Samochody segmentu B stają coraz dojrzalsze, przestronniejsze, lepiej wyposażone i pod wieloma względami mogą zastąpić kompakty - to jedno z najbardziej wyświechtanych stwierdzeń, jakie pojawia się ostatnio we wszystkich pismach i portalach motoryzacyjnych. Powtarzamy to do znudzenia przy każdej kolejnej premierze. I przy Renault Clio 2020 nie mogę napisać niczego innego.
Nowe Renault Clio, wraz z piątą generacją i przeskoczeniem na nową platformę, stało się samochodem, który zaskakuje swoją wszechstronnością. Niech nie zmyli was sylwetka i tył, do złudzenia przypominające poprzednika. Aspiracje nowego Clio zdradza przód, który nawiązuje do Megane.
Pod wieloma względami nowe Clio to mały kompakt.
Po odebrania auta na lotnisku wyjechaliśmy na autostradę, a Clio od razu udowodniło, że nie jest już tylko mieszczuchem. Przy prędkości autostradowej małe Renault jest stabilne, spokojne, zaskakująco dobrze wyciszone, odporne na podmuchy wiatru i absolutnie niemęczące. To samochód, którym można wybrać się w dłuższą trasę drogami szybkiego ruchu, a po pokonaniu kilkuset kilometrów wysiąść wypoczętym.
Później wyjechaliśmy na kręte drogi krajowe i przejechaliśmy przez kilka miasteczek. Nowe Clio jest wyraźnie sztywniejsze od poprzednika, bardziej sprężyste i zwarte. Podoba mi się zwłaszcza zawieszenie, które zapewnia komfortową jazdę. W mieście docenimy zwinność i fakt, że Renault nie zdecydowało się na napompowanie autka. Wręcz przeciwnie - Clio jest o 12 mm krótsze i o 8 mm niższe od poprzednika.
Układ kierowniczy? Precyzyjny, ale, dla mnie trochę, za miękki. Clio chętnie słucha naszych poleceń i dobrze radzi sobie w zakrętach, ale nie daje takiego poczucia kontroli i nie dostarcza tyle frajdy, co np. Fiesta. Tylko, że nie powinno się traktować tego jako wadę, bo wiele osób w tej klasie lubi takie miękkie prowadzenie.
Nowe małe auta chcą nas przekonać do siebie przede wszystkim swoją praktycznością. Renault chwali się, że nowe Clio ma największy bagażnik w klasie. Aż 391 l. Bagażnik, owszem jest wyjątkowo duży, a dostęp do niego dogodny, ale mam wrażenie, że Francuzi policzyli litry w trochę sprytniejszy sposób niż konkurencja. Na żywo nie sprawia wrażenia aż tak ogromnego, jak na papierze. Choć i tak to absolutna czołówka klasy. Na tylnej kanapie wygodnie usiądą dwie osoby. Jeżeli umieścimy tam troje pasażerów, to raczej na krótki dystans. Przestronność małe Clio zawdzięcza większemu rozstawowi osi i poszerzeniu.
Wielki plus stawiam przy praktyczności przedniej części auta. Mamy tu wygodny podłokietnik z małym schowkiem na drobiazgi, przepastny schowek przed pasażerem, pojemne kieszenie w drzwiach, dwa uchwyty na kubki, półkę na telefon z indukcyjną ładowarką, gdzie mój Samsung S8 miał aż nadto miejsca oraz dwa wejścia USB.
Nie chcę was tutaj zanudzać wszystkimi asystentami kierowcy i systemami bezpieczeństwa, bo ich listę nowe Clio również podkradło z samochodów z wyższej klasy. Producent podkreśla, że Clio będzie wyposażone w najbardziej zaawansowane systemy autonomicznej jazdy dostępne w miejskim aucie. Mamy tu nawet asystenta jazdy w ruchu drogowym i autostradowym, który systemem jazdy autonomicznej poziomu 2. Z ciekawszych wymienię jeszcze asystenta parkowania i kamery 360
Ceny nowego Renault Clio wciąż pozostają tajemnicą, a polski cennik poznamy dopiero we wrześniu. Dlaczego o tym tu wspominam? Podczas pierwszych jazd do naszej dyspozycji oddano naprawdę bogato wyposażone wersje Intens oraz R.S. Line. Auta ze zdjęć na pewno będą drogie. Niestety, bazowych wersji nam nie pokazano.
Nowe wnętrze nie tylko jest estetyczne i eleganckie, ale zaskakuje wykończeniem. Wykorzystane materiały są miękkie i przyjemne w dotyku. O jakości wykończenia nowego Clio Audi A1 czy MINI mogą tylko pomarzyć. Mamy tu nawet nastrojowe oświetlenie, 10 głośnikowe audio Bose oraz łączność z Internetem.
Imponują także duże ekrany - 9,3 cale oraz 10 calowe wirtualne zegary, które w ofercie pojawią się w przyszłym roku. Nowy jest także system multimedialny Easy Link. Wygląda świetnie, oferuje mnóstwo funkcji, a przy tym jest łatwy w obsłudze. Nie obyło się jednak bez zgrzytu. W testowanych autach czasem dochodziło do przycięć, jakby Clio nie miało odpowiednich podzespołów do tak zaawansowanego systemu.
Testowaliśmy wersję TCe 100 (1.0 R3 turbo) z ręczną skrzynią i opracowany z Mercedesem czterocylindrowy silnik 1.3 TCe 130 z automatem. 100 konna odmiana zapewnia wystarczająco dynamiczną jazdę i niskie zużycie benzyny, a skrzynia biegów pracuje przyjemnie. 130 konne Clio znacznie chętniej przyspiesza i potrafi pokazać pazur. Ta jednostka dobrze pasuje do usportowionej odmiany R.S. Line. Dostępne będą także słabsze benzyny SCe 65 oraz 75. Renault nie zapomina także o dieslach. Te będą dwa - Blue dCi 85 i 115.
Z czasem w cenniku pojawi się Clio E-TECH, czyli hybryda. Na układ będą się składać: silnik spalinowy 1.6, dwa silniki elektryczne, innowacyjna wielotrybowa skrzynia biegów i akumulator trakcyjny o pojemności 1,2 kWh. Dokładne dane i szczegóły zostaną zaprezentowane już niedługo. Renault zapewnia, że E-TECH pozwali poruszać się po mieście w trybie elektrycznym nawet przez 80 proc. czasu. W cyklu miejskim ma to dać oszczędność zużycia energii sięgającą nawet 40 proc.
Renault Clio dorosło. Stało się znacznie nowocześniejszym, przestronniejszym, lepiej wyposażonym i wygodniejszym samochodem. Bez cienia przesady można napisać, że nowe Clio to po prostu mały kompakt. Ten trend obserwujemy od dłuższego czasu. Jako kierowcy możemy się tylko cieszyć, bo wśród mieszczuchów pojawiło się ostatnio kilka naprawdę dopracowanych aut - Fiesta, Ibiza/Polo, 208, Rio czy zaraz Corsa. Konkurencja jest zawsze dobra dla klientów. Renault dołącza do ścisłej czołówki jako bardzo ciekawa propozycja. Wiele zależy od cennika, ale wszystko wskazuje na to, że Clio utrzyma status bestsellera.