Znając fantazję dyrekcji BMW Motorrad nowy koncept BMW R20 ma spore szanse wejścia do produkcji. W procesie tworzenia tego potwora brał aktywny udział szef marki Markus Flasch, który samodzielnie zaprezentował studyjny motocykl na tegorocznym konkursie elegancji w Villa d'Este nad jeziorem Como. Z tej okazji warto przypomnieć, że w historii BMW już był motocykl o takiej nazwie. BMW R20 zastąpiło model R2 i było produkowane w latach 1937-1938.
Projektant BMW R20 Concept i szef designu motocykli tej marki Alexander Buckan zawarł w nim wszystkie elementy DNA BMW Motorrad. Jest zawieszenie Paralever (tu w wersji z dwoma wahaczami) i Telelever i elegancko wyeksponowany wałek Kardana, ale pierwsze skrzypce gra potężny bokser, czyli silnik o przeciwsobnym układzie tłoków. Bazuje na jednostce z cruisera BMW R18, ale został powiększony. Ma aż dwa litry pojemności skokowej, najwięcej w historii motocykli BMW. Dwa potężne cylindry wystają kuriozalnie na boki. Są niemal tak szerokie jak kierownica i wyglądają przytłaczająco przy minimalistycznie zaprojektowanym motocyklu. Z okazji powstania BMW R20 ukułem termin "power bobber", bo ten model nie pasuje mi do żadnej istniejącej klasy jednośladów.
Poza klasyczną koncepcją chłodzonego powietrzem i olejem motoru (zgodnie z wyglądem nazwanego "Big Boxer"), motocykl jest na wskroś nowoczesny. Ma LED-owe oświetlenie, elementy zawieszenia i jednostki napędowej wykonane z tego samego materiału: anodowanego na czarno aluminium. Zbiornik paliwa w historycznym kolorze "hotter than pink" również jest ze stopu aluminium. W pełni regulowane zawieszenie dostarczyła renomowana firma Ohlins. Pojedyncze siedzenie zostało wykonane z kombinacji skóry i alkantary, a rama motocykla jest ze stali chromowo-molibdenowej. Osadzone na 17-calowych obręczach opony mają rozmiary: 120/70 z przodu i 200/55 z tyłu. Krótki układ wydechowy o kształcie megafonu sprawia, że dźwięk olbrzymiego boksera jest bardzo donośny. Można się o tym przekonać oglądając filmy z Concorso d'Eleganza Villa d'Este w mediach społecznościowych.
Zwarta i minimalistyczna sylwetka motocykla pozbawiona zbędnych elementów w zestawieniu z olbrzymim dwucylindrowym silnikiem prezentuje się bardzo widowiskowo, ale BMW R20 może nie być najłatwiejszym w prowadzeniu jednośladem. Potężne cylindry tak mocno wystają na boki, że manewrowanie może stanowić wyzwanie mimo obniżonego środka ciężkości, zwłaszcza przy płaskim kącie główki ramy, który wynosi 62,5 stopnia i niedużym rozstawie kół (1550 mm). Dodatkowo mogą przeszkadzać osobom o długich nogach. Ciekawe czy wibracje tak wielkiego boksera będą bardzo dawać się we znaki kierowcy...
Czy te wszystkie cechy oznaczają, że nie zobaczymy BMW R20 w produkcji seryjnej? Ależ skąd! Wystarczy, że inżynierowie BMW potraktują je jak wyzwania, a nie problemy. W końcu konkurencyjne firmy mają w sprzedaży takie monstra jak Ducati Diavel V4 i XDiavel, czy Triumph Rocket 3. Jeśli BMW chce należeć do motocyklowej ekstraklasy, taki model jest tej firmie potrzebny. Efektowny, mocarny roadster BMW R20 byłby motocyklem znakomicie wzmacniającym wizerunek niemieckiej marki, nawet jeśli niewielu klientów zdecydowałoby się na jego zakup. Poza tym na zdjęciach i filmach R20 wygląda, jakby został opracowany z myślą o przyszłej produkcji. Tak duży wysiłek projektantów i inżynierów nie może się zmarnować. Dajcie tylko firmie BMW Motorrad trochę czasu.