powiadomienia może zakończyć się tragedią. Z badań Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wynika, że używanie telefonu komórkowego może zwiększyć prawdopodobieństwo pojawienia się niebezpiecznej sytuacji na drodze aż 2,7 raza. Z kolei Instytut Transportu Samochodowego zwraca uwagę, że w Polsce co kwadrans dochodzi do wypadku na drodze, a co czwarty spowodowany jest korzystaniem podczas jazdy z telefonu.

Zdecydowanie najniebezpieczniejsze jest odczytywanie i pisanie SMS-ów, maili i wiadomości na komunikatorach. Tylko, żeby odczytać wiadomość kierowca odrywa wzrok od drogi na minimum 5 sekund, co oznacza, że przy prędkości 70 km na godz. przejeżdża z zamkniętymi oczami długość całego boiska piłkarskiego. To obrazowe porównanie. Jeżeli wolicie twarde liczby, to we wspomnianym raporcie Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego wykazano, że pisanie i odczytywanie SMS-ów zwiększa dziesięciokrotnie szansę zdarzenia "sytuacji krytycznie niebezpiecznej".

Zobacz wideo Uciekał przed kontrolerem, wpadł pod samochód. Wypadek zarejestrowała kamera w autobusie

Rozwiązaniem są Android Auto i Apple CarPlay? Niekoniecznie

Nowe samochody wyposażane są w ekrany dotykowe, a pokładowe systemy pozwalają wygodnie przenieść najważniejsze funkcje naszego telefonu na samochodowy wyświetlacz za pośrednictwem Apple CarPlay oraz Android Auto. Obydwa systemy w założeniu mają poprawiać bezpieczeństwo na drodze. Jednak w tym roku brytyjska organizacja IAM RoadSmart opublikowała badanie, w którym wykazała, że Apple CarPlay i Android Auto rozpraszają nawet bardziej niż jazda z 0,8 promila alkoholu we krwi. To mniej więcej trzy-cztery piwa wypite na imprezie. Dlaczego akurat 0,8? To maksymalna dopuszczalna na Wyspach dawka alkoholu, jaką może mieć kierowca. Brytyjczycy (i Luksemburczycy) mają najbardziej liberalne przepisy na kontynencie. W 2014 r. dopuszczalny limit do 0,5 promila obniżyli Szkoci.

Zdaniem badaczy IAM jazda po alkoholu na granicy brytyjskich przepisów spowalnia reakcje kierowców o 12 proc. Z kolei po marihuanie to 21 proc. Sporo, ale i tak dużo mniej niż korzystanie z testowanych systemów:

  • Android Auto (obsługa głosowa) - reakcja wolniejsza o 30 proc.
  • Apple CarPlay (obsługa głosowa) - 36 proc.
  • Android Auto (obsługa dotykiem) - 53 proc.
  • Apple CarPlay (obsługa dotykiem) - 57 proc.

Obsługa dotykiem obydwu systemów rozprasza też bardziej niż klasyczne korzystanie z telefonu podczas jazdy. W tym samym badaniu wyszło, że pisanie na telefonie wydłuża reakcje kierowców o 35 proc., a trzymanie telefonu przy uchu - o 46 proc.

Jak przeprowadzano badanie? Podczas pierwszej przejażdżki kierowcy mieli w ogóle nie używać systemu multimedialnego. Drugi przejazd to już kilka zadań do wykonania. Przykładowo, wpisanie celu nawigacji, znalezienie najbliższej stacji benzynowej, odczytanie powiadomienia albo zmienienie piosenki na Spotify. Najpierw głosowo, a później przy użyciu ekranu dotykowego lub klasycznie na telefonie. IAM podaje, że nawet tak proste czynności sprawiały, że badane osoby zwalniały, zjeżdżały ze swojego pasa ruchu i wykonywały nerwowe ruchy kierownicą. Jedno zadanie zabierało im średnio od 11 do 16 sekund. Co ciekawe, większość kierowców twierdziła, że robi to znacznie szybciej.

Android AutoAndroid Auto fot. Filip Trusz

Japońskie miasto zakazuje pieszym używać telefonów na chodnikach i ulicach

Mocny nagłówek i o taki właśnie chodziło władzom japońskiego miasta Yamato. Od lipca obowiązuje tam zakaz używania przez pieszych telefonów podczas chodzenia po chodnikach i ulicach. To zakaz martwy i policja nikogo nie ściga, ale zamysłem radnych wcale nie było karanie mieszkańców - chcieli zwrócić uwagę na coraz poważniejszy problem uzależnienia od smartfonów. "Zakaz" to tak naprawdę szeroko zakrojona akcja edukacyjna. Pieszy z telefonem w ręku jest wyjątkowo niebezpieczny zwłaszcza na przejściach. Nieuważny może wejść prosto pod koła pojazdu lub roweru. Japończycy skupiają się na edukacji, ale nie zdziwimy się, jeśli z czasem wprowadzą do swojego taryfikatora mandat za takie wykroczenie, bo na walkę ze smartfonowymi zombie idzie coraz więcej miast i państw.

W Polsce o podobnej akcji było głośno m.in. w Warszawie, kiedy Tramwaje Warszawskie we współpracy z Zarządem Dróg Miejskich rozpoczęły znakowanie przejść dla pieszych w okolicy ponad 200 stołecznych szkół. Wtedy pojawiły się tam duże napisy "Odłóż smartfon i żyj". -Trzeba powiedzieć jasno, że coraz częstszą przyczyną wypadków komunikacyjnych jest nieodpowiedzialne korzystanie ze smartfonów i innych urządzeń mobilnych w ruchu drogowym. Często ofiarami takich zdarzeń są piesi, którzy są najbardziej bezbronnymi uczestnikami ruchu, ale też i najczęściej poruszają się po ulicach z telefonami w dłoni - mówiła wtedy Renata Kaznowska, wiceprezydent stolicy.

Akcja 'odłóż smartfon i żyj'Akcja 'odłóż smartfon i żyj' fot. UM Warszawa

Kierowcę za używanie telefonu karze się mandatem. Pieszych też to czeka?

To całkiem świeża sprawa, bo z początku czerwca tego roku. Od wakacji pieszy miał uzyskać nad Wisłą pierwszeństwo jeszcze przed przejściem (dlaczego do tego jeszcze nie doszło, opisaliśmy w oddzielnym materiale). Według projektu zmian w przepisach pierwszeństwo nie będzie bezwarunkowe. Pieszy ma zachować szczególną ostrożność, a także obserwować drogę przed wejściem na zebrę. Ministerstwo Sprawiedliwości wpadło na pomysł, jak wymusić na pieszych pełne skupienie podczas przechodzenia przez jezdnię - zabronić używania komórek.

"Rzeczpospolita" dotarła do pisma, które resort Zbigniewa Ziobry wysłał do Ministerstwa Infrastruktury. Proponowano w nim, by planowaną ustawę dotyczącą wprowadzenia zmian w kodeksie drogowym (pierwszeństwa pieszych) rozszerzyć o zapis wprost zakazujący pieszemu korzystania z telefonu w obrębie przejścia dla pieszych oraz podczas przechodzenia przez przejście czy torowisko. Pomysł na razie odrzucono, wskazując na badania Instytutu Transportu Samochodowego mówiące, że wśród pieszych, którzy przechodzą przez jezdnię, tylko pięć proc. używa telefonu, a zaledwie jeden proc. pisze wiadomości czy ma słuchawki w uszach.

Możemy być jednak pewni, że sprawa smartfonów i mandatów wróci. Temat jest coraz częściej poruszany.

Więcej o:
Copyright © Agora SA