Opinie Moto.pl: Suzuki Hayabusa. Strach ma wielkie oczy

O Suzuki Hayabusa mają najwięcej do powiedzenia ci, którzy nią nigdy nie jeździli. Słyszałem, że to mordercza maszyna, królowa prostej albo, że jej czas dawno minął. To wszystko jest nieprawda. Hayabusa to motocykl, którym trudno się nie zauroczyć.

Kiedy jeździłem Suzuki