Głośna afera Dieselgate zaczęła się w 2015 roku. Wtedy pojawiły się pierwsze oskarżenia wobec koncernu z Wolfsburga o majstrowanie przy oprogramowaniu silników diesla. Turbodoładowane jednostki z wtryskiem bezpośrednim ograniczały emisję zanieczyszczeń tylko podczas laboratoryjnych testów spalin. Podczas normalnej eksploatacji, emitowane zanieczyszczenia nie miały nic wspólnego z założonymi normami. Afera miała skalę światową i mówiło się o 11 milionach aut z wadliwym oprogramowaniem.
Wiele osób podejrzewało, że Volkswagen nie podniesie się po takiej wpadce technologiczno-wizerunkowej. Prognozowano nawet bankructwo i drastyczne spadki sprzedaży. Okazało się jednak zupełnie inaczej.
Prym w kwestii sprzedaży wysokoprężnych Volkswagenów wiodą Niemcy. W 2018 roku za naszą zachodnią granicą sprzedano dwa razy więcej samochodów z silnikami diesla, niż rok wcześniej. Łącznie Grupa Volkswagena w ubiegłym roku sprzedała 10 834 000 aut. Choć ciągle mówi się o nowych zakazach i obostrzeniach, silniki zasilane olejem napędowym są szczególnie popularne wśród klientów indywidualnych.
Przeczytaj także: Wprowadzono podatek w postaci opłaty emisyjnej. Co dalej z cenami paliw na polskich stacjach?
Mimo głośnej afery Dieselgate, Volkswagenowi udaje się odczarować mit diesla jako największego motoryzacyjnego zła. W wielu przypadkach nowe silniki wysokoprężne są wręcz bardziej ekologiczne od swoich benzynowych odpowiedników. Wszystko przez rygorystyczne normy, katalizatory, filtry cząstek stałych czy układy selektywnej redukcji katalitycznej, które zmniejszają emisję szkodliwych substancji takich jak tlenki azotu czy dwutlenek węgla.
Ostatnio głośno jest o częściowym ograniczaniu ruchu samochodów w centrach miast. Najbardziej „obrywa się” właśnie silnikom wysokoprężnym. W Hamburgu dla takich pojazdów zamknięto kilka ulic. Badania stanu powietrza prowadzone po wprowadzeniu nowych przepisów pokazały, że nie wpłynęło to zauważalnie na czystość powietrza. Jego jakość jest taka sama, jak w poprzednich latach, a zmalała jedynie ilość tlenków azotu – z 48 do 45 mikrogramów na metr sześcienny. To jednak tak mała wartość, że trudno mówić o odczuwalnej różnicy, a może to być wręcz błąd pomiarowy.
Przeczytaj także: Co się stanie z rynkiem części samochodowych w Polsce i Europie po brexicie? Jest duże zagrożenie
Mimo zaskakująco dobrej sprzedaży samochodów z silnikami wysokoprężnymi, Volkswagen i tak mówi o odejściu od diesli. Ale jeszcze nie teraz. Kierowcy powoli przekonują się do samochodów elektrycznych, a producenci mają w tej kwestii coraz więcej do zaoferowania. Jednak w wielu krajach wciąż brakuje infrastruktury, a sama technologia napędów EV jest dość droga. Mówi się, że ceny samochodów elektrycznych spadną do poziomu aut spalinowych za około 5-6 lat. Czy w tym samym czasie pożegnamy samochody na ropę?