Test systemów parkowania

Jeśli wciskając się mozolnie w lukę między autami stojącymi wzdłuż krawężnika czułeś lekki stresik, to informujemy, że jest na niego lekarstwo. Asystent parkowania nie musi kosztować dużo, a manewr wykona za Ciebie. W 10 autach sprawdzamy, który zrobi to najlepiej

Chińskie auto bezpieczniejsze od niemieckich!

Parkowanie w "zatoczce" to nie jest ulubione zajęcie Pań i Panów kierowców, zwłaszcza że w miastach coraz ciaśniej i luki między autami coraz mniejsze. Czas najwyższy przestać traktować automatyczne systemy parkowania jak kosmiczny, niedostępny wynalazek. Taki system można dokupić np. do popularnej Skody Yeti - kosztuje od 2200 zł do 3600 zł (zależnie od wersji auta). Niby niemało, ale może okazać się przydatniejszy od welurowej tapicerki albo obręczy z lekkich stopów. Dla ścisłości - nie mówimy o zwykłych czujnikach "pikających", gdy grozi zawadzenie o przeszkodę, ale o systemie, który "sam" automatycznie ustawia auto na miejscu parkingowym.

Przekonanie, że taki system potrzebuje mnóstwo miejsca, żeby zaparkować samochód straciło na aktualności. Współczesne urządzenia wpasowują auto w lukę dosłownie "na centymetry", co zresztą udowadniamy w naszym teście. Zwiększył się też zakres możliwości tych systemów - niektóre potrafią parkować prostopadle do krawężnika, inne automatycznie wyprowadzają samochód z powrotem na ulicę.

Postanowiliśmy sprawdzić, na ile dokładne i niezawodne są te systemy w dziesięciu samochodach różnych klas. Program minimum polegał na samodzielnym wprowadzeniu samochodu w lukę wzdłuż krawężnika po prawej stronie ulicy. A jeśli komuś wydaje się, że to nudy, bo sam zaparkowałby lepiej, niech się dowie, że niektóre systemy robią to sprawniej niż potrafiłby wykonać ten manewr przeciętny kierowca korzystając jedynie z czujnika parkowania, bez pomocy osoby stojącej na zewnątrz. Wcisnąć się Mercedesem GL w lukę o długości niecałych 6 m to naprawdę sztuka. I niezłe kino na ulicy.

Audi A6

Chociaż sam producent informuje, że mierzące 4,92 m długości Audi A6 potrzebuje do parkowania przestrzeni o 80 cm dłuższej niż ono samo, to jednak automat zadowolił się luką o długości 5,5 m. A6 zmieściło się w niej bez problemu. Zmniejszyliśmy więc tę przestrzeń do 5,25 m i także w tym przypadku asystent parkowania nie odmówił współpracy. Wpasowywał się w szczelinę w kilku podejściach i lekko dotknął innego zaparkowanego samochodu. Nawet gdy dźwięk ostrzegawczy rozbrzmiewał bez przerwy, wskaźnik graficzny bił po oczach czerwienią, a samo A6 dotykało już lekko zaparkowanego z tyłu Volvo V40 - system wciąż nie wydawał komendy "hamuj".

Czy A6 jako jedyne w teście ma jakiś problem z urządzonym przez nas polem testowym? Sprawdziliśmy na zwykłej ulicy, w przypadkowych miejscach - nawet wtedy system wybierał naprawdę ciasne miejsca i kazał hamować dopiero, gdy A6 dotykał innych aut. Czyżby nasz egzemplarz miał jakiś problem? Pożyczyliśmy od dealera inną A-szóstkę. Ona też podjęła próbę parkowania na przestrzeni 5,25 m. Gdy chcieliśmy z pomocą asystenta parkowania z niej wyjechać, system meldował: "Automatyczny wyjazd niemożliwy. Zbyt mała przestrzeń." Powiadomiliśmy o tym ludzi z Audi, przysłali kolejne auto. Ten egzemplarz zignorowal lukę o długości 5,25 m i bez problemu zaparkował na przestrzeni 5,50 m. Mimo to, z powodu ryzykownych prób ujęliśmy A6 punktów w kategorii "precyzja".

