Tesla wreszcie dostarczyła pierwsze ciągniki Semi. Testy wypadły imponująco, ale przeprowadzał je producent

Po pięciu latach od premiery medialnej Tesli Semi dwa pierwsze ciągniki trafiły do klienta. To nie oznacza początku produkcji, tylko rozpoczęcie testów i... promocji. Pierwszy klient to PepsiCo.

Czapki z głów przed Elonem Muskiem, bo to jak realizuje plany podbicia rynku przez Teslę, jest jednocześnie imponujące i żenujące. W przypadku wielu produktów, w tym elektrycznej ciężarówki Semi, nie zgadzają się żadne daty, ale mimo zapał klientów oraz inwestorów rośnie.

Więcej moto wiadomości znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Premiera ciężarówki Semi, czyli elektrycznego ciągnika siodłowego amerykańskiej klasy 8 (tzw. class 8), tzn. o masie całkowitej powyżej 15 ton (22 tys. funtów) odbyła się w listopadzie 2017 roku. Tak naprawdę to była premiera koncepcji tej ciężarówki. Pierwotnie sprzedaż miała ruszyć w 2019 roku.

Tymczasem mamy koniec 2022 r. i pierwszy klient otrzymał dwa błyszczące egzemplarze Semi. To jednak wcale nie oznacza początku produkcji seryjnej. Dostarczone sztuki Tesli Semi trzeba raczej nazwać przedprodukcyjno-testowo-reklamowymi. Łatwo się domyślić, że przede wszystkim chodzi o promocję i to obustronną.

Prawdziwa produkcja ma ruszyć w 2024 r. Klienci, którzy musieli zapłacić po 20 tys. dolarów zaliczki, czekają na prawie 2000 sztuk. Wśród nich Budweiser, UPS i Walmart. Na razie PepsiCo ma efektowny pojazd, który może zdyskontować sukces medialny świątecznych ciężarówek swego największego rywala: Coca-Cola Co. Tesla ma darmową reklamę na całym świecie. Najmocniej przepraszam, to niedopowiedzenie. Tesla ma reklamę, za którą płacić PepsiCo.

To pierwsza z listy firm, które zapłaciły zaliczkę i cierpliwie czekają na efektowne ciągniki siodłowe, które poprawią ich wizerunek. Przed dostarczeniem Semi klientowi, producent przeprowadził jej testy. Jak można się domyślić, wypadły imponująco.

Tesla Semi w pierwszej trasie. Po 800 km zostało 30 km rezerwy

Tesla Semi przejechała z pełnym obciążeniem 500 mil (800 km) bez ładowania. Żeby uciąć spekulacje, firma zamieściła wideo z przebiegiem całej trasy pokazanym w ekspresowym tempie. Droga była zróżnicowana topograficznie, a największym podjazd kończył się na wysokości 1219 m n.p.pm. To ważne, bo wzniesienia są największym wyzwaniem dla zestawów ciężarowych i wiążą się z wyjątkowo dużym wydatkiem energii. Istotnie Tesla dotarła do celu z akumulatorem trakcyjnym rozładowanym w 96 proc., co nie brzmi bezpiecznie z punktu widzenia żywotności ogniw i logistyki. Co, jeśli na trasie wydarzyłoby się cokolwiek nieprzewidzianego?

Mimo to zasięg ciągnika Tesla Semi jest rekordowy. Przy okazji dowiedzieliśmy się, jak wygląda konfiguracja zespołu napędowego. Okazuje się, że jest bardzo podobna jak w najszybszej osobowej Tesli Model S Plaid.

W Tesli Semi są trzy takie same jak Plaid silniki elektryczne, a nawet identycznej konfiguracji. Dwa służą do rozpędzania zestawu i zostały umieszczone przy kołach tylnej osi. Trzeci zajmuje się utrzymywaniem prędkości. Jedyna różnica jest taka, że zamontowano go przy środkowej, a nie przedniej osi, co jest zupełnie zrozumiałe, ze względu na rozkład obciążeń. Podobno zestaw z pełnym ładunkiem może się rozpędzić do 60 mil/h (96 km/h) w 20 sekund i pokonywać 5-procentowe wzniesienia, a sam ciągnik siodłowy osiągnąć taką samą prędkość w zaledwie pięć sekund! Tak dają o sobie znać geny Tesli Model S Plaid!

Pierwsze informacje na temat pokonania testowej trasy ujawnił Musk w listopadzie 2022 r. Wtedy ogłosił na Twitterze, że masa zestawu wynosiła 37 ton (81 tys. funtów). Ciągle nie znamy jednak jednego z ważniejszych parametrów, czyli ładowności.

Nikt nie wie, ile waży Tesla Semi, ale rozpędza się w 5 s do setki

Nie da się jej określić, nie znając dokładnej masy własnej ciągnika. Ponad rok temu (w sierpniu 2021 r.) przedstawiciel firmy deklarował, że ładowność Semi nie będzie niższa od ciągników z silnikami Diesla. To by oznaczało, że może ważyć najwyżej o 900 kg więcej od przeciętnego ciągnika siodłowego, czyli niewiele ponad 12 ton. To ciekawe, bo według nieoficjalnych estymacji sama bateria, która pozwala na tak duży zasięg może ważyć 11,8 tony.

To wszystko dywagacje. Wiemy natomiast, że przedprodukcyjna Tesla Semi ma ciekawie rozwiązaną kabinę z centralnie umieszczonym fotelem kierowcy i dwoma 15-calowymi ekranami umieszczonymi po obu stronach kierownicy. Widać to w kolejnym materiale wideo opublikowanym na Twitterze.

Ponadto ciągnik siodłowy Tesla Semi jest seryjnie wyposażony w Autopilota pozwalającego na półautonomiczną jazdę. Swoją pierwszą komercyjną trasę w służbie PepsiCo Tesla Semi mogła pokonać już 1 grudnia 2022 r. Całe szczęście, że czipsy marki Frito Lay należącej do tego koncernu są takie lekkie.

Więcej o: