Kryzys na światowym rynku motoryzacyjnym trwa w najlepsze. Brak części, zwłaszcza półprzewodników, a także olbrzymie kolejki po odbiór nowych aut wywołują u producentów zimne poty. Sprawy nie ułatwia również inflacja, która w niektórych państwach jest dzisiaj na rekordowo wysokim poziomie.
Okazuje się, że to nie wszystkie czynniki, które wpływają na wzrost cen. Planowane wprowadzenie normy emisji spalin Euro 7 może być kolejnym ciosem wymierzonym w kieszenie i portfele klientów.
Cytowany przez portal Berliner Zeitung. dyrektor Volkswagena, Thomas Schafer, stwierdza, że nowa norma wymusi na producentach montaż bardziej zaawansowanych systemów oczyszczania spalin. Poskutkuje to wzrostami cen rzędu 3000 - 5000 euro.
Taki obrót sprawy oznacza prawdopodobnie koniec małych i tanich samochodów. "Tych dodatkowych kosztów nie da się pokryć w małym samochodzie" - powiedział szef niemieckiej marki. Zdaniem Schafera, auta w cenie 10 000 euro nie będą miały racji bytu w przyszłości.
Jeżeli przewidywania się sprawdzą, niewielkie samochody z silnikami spalinowymi przestaną być realną i opłacalną alternatywą dla samochodów elektrycznych. Na ten moment nie wiadomo jednak, jakie restrykcje wprowadzi norma.
Początkowe propozycje dotyczące normy Euro 7 zakładały nawet kilkukrotne zmniejszenie dotychczasowego poziomu spalin. Z tego powodu producenci przewidywali wówczas rychły koniec aut z "tradycyjnym" napędem — silniki nie byłyby w stanie spełnić zakładanych standardów. Po licznych protestach zdecydowano się jednak złagodzić restrykcje, uchylając nieco furtkę dla produkcji nowych, spalinowych jednostek.
Komisja Europejska nie przedstawiła jeszcze szczegółów dotyczących nowego standardu emisji spalin. Ich publikacja była już kilkukrotnie oddalana w czasie. Najbliższym znanym terminem planowego ukazania ich światu jest lipiec tego roku, nic jednak nie wskazuje, że dojdzie to do skutku. Norma początkowo miała wejść w życie w 2025 roku, jednak to również może stanowić melodię przyszłości.
Po głośnych aferach związanych z fałszowaniem wyników emisji spalin Volkswagen wyciągnął wnioski i postawił na produkcję aut elektrycznych.
Dyrektor niemieckiej marki, Thomas Schafer, zdradził, że od 2025 roku koncern planuje wprowadzenie na rynek aż czterech małych, elektrycznych modeli. Oprócz ID.2, którego cena ma "nie przekroczyć 25 tys. euro", do portfolio trafi kolejna, nieznana jeszcze pozycja.
Obok pojazdów z Wolfsburga, zadebiutować mają także pojazdy od Skody i Cupry.