• Link został skopiowany

Rzemieślnik z Warszawy skonstruował "Giganta". Chodzi o najmniejszy motocykl świata

Był najmniejszy na świecie, ale został nazwany przewrotnie Gigant. Powstał w 1968 r., a więc u schyłku rządów Władysława Gomułki. Jego autorem był z kolei rzemieślnik z Warszawy. To naprawdę ciekawa konstrukcja.
Rzemieślnik z Warszawy skonstruował 'Giganta'. Chodzi o najmniejszy motocykl świata
Fot. screen TVPolandAntena / YouTube

Autorem konstrukcji Giganta był Zdzisław Korbecki. To jeden z najbardziej aktywnych polskich wynalazców. Jego myśli technologiczne powstawały przez ponad cztery dekady. Pracę zaczął na początku lat 50. XX wieku. Ostatnie jego projektu są datowane na początek lat 90.

Zobacz wideo Jazda motocyklem na jednym kole zakończona bolesną przewrotką

Gigant był jednym z jego projektów. Korbecki miał wiele pomysłów

Jednym ze słynniejszych konceptów Zdzisława Korbeckiego stał się Gigant. Prawdopodobnie najmniejszy motocykl świata powstał w 1968 r. Choć pojazd nigdy nie został wpisany np. do Księgi rekordów Guinnessa. Gigant był przede wszystkim eksponatem. Pojawiał się sporadycznie w filmach. Jego głównym "domem" była gablota na wystawie sklepu motoryzacyjnego prowadzonego przez Zdzisława Korbeckiego w Warszawie na ul. Próżnej 12.

Oczywiście Gigant nie był jedynym projektem autorstwa Korbeckiego. Jak przypomina Scigacz.pl, na listę można wpisać m.in. motocykl BMW R 23, w którym konstruktor zastosował zawieszenie teleskopowe tylnego koła. W 1955 r. Polak stworzył motocykl z silnikiem WFM 125, który posiadał z przodu i z tyłu zawieszenie teleskopowe czy szczelną osłonę łańcucha.

 

PRL zmarnowało potencjał Korbeckiego. Czemu? To ważne pytanie

Historia Giganta jest inspirująca. W czasach dość trudnych narodził się projekt, który był innowacyjny. Co więcej, zrodził się własnymi siłami rzemieślnika. Czemu zatem talent takich ludzi, jak Korbecki (a innowatorów motocyklowych było więcej), nie został wykorzystany przez krajowych producentów jednośladów? Odpowiedzi na to pytanie poszukiwała redakcja serwisu Scigacz.pl. I ta była ściśle... polityczna.

Inżynierowie np. z Warszawskiej Fabryki Motocykli dostrzegali potrzebę modernizacji produkowanych konstrukcji. Tak, aby te stawały się bardziej nowoczesne i niezawodne. Niestety napotykali na ścianę w postaci szefostwa składającego się z partyjnego betonu. Zbyt na jednoślady był na tyle duży, że moce przerobowe zakładu były zarezerwowane na kilka lat do przodu. Po co zatem poprawiać coś, co się sprzedaje? Chodziło wyłącznie o wypełnianie planów narzuconych przez partię. Kwestie eksploatacyjne i niska jakość produktów stawały się drugorzędne.

Wniosek jest zatem smutny. Potencjał Zdzisława Korbeckiego i jemu podobnych innowatorów został zmarnowany przez PRL. A tak właściwie przez PRL-owy minimalizm, który zresztą zgubił także ten system. Gdyby pan Zdzisław urodził się dziś, jego pomysłowość z pewnością trafiłaby na bardziej podatny grunt.

Więcej o: