W dobie zmian napędowych pojawiają się nowe możliwości. Europejscy producenci, którzy do tej pory mieli zapewnioną pozycję, muszą na nowo stanąć w wyścigu o zdobycie dominacji w sferze samochodów elektrycznych. Jest to furtka dla nowych rynkowych graczy spoza Europy. Czy jednak marki muszą obawiać się chińskiej konkurencji?
O zmianach w świecie motoryzacji i biznesu piszemy codziennie na stronie głównej gazety.pl
Ostatnie dwa lata są istnym wyzwaniem dla rynku motoryzacyjnego. Z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów (ACEA) wynika, że tylko w krajach Unii Europejskiej w 2020 roku nie wyprodukowano aż 2,45 mln pojazdów. W Polsce nie powstało 102 tys. planowanych samochodów, choć to i tak mniej niż w Niemczech (616,6 tys.), Hiszpanii (452,2 tys.) czy Francji (278,4 tys.). Zmniejszone zapotrzebowanie wpłynęło na zmniejszenie zamówień m.in. półprzewodników. To z kolei wywołało dalsze problemy.
Zdaniem analityków z firmy KPMG zakupy mikrochipów przez producentów samochodów już gwałtownie rosły w ciągu ostatniej dekady, a szacunkowa wartość tego rynku może osiągnąć 200 miliardów USD do 2040 roku. – Warto również zwrócić uwagę, że producenci motoryzacyjni wraz z dalszym rozwojem technologii stosowanej w pojazdach, będą coraz częściej konkurować o dostawy półprzewodników z gigantami elektroniki użytkowej oraz firmami telekomunikacyjnymi, którzy kupują znacznie większe ilości – mówi Przemysław Szywacz, Partner w Dziale Doradztwa Podatkowego w zespole doradców dla branży motoryzacyjnej KPMG w Polsce.
Mimo że od Chin zaczął się COVID-19 to tam też najszybciej powrócono do normalności. Nawet w obliczu trwającego globalnego kryzysu w dziedzinie półprzewodników i dalszej walki z pandemią, ożywienie gospodarcze w Państwie Środka było dynamiczne i towarzyszyło mu odbicie całej gospodarki – twierdzi Alan Kang, analityk z firmy LMC Automotive. Potwierdza to choćby sprzedaż nowych pojazdów, gdzie w pierwszym kwartale 2021 roku wyniosło ono 6,12 mln sztuk, czyli o 72,2 proc. więcej niż w pandemicznym 2020 roku.
Ponadto zgodnie z wyliczeniami firmy Car Sales Base w 2021 roku chiński rynek samochodów osobowych wykazał niewielką poprawę w stosunku do 2020 roku – wzrósł o 5,7 proc. i prawie powrócił do poziomu z 2019 roku, czyli z nieco ponad 21 milionami wyprodukowanych aut.
Kolejną istotną kwestią jest fakt, że chiński rynek poradził sobie lepiej z niedoborem półprzewodników. W rezultacie poczyniły one ogromne postępy. Ich sprzedaż na rynku krajowym wzrosła prawie o jedną czwartą i wyniosła +24,5 proc., podczas gdy udział marek zagranicznych spadł o 5,7 proc. w porównaniu z 2020 roku. Dzięki temu rodzimi producenci posiadają już 45,2 proc. udziału w rynku, co stanowi wzrost o 6,8 punktu procentowego w porównaniu z 38,4 w 2020 roku.
Obecnie za rynek elektryków odpowiadają głównie trzy rynki: Chiny, Europa i Stany Zjednoczone. Łącznie sprzedają 90 procent samochodów elektrycznych. W tym Kraj Środka za około połowę, co pokazuje, że elektromobilność nie rozwija się równomiernie. Choć w Europie sprzedaż samochodów elektrycznych wzrosła o prawie 70 proc. w 2021 r. do 2,3 mln, to około połowę tej liczby stanowiły hybrydy plug-in.
W przeciwieństwie do rynku chińskiego, w którym to klienci stanowią istotny czynnik popytowy, na rynkach Starego Kontynentu wzrost sprzedaży pojazdów elektrycznych był częściowo spowodowany nowymi normami emisji CO2. W efekcie pojazdy elektryczne stanowiły około 17 proc. całkowitej sprzedaży pojazdów w Europie. Na szczycie światowych rankingów znalazły się Norwegia z 72 proc. oraz Szwecja i Holandia z odpowiednio 45 proc. i 30 proc. Zdecydowanie najwyższy udział w rynku spośród dużych rynków europejskich, miały Niemcy 25 proc., następnie Wielka Brytania i Francja (po około 15 proc.), Włochy (8,8 proc.) i Hiszpania (6,5 proc.).
Z wielkiej trójki jak na razie najgorzej radzą sobie Stany Zjednoczone, gdzie sprzedaż przekroczyła pierwszy raz pół miliona sztuk i w efekcie osiągając 4,5 proc. udziału aut elektrycznych. Dla porównania w 2021 roku w samych Chinach sprzedano więcej samochodów elektrycznych niż na całym świecie rok wcześniej. Udział samochodów elektrycznych w całym rynku w ujęciu miesięcznym wzrósł z 7,2 proc. w styczniu do około 20 proc. w grudniu.
To ilustruje, że oficjalnym celem chińskiego rządu jest osiągnięcie przez samochody elektryczne 20 proc. udziału przed rokiem 2025, a ich ubiegłoroczne sugerują, że są na dobrej drodze do tego – argumentuje IEA.
Znaczące wzrosty udziału na rynkach pojazdów elektrycznych są realizowane dzięki dotacją do pojazdów elektrycznych. Dla przykładu jeden z najpopularniejszych modeli w Chinach kosztuje od 62 900 juanów (9722 USD) po uwzględnieniu dotacji, co przekłada się na cenę – nieco ponad 43 tys. zł. Kolejnym czynnikiem, który wpływa na trend wzrostu jest stałe poszerzanie, i tak najliczniejszej na świecie, oferty modelowej oraz duże zainteresowanie klientów EV.
Według agencji informacyjnej CNBC na liście 15 najlepiej sprzedających się nowych, elektrycznych samochodów osobowych w Chinach w 2021 roku znalazły się:
Również w Polsce zauważa się wzrost zainteresowania pojazdami elektrycznymi dzięki rządowemu wsparciu. Obecnie na rynku zarejestrowanych jest niemal 49 tysięcy samochodów elektrycznych. Od 2019 roku z miesiąca na miesiąc zauważalny jest przyrost liczby aut.
Europa ma jednak czego się obawiać. Wszystko przez fakt ceny samochodów elektrycznych. Obecnie nie należą one do najtańszych. Mimo subsydiów nadal ich koszt zakupu znacząco przekracza możliwości wielu Polaków. Tutaj pojawia się furtka dla chińskich modeli, które mimo konieczności doliczenia do kosztów auta wszystkich dodatkowych opłat, to ich cena zakupu wydaje się atrakcyjna. Jedyną barierą, którą trzeba pokonać w Europie to przekonanie klientów do produktów, które po prostu nie są oczywistymi wyborami. Jak to się uda to na rynku będzie jeszcze większa dywersyfikacja modelowa, a przewagę mogą zyskiwać właśnie warianty z Państwa Środka.