Wiele wskazuje na to, że w najbliższych miesiącach poziom importu może osiągać rekordowe wyniki przekraczające 100 tys. sztuk. A to wszystko za sprawą zapowiadanych zmian w naliczaniu podatku akcyzowego, który znacznie podniesie finalny koszt sprowadzenia auta
- czytamy w raporcie Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR. Eksperci zwracają uwagę, że do bardzo podobnej sytuacji doszło pod koniec 2016 r. Wtedy podwyżki akcyzy zapowiedziano w listopadzie, a w grudniu w kraju zarejestrowano ponad 100 tysięcy zaimportowanych samochodów używanych.
We wrześniu 2020 r. zarejestrowano dokładnie 88 626 sprowadzonych z zagranicy samochodów o dopuszczalnej masie całkowitej do 3,5 tony. To aż o 8 procent więcej niż we wrześniu zeszłego roku. Do bariery 100 000 trochę zabrakło, ale trzeba wziąć pod uwagę, że rok 2020 naznaczony jest kryzysem w branży związanym z pandemią. Do końca września do Polski przyjechało 630 492 aut, czyli o 17,5 proc. mniej niż przed rokiem. Gwałtowne odbicie we wrześniu pokazuje, że naprawdę mamy do czynienia ze znacznie zwiększonym zainteresowaniem używkami.
Tutaj obyło się bez żadnych zaskoczeń. Najwięcej samochodów ściągamy z Niemiec. Na kolejnych miejscach, z ogromną stratą, widzimy Francję oraz Belgię. Poniżej przedstawiamy statystyki z całego roku (od stycznia do końca września). Warto zwrócić uwagę na plusy przy liczbie zaimportowanych samochodów z USA oraz Szwecji.
Średni wiek samochodu to 11 lat i 11 miesięcy. Najwięcej ściągamy samochodów z silnikiem benzynowym - 51,61 proc. Diesle stanowią 48,15 proc. całego importu. Samochody z alternatywnymi źródłami napędu to wciąż ciekawostka.
Jeśli śledziliście statystyki importu z lat poprzednich, to niczym was nie zaskoczymy. Polacy od dawna ściągają praktycznie te same samochody. Tak wygląda pierwsza piątka marek:
A tak konkretnych modeli: