O budowie dróg w Polsce opowiadamy również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.
Aktualnie w Polsce GDDKiA koordynuje budowę 103 odcinków dróg. To oznacza trasy o łącznej długości 1300 km. Na tych szlakach prace drogowców jednak stanęły. Powód? Nie chodzi o to, że budowniczym "marzną rączki". Przyczyna jest dużo ważniejsza i często typowo technologiczna.
W warunkach niskich temperatur niektórych prac po prostu nie da się wykonywać. Niezwykle trudne jest precyzyjne wykonywanie wykopów, nasypów czy nawet kładzenie asfaltu. Dla przykładu nawierzchnia bitumiczna może być układana, jeśli temperatura podłoża jest nie mniejsza niż +5 stopni Celsjusza. W ostatnich dniach mieliśmy natomiast 20 stopni, ale na minusie...
Warunki pogodowe mają potężne znaczenie dla jakości wykonanych prac. Gwarantują zatem ewentualną długość eksploatacji budowanego szlaku. Z tego właśnie powodu tzw. przerwę zimową wpisuje się już do harmonogramu prac dostarczanego przez wykonawcę przed podpisaniem umowy z GDDKiA. Gdy np. wykonawca deklaruje, że zrealizuje budowę do czerwca 2025 r., w terminie tym przerwy zimowe są już ujęte. Ograniczenie prac na budowie drogi z uwagi na mrozy nie powinno zatem martwić kierowców. Nie będzie oznaczać opóźnień.
Jeżeli chodzi o przerwę zimową podczas budowania dróg, kluczowych jest jeszcze kilka rzeczy. Mowa o tym, że:
Przerwa zimowa ma sztywno określone ramy. Co jednak w przypadku, gdyby zima zaatakowała wcześniej lub później, ewentualnie w sezonie letnim pojawiły się trudne warunki pogodowe? Przepisy przewidują furtkę także na takie wypadki. Wykonawcy są bowiem uprawnieni do wnioskowania o odpowiednie wydłużenie terminu realizacji zadania. Mogą też wnosić np. o ewentualne pokrycie dodatkowych kosztów przez GDDKiA. Tyle że wnioski takie wcale nie są przyjmowane bezrefleksyjnie i z automatu. Wykonawca musi udowodnić złe warunki pogodowe, a następnie dokumenty są uważnie analizowane przez GDDKiA. Dopiero po ich zatwierdzeniu wykonawca uniknie kary umownej za niewykonanie prac w terminie.