Niektórzy porównują Hongqi do Mercedesa, inni do Rolls-Royce'a. Jeszcze inni są zdania, że to mieszanka jednego i drugiego, okraszona chińskimi detalami. Faktem jest, że marka należąca do chińskiego koncernu FAW celuje w klientów z największymi portfelami: bogatych biznesmenów, przedstawicieli chińskich władz i innych, dla których nie istnieje takie pojęcie jak bariera finansowa. Hongqi poinformował właśnie, że na rynek (na razie tylko chiński) wchodzi H9+, czyli jeszcze dłuższa, jeszcze bardziej luksusowa i jeszcze bardziej prestiżowa odmiana modelu H9.
Kilka miesięcy temu mój redakcyjny kolega tłumaczył, jak należy wymawiać nazwę Hongqi (czyta się "hongci"). Wówczas na chińskim rynku promowano model H9, czyli krótszą wersję H9+. Niektórzy twierdzą, że sylwetka tego auta jest wynikiem zatrudnienia przez chiński koncern Gillesa Taylora, byłego szefa projektantów w szlachetnej brytyjskiej firmie Rolls-Royce. Prawda jest taka, że wygląd Hongqi narodził się zanim Taylor zaczął pracować w FAW Car.
Hongqi H9 ma 512 cm długości, waży niemal dwie tony, a pod jej maską umieszczono... dwulitrowy silnik o czterech cylindrach i mocy 252 KM, który napędza koła tylnej osi. Jeśli dla kogoś to za mało, Hongqi można nabyć również z 3-litrowym silnikiem V6 wyposażonym w sprężarkę mechaniczna i rozwijającym maksymalną moc 280 KM oraz 400 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Właśnie z tym motorem standardowo oferowana jest dłuższa wersja H9+. To naprawdę wielkie auto. Ma 5337 mm długości. Osie dzieli odległość 3260 mm - to aż o 20 cm więcej niż w standardowej wersji H9.
Chińczycy chwalą się, że specjalnie z myślą o H9 z plusem zaprojektowali 20-calowe felgi, inspirując się przy tym Zakazanym Miastem, czyli dawnym pałacem cesarskim. Historii jest w tym nowoczesnym aucie jeszcze więcej. Kwieciste zdobienia, które opcjonalnie mogą znaleźć się na drzwiach czy podsufitce, były inspirowane kilkusetletnimi malowidłami. Pozostaje nam w to wierzyć.