Opinie Moto.pl: Nowy Hyundai Venue - to tylko kwestia ceny
Jeździłem nie tyle egzemplarzem przedprodukcyjnym, co autem testowym Ośrodka Badawczo-Rozwojowego. Takim przed-przedprodukcyjnym, w którym niby wszystko już jest takie, jakie ma być, ale np. nie da się w ogóle dyskutować o poziomie wykończenia, bo kabina jest wykonana po prostu z wytłoczek plastikowych – o kształcie dokładnie takim, jak wykończenie docelowe, ale z najtańszych możliwych tworzyw.
Niemniej byłem pod wrażeniem – pojemność bagażnika, przestronność wnętrza i ergonomia były imponujące, a resztę (którą już wszyscy znamy z premiery w Nowym Jorku) łatwo było sobie wyobrazić na podstawie „wykładu”, jaki wygłosili projektanci małego crossovera. Do obejrzenia były dodatkowo model studyjny Venue i model studyjny jego kabiny.
Ale nie po to pod koniec marca br. zabrano nas – jurorów konkursu na Światowy Samochód Roku – na tor badawczy w Namyang Design Center, Hwaseong (Korea Południowa), byśmy się zachwycali doborem materiałów wykończeniowych. Zabrano nas, by nam pokazać, nad czym aktualnie pracują obie marki czebolu Hyundaia.
Hyundai Venue 2020 DREW PHILLIPS
Wśród czterech innych modeli, którymi mogliśmy pojeździć, a na informacje, o których do odwołania obowiązuje mnie embargo, był też model Venue. Co ciekawe, tylko on, choć jak widać, najszybciej doczekał się premiery, był w pełnym zewnętrznym maskowaniu.
Jednak pomijając te utrudnienia, cała reszta była już dokładnie taka, jaką miała być docelowo. A mówimy o samochodzie globalnym, który ma zawojować wszystkie rynki świata, nawet jeśli na razie nie ma mowy o premierze europejskiej. Więc auto miało zrobić wrażenie tym, co zaoferuje kierowcy. I niewątpliwie wrażenie zrobiło!
Jędrne, ale nie utwardzone po sportowemu zawieszenie, świetny, precyzyjny układ kierowniczy, zaskakująco dynamiczny wolnossący silnik 4-cylindrowy 1.6 o mocy 121 KM połączony z naprawdę aż szokująco sprawną automatyczną skrzynią biegów CVT imitującą normalne przełożenia – to naprawdę coś.
Tym bardziej że zestrojenie zespołu napędowego sprawia, że nie ma mowy o wyciu bez przyspieszania, a na torze Namyang można sprawdzić o wiele więcej niż tylko komfort resorowania – więc z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że zarówno w krótkich, jak i długich łukach oraz przy ostrym pokonywaniu slalomu czy brutalnym hamowaniu auto imponuje stabilnością i precyzją.
Po obejrzeniu produktu końcowego, tego z Nowego Jorku, w połączeniu z wrażeniami z Namyang, mogę powiedzieć z ogromną dozą przekonania: jeśli będzie mieć dobrą cenę, Hyundai Venue ma szanse zostać bestsellerem segmentu miejskiego na rynku crossover/SUV, który z dosłownie każdym dniem coraz bardziej staje się motoryzacyjnym mainstreamem.
-
Tak się spieszył, że po brawurowym wyprzedzaniu wjechał w zapory przed bramkami na A1
-
Tesla Cybertruck gotowa do produkcji. Warto było poczekać. Jest jak z "Łowcy Androidów" [WIDEO]
-
Wstrząsające nagranie. Dzieci cudem uniknęły śmierci. Nawet nie żartujcie, że to ich wina
-
To wąskie gardło S7. W końcu jest plan na wyjazd z Warszawy w stronę Grójca
-
Test Honda CR-V Hybrid - podąża własną drogą
- Tesla wjechała pod inny SUV. Kierowca umywa ręce. "To wina Autopilota"
- Wyciekł film z nowym Lexusem NX. Wideo znika z sieci, ale zdjęcia zostały
- "Ministerstwo chowa głowę w zaspę". Ostry komentarz do obowiązku zmiany opon
- Opinie Moto.pl: Mercedes-AMG E 53 4MATIC+. Przyjaźniejsze oblicze AMG?
- Pod Warszawą staną dodatkowe ekrany akustyczne. Mieszkańcy skarżą się na hałas
Forum
- Ciekawe Manual vs. Automat (22)
- OT - TVPinfo tylko w małych dawkach ? (17)
- Chcesz mieć kłopoty płać Orlen Pay (5)
- Najdziwniejsze pozycje... (14)
- Pojade nostalgicznie, radio samochodowe:) (20)
- Szkoda samochodu (14)
- Z kapiszonów w oponki (21)
- Na drogach jesteśmy bandytami... (120)
- OT wolny rynek w texasie (76)
- Zachód nam pomoże? W razie kłopotów? (40)