Jakie to wspaniałe, że w motoryzacyjnym świecie pracują jeszcze ludzie, którzy nie boją się podejmować odważnych decyzji. Dowodem na to są poczynania Renault, które na rynek wprowadziło markę i model Alpine A110. To najlepszy prezent dla każdego miłośnika motoryzacji.
Nie tylko nazwą, ale każdym detalem stylizacyjnym Alpine A110 nawiązuje do legendarnej… Alpine A110 stworzonej przez Jeana Rédélé, założyciela marki.
I szczerze, trudno jest wyobrazić sobie lepszego następcę modelu, który zniknął z rynku 44 lata temu.
Tworząc najnowszą generację A110, producent posłużył się receptą według której konstruowano legendarną poprzedniczkę.
Nowa Alpine jest oczywiście większa, ale wciąż ma stosunkowo niewielkie nadwozie (długość: 418 cm, szerokość: 179,8 cm, wysokość: 125,2 cm). Konstruktorzy dołożyli wszelkich starań, by obniżyć masę pojazdu.
Nie wchodząc w szczegóły techniczne, ich zamysłem było to, by samochód imponował zwinnością i precyzją prowadzenia, a niska i równomiernie rozłożona masa są w tym przypadku kluczowe.
Udało się, bo w zależności od wyposażenia auto waży od 1098 do 1123 kg. To bardzo mało, a efekt ten udało się osiągnąć m.in. dzięki temu, że praktycznie cały pojazd zrobiono z aluminium.
Zdecydowano się także na umieszczenie jednostki napędowej centralnie z tyłu (praktycznie na tylnej osi, na którą przenoszony jest napęd) i zastosowano zarówno z przodu, jak i z tyłu układ zawieszenia z podwójnymi wahaczami trójkątnymi.
Przeczytaj także: Alpine A110 - ceny w Polsce
Każdy, kto zasiądzie za kierownicą najnowszej Alpine A110 nie będzie miał wątpliwości, że to rasowe auto sportowe. Standardowym wyposażeniem podstawowej wersji są kubełkowe, sportowe fotele pozbawione możliwości regulacji.
Można je tylko przesuwać do przodu lub do tyłu. To oczywiście skrajnie utrudnia znalezienie optymalnej pozycji, ale fotele ważą 13,1 kg (co ma znaczenie), a ich mocno wyprofilowane oparcia i siedziska doskonale sprawdzają się podczas jazdy po krętych odcinkach.
Osoby potrzebujące więcej komfortu mogą dokupić za ok 6500 zł opcjonalne fotele Sabelt z regulacją 6 parametrów.
Można też ponarzekać na widoczność do tyłu. Warto zdecydować się na dokupienie kamery cofania (pakiet z czujnikami z przodu i z tyłu kosztuje ok 5500 zł).
Dwuosobowy przedział pasażerski jest przestronny, ale brakuje w nim praktycznych schowków. Trudno znaleźć miejsce na przechowywanie drobiazgów.
Mizernie prezentuje się także przestrzeń na bagaże, choć do zabrania rzeczy na weekendowy wyjazd wystarczy. Pod maską wygospodarowano przestrzeń na pakunki o objętości 96 l. Z kolei z tyłu znajduje się „kufer” o pojemności 100 l.
Za to cieszą design kokpitu, jakość spasowania poszczególnych elementów i jakość tworzyw użytych do wykończenia przedziału pasażerskiego.
Przeczytaj także: Marka Alpine w Polsce. Jakie mają plany?
Źródłem napędu dla Alpine A110 jest umieszczona z tyłu turbodoładowana jednostka benzynowa o pojemności 1,8 l, która rozwija moc maksymalną 252 KM przy 6000 obr./min. oraz maksymalny moment obrotowy 320 Nm w zakresie od 2000 do 5000 obr./min.
Nich nikogo nie zwiedzie pozornie umiarkowana liczba „koni pod maską.” Niska masa sprawia, że Alpine to bardzo ognisty rydwan. Według danych producenta, auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 4,5 s i może pojechać z maksymalną prędkością 250 km/h (ograniczenie elektroniczne).
I trzeba przyznać, że od momentu wciśnięcia przycisku start i uruchomienia silnika, kierowca czuje, że każdy element tego samochodu został zaprojektowany po to, by dać prowadzącemu jak najwięcej frajdy z jazdy.
252 konna Alpine błyskawicznie przyspiesza od dolnych zakresów obrotów i pewnie prze do przodu aż do końca skali obrotomierza. Wydaje się, że silnik nigdy nie dostaje zadyszki, a auto błyskawicznie reaguje na każde polecenie kierowcy.
Dostępne są trzy tryby jazdy - Normal, Sport i Track. Wybierając któryś z nich zmienia się m.in. szybkość reakcji silnika na położenie pedału przyspieszania, siła wspomagania układu kierowniczego, szybkość zmiany biegów, brzmienie układu wydechowego i działanie systemu ESP.
Podczas prowadzenia Alpine uderza nie tylko dynamika przyspieszania, ale przede wszystkim ponadprzeciętna zwinność pojazdu podczas jazdy po ciasnych łukach. Na krętych odcinkach auto zaskakująco długo wykazuje neutralność.
Z kolei w trybie sportowym można sobie pozwolić na lekkie zarzucanie tyłem. Pozytywne wrażenia potęguje też zaskakująco rasowy dźwięk układu wydechowego (bez elektronicznych wspomagaczy).
Doskonale spisuje się zawieszenie. Nie tylko jest odpowiednio zestrojone do zabawy na torze, ale także umożliwia w miarę wygodną eksploatację auta na co dzień.
Co ciekawe, Alpine, podczas jazd w ruchu miejskim, okazuje się samochodem o umiarkowanym zapotrzebowaniu na paliwo. W takich warunkach „spala” około 10 l benzyny na 100 km.
Nowa Alpine A110 to bez wątpienia jedno z najlepszych aut sportowych dostępnych na polskim rynku. Zachwyca nie tylko wyglądem ale także sprawnością układu jezdnego i napędowego. Pomimo, że nie ma wersji z manualną skrzynią biegów, auto nie rozczarowuje podczas sportowej jazdy, bo siedmiobiegowy „automat” spisuje się tu świetnie (choć wykazuje małą zwłokę przy kick down).
Cieszę się, że Renault podjęło to ryzyko i stworzyło następcę swojego legendarnego modelu. Wyzwanie było bardzo trudne, ryzyko porażki ogromne. Udało się, za takie "występki" kochamy Francuzów.
Silnik: Turbodoładowany, R4, poj. 1798 cm3
Moc: 252 KM przy 6000 obr./min.
Moment obr.: 320 Nm od 2000 do 5000 obr./min.
Skrzynia biegów: automatyczna, 7b
Wymiary (dł./szer./wys.): 418/179,8/125,2 cm
Pojemność bagażnika: w sumie 196 litrów
Rozstaw osi: 242 cm
0-100 km/h: 4,5 s
Prędkość maksymalna: 250 km/h
Zużycie paliwa: 6,2 l/100 km (średnie, dane producenta)
Cena od: 234 000 zł