BMW serii 1

Radość z umiarkowanej dopłaty do systemu (1529 zł) jest przedwczesna - asystenta parkowania do BMW 114i dostaniemy razem z czujnikami parkowania, lepszym radiem i kołami z lekkich stopów - w sumie robi się z tego co najmniej 8000 złotych. System działa dość zachowawczo, dopiero za trzecim przejazdem auto zdecydowało się wjechać w lukę o długości 5,25 metra, nie robiło mu za to różnicy, czy była po lewej czy prawej stronie ulicy. System i-Drive w BMW działa sprawnie, ale irytująca jest konieczność namierzania asystenta parkowania gdzieś w zakamarkach menu. Powinien być uruchamiany przyciskiem na konsoli. Mimo wszystko jednak BMW 1 wjeżdża w wolną przestrzeń z dużym zapasem bezpieczeństwa, wydając kierowcy jednoznaczne polecenia.

Gadżety motoryzacyjne sprzed lat

Hyundai i40

Hyundai prawie przegrał, zanim test się zaczął. Asystent parkowania znajduje się w wyposażeniu seryjnym tylko najdroższej wersji samochodu, oznaczonej jako Premium i kosztującej 123 700 zł. Do tańszych, a więc popularniejszych wersji i40 w ogóle nie można go dokupić. Szkoda, bo system działa całkiem sprawnie. Hyundai bez problemu wjeżdża w lukę parkingową o długości 5,50 m, co naprawdę robi wrażenie, bo samo auto mierzy 4,74 metra. Poza tym, zawsze gdy kierowca hamuje lub auto zmienia kierunek ruchu - asystent parkowania Hyundaia wydaje z siebie dźwięk ostrzegawczy, którego nie sposób nie usłyszeć. Na ulicach jednokierunkowych auto potrafi zaparkować po lewej stronie jezdni. Mały minus - i40 stanęło przy krawężniku nie całkiem równolegle.

Ford Focus

Focus, którego nadwozie ma 4,36 m, najwyraźniej lubi przestrzeń - dlatego w ogóle "nie zauważył" luki parkingowej o długości 5 m. Dopiero dodatkowe 25 cm przestrzeni zdopingowało go do rozpoczęcia manewru automatycznego parkowania. W czasie jego trwania też demonstrował swoją niechęć do ciasnoty, zostawiając z tyłu sporo wolnego miejsca. Za to na dużym, wysoko umieszczonym ekranie system wydawał kierowcy jasne polecenia, co ma robić w danej chwili. Inna rzecz, że gdyby kierowca stosował wskazania kamery cofania, sam równie dobrze by zaparkował. I na dodatek szybciej niż automat Focusa, który cztery razy sugeruje, by podjeżdżać w przód i w tył nim wreszcie ustawi się wzdłuż krawężnika. Ale i tak z powodu złej widoczności z wnętrza auta warto zainwestować w tego rodzaju automat w Focusie. Na system określany u Forda skrótem SAPP trzeba wydać co najmniej 1800 zł, jeśli kupuje się go osobno (niedostępny do podstawowej wersji Focusa) lub co najmniej 2200 zł w pakiecie z elektrycznie składanymi lusterkami zewnętrznymi. Liczba pakietów zawierających system automatycznego parkowania jest zresztą dość spora, a ich cena, zależnie od liczby dodatków, sięga 3350 zł.

Mercedes Klasy A

Mercedes klasy A ma swoje zalety, ale dobra widoczność z wnętrza do nich nie należy - szerokie tylne słupki, małe szyby boczne i jeszcze mniejsza szyba z tyłu utrudniają manewrowanie samochodem. Zakup asystenta parkowania za 3313 zł wydaje się więc niemal koniecznością. Zwłaszcza że samych czujników parkowania (Parktronic) do Klasy A osobno się nie kupi. Podobnie jak w wypadku Mercedesa GL, w Klasie A automat potrafi ustawić samochód wzdłuż krawężnika po prawej i po lewej stronie jezdni.

Obsługa systemu parkowania jest bardzo prosta, jeśli wcześniej poświęciło się chwilę na jej poznanie, czego akurat instrukcja obsługi auta nie ułatwia. Podczas powolnej jazdy asystent parkowania wciąż szuka odpowiedniego miejsca. Jeśli na przykład na ulicy jednokierunkowej kierowca włączy lewy kierunkowskaz, system od razu zaczyna "przeczesywać" teren po lewej stronie w poszukiwaniu luki. Gdy ją znajdzie, kierowca przyciśnięciem guzika musi uruchomić aktywne wspomaganie parkowania. Mercedes A podchodzi do manewru bardzo ambitnie - postanowił spróbować parkowania na przestrzeni zaledwie 5 m, jednak skapitulował tuż przed zakończeniem manewru. W odróżnieniu od Mercedesa GL, w wypadku Klasy A kierowca osobiście musiał wyjechać z zatoczki na jezdnię. Bez problemu, sprawnie i równiutko kompaktowy Mercedes wpasował się za to w przestrzeń o długości 5,25 metra, co jest wynikiem przyzwoitym.

Mercedes GL

Siedząc za kierownicą Mercedesa GL łatwo zdobyć uznanie przechodniów. Zwłaszcza gdy podziwiają, jak auto z niezwykłą łatwością wjeżdża w lukę między parkującymi pojazdami - lukę, która wydaje się niewiele dłuższa niż sam GL. Naprawdę przestrzeń ta jest o 89 cm dłuższa niż auto mierzące 5,11 m - GL wjeżdża bowiem na miejsce parkingowe o długości 6 m. Potem podejmuje trudniejsze wyzwanie, próbując wcisnąć się w 5,75-metrową lukę, ale daje za wygraną w połowie manewru. Jedyne, co oprócz tego można mu zarzucić to nieco dziwny sposób działania automatycznego systemu - kiedy auto jedzie powoli, automat, nawet nieproszony, wyszukuje miejsce do parkowania i melduje kierowcy, gdy takie znajdzie. Ma za to tę zaletę, że tak jak automatycznie parkuje, tak też automatycznie potrafi z miejsca parkingowego wyjechać.

Toyota Auris

Testowy Auris nie tylko potrafi automatycznie zaparkować, ale jeszcze robi to wyjątkowo cicho - jak to hybryda. Do manewrowania wystarcza mu bowiem jedynie moc elektrycznego silnika. A dozuje się ją łatwiej niż moc płynącą z jednostki spalinowej, więc kierowca ma jeszcze łatwiejsze zadanie. W testowym egzemplarzu system na początek domagał się kalibracji, co polegało na obróceniu kierownicy od maksymalnego położenia w prawo do maksymalnego w lewo. Potem wystarczyło wcisnąć przycisk i automatyczny system parkowania zaczął "rozglądać się" za dogodnym miejscem do ustawienia pojazdu. Miejsce o długości 5 m wydało mu się wystarczające. Dokładnie i powoli Auris rozpoczął swoje manewry, wykonując je w wielu kolejnych krokach. Ale też na koniec samochód perfekcyjnie wpasował się między inne pojazdy; wielu kierowców zapewne nie dałoby rady zrobić tego tak dokładnie, bo widoczność ze środka auta jest marna. W hybrydowym Aurisie system automatycznego parkowania można mieć seryjnie (droższa wersja auta) lub w pakiecie za 3700 zł (w tańszym modelu). Z kolei do zwykłego Aurisa system zwany u Toyoty SIPA albo wcale nie jest oferowany (dwie najtańsze wersje wyposażenia), albo znajduje się w pakiecie za 1990 zł (środkowa wersja), albo - w dwóch droższych odmianach - jest w standardzie.

Historia sukcesu | Skoda pod skrzydłami Volkswagena

Skoda Yeti

W Yeti system automatycznego parkowania nie jest niezbędny. Pudełkowate nadwozie z szybami o dużej powierzchni ułatwia kierowcy obserwację, więc nie powinien mieć kłopotu z samodzielnym zaparkowaniem w luce o długości nie przekraczającej 5 m. I to nawet w sytuacji, gdy auto nie ma zwykłych czujników parkowania. Z tego punktu widzenia wydatek 2200 zł wydaje się zbędny, zwłaszcza że w wypadku tańszych wersji Yeti jest on jeszcze większy - 3600 zł. Jeśli zaś mielibyśmy zadowolić się samymi czujnikami z przodu i z tyłu - wydamy 1200-2600 zł. Automat potrafi wprawdzie zaparkować tylko wzdłuż krawężnika po prawej stronie jezdni, ale robi to zgrabnie i szybko. Yeti bez problemu mieści się na przestrzeni 5 m, a obsługa systemu jest niezwykle prosta.

Volvo V40

V40 uznało, że próba zaparkowania w luce o długości 5 m się nie powiodła, w chwili, gdy równiutko się w niej ustawiło. Uznajemy to za brak zaufania do własnych umiejętności, ale manewr kwalifikujemy jako udany. Dodatkowa atrakcja to kurs języków obcych, jaki funduje nam Volvo - po znalezieniu miejsca do parkowania, na ekranie pojawia się słowo "retour". Potem V40 sprawnie i szybko wjeżdża na namierzone miejsce. Inna rzecz, że środek obracającej się samoczynnie kierownicy, gdy znajdzie się w specyficznym położeniu, zasłania komunikaty dla kierowcy. Te wyświetlają się na tarczy prędkościomierza i informują, kiedy wcisnąć hamulec albo kiedy zmienić bieg. Ale to raczej jedyna słabość systemu parkowania w Volvo V40, dostępnego za 4690 zł.

Volkswagen Golf

Przewaga Volkswagena, który jako pierwszy pracował nad automatycznym systemem parkowania, w wypadku Golfa przyniosła same korzyści. Zacznijmy od ceny - Park Assist można kupić do wyższych wersji wyposażenia (Comfortline oraz Highline) za 1890 zł, do najtańszej zaś (Trendline) nie jest w ogóle oferowany. Ta dość umiarkowana cena sprawia, że w praktyce chyba nie spotkamy Golfa Comfort lub Highline, którego właściciel zrezygnowałby z zakupu tego systemu. I dobrze, bo jego obsługa jest nie tylko prosta, ale też Park Assist pozwala zaparkować samochód nawet w tych miejscach, które są mniejsze niż przewidziane przez VW - długość auta (4,25 m) plus 80 cm. 5 metrów wystarcza Golfowi, by raz-dwa stanąć w wybranym miejscu. Na dodatek, jeśli tylko kierowca zechce, samochód sam wyjedzie z powrotem na ulicę, zaparkuje prostopadle do krawędzi jezdni, zaś na drodze jednokierunkowej potrafi ustawić się także wzdłuż lewego krawężnika. Czyżby ideał? Nie. Gruba kierownica obracając się zasłania maleńki wyświetlacz umieszczony pomiędzy tarczami zegarów. Większy ekran albo jakiś akustyczny sygnał informujący kierowcę o zmianie kierunku, w którym manewruje samochód nie byłby od rzeczy. Nie zmienia to jednak faktu, że VW Golf parkuje najlepiej i to ze sporą przewagą nad konkurentami.

Naszym zdaniem

Ponieważ samochody są coraz większe, a miejsca parkingowe nie, dobre systemy parkowania  mogą się naprawdę przydać. Test pokazał, że niektóre z nich potrafią zaparkować szybciej i na mniejszej przestrzeni niż udałoby się to przeciętnemu kierowcy. Kto odważyłby się wcisnąć Mercedesem GL w lukę między autami, nie dłuższą niż 6 m , gdy samo auto ma 5,11 m długości?! Przykład Audi A6 pokazuje jednak, że takiego systemu nie można traktować jak "automatycznego pilota", lecz jak urządzenie, które wymaga kontroli kierowcy.

Więcej, równie ciekawych, artykułów znajdziecie na stronie auto-motor-i-sport.pl

Więcej o: