Wprowadzenie elektronicznego limitu prędkości maksymalnej to część strategii Volvo nazwanej Vision 2020. Jej celem jest ograniczenie groźnych wypadków (śmiertelnych i takich, w których osoby odnoszą poważne obrażenia) z udziałem aut Volvo do zera już w 2020 r. Mimo że wydaje się niemożliwa do osiągnięcia, szwedzki producent postara się do tej granicy maksymalnie zbliżyć.
Volvo chce to zrobić, identyfikując największe zagrożenia i eliminując je po kolei. Stąd wziął się pomysł na alkomaty zintegrowane z kluczykiem, tendencja do wyposażania samochodów w liczne systemy monitorujące stan zmęczenia kierowcy oraz ograniczenie prędkości maksymalnej.
Prezes marki Hakan Samuelson w 2019 r. powiedział, że Volvo chce w ten sposób rozpocząć dyskusję na temat tego, jak duże ograniczenia w celu podniesienia bezpieczeństwa na drogach mają prawo nakładać na kierowców producenci samochodów. A może to ich obowiązek?
Argumentem za wprowadzeniem ograniczenia przytaczanym już rok temu była m.in. informacja, że nawet zaawansowane systemy elektroniczne dbające o bezpieczeństwo podróżujących powyżej pewnej prędkości przestają być skuteczne. Trudno ocenić, czy akurat 180 km/h jest optymalną granicą, ale gdzieś trzeba ją wyznaczyć.
Wybór akurat takiej prędkości stanowi złoty środek pomiędzy oczekiwaniami klientów a intencjami producenta, które mogą nie być zbieżne. A przynajmniej taką nadzieję mają przedstawiciele firmy.
Teoretycznie nie ma potrzeby, aby jakikolwiek samochód znacząco przekraczał najwyższą dozwoloną prędkość w danym kraju. W Polsce wynosi ona 140 km/h i jest dozwolona jedynie na autostradach. W takim razie dlaczego nie ograniczyć prędkości maksymalnej samochodów z zachowaniem bezpiecznego marginesu do 150 km/h?
Chociaż informacja może szokować, ma bardziej teoretyczne niż praktyczne znaczenie. Przede wszystkim niemal nigdzie w Europie nie wolno jeździć szybciej niż 180 km/h. Wyjątkiem są fragmenty niemieckich autostrad i drogi brytyjskiej wyspy Man. Nawet w tych miejscach realne prędkości podróżne są znacznie niższe od ograniczonej elektronicznie przez Volvo.
Czas pokaże, ale wszystko wskazuje na to, że informacja ma głównie znaczenie wizerunkowe. Nikt rozsądny i tak nie podróżuje tak szybko, bo jest to niebezpieczne, mało ekonomiczne, a oszczędność czasu zwykle bywa znikoma, bo przy wysokiej prędkości trudno zachować płynność jazdy.
Poza tym na rynku od lat jest wiele samochodów różnych producentów, których prędkość maksymalna nie przekracza 180 km/h lub jest w ograniczona do niewiele wyższej. Nie odstrasza to klientów, więc pewnie w przypadku Volvo będzie podobnie.
Fani efektownych danych technicznych oprócz samochodów innych firm będą mieli do wyboru także sportowe auta Polestar, marki należącej do Volvo. Pierwsze modele niebawem znajdą się w sprzedaży, a ich prędkość nie zostanie ograniczona.
Na koniec argument ostateczny - ograniczenie prędkości maksymalnej do 180 km/h sprawi, że nawet najbardziej lekkomyślni kierowcy zostaną uchronieni przez utratą prawa jazdy na trzy miesiące.
Od 1 lipca 2020 r. zaczną obowiązywać nowe przepisy, które wprowadzą m.in. taką sankcję. Żeby zostać ukaranym w ten sposób, kierujący będzie musiał przekroczyć dozwoloną prędkość 140 km/h o ponad 50 km/h, czyli rozpędzić się co najmniej do 191 km/h. W nowych samochodach Volvo nie będzie to możliwe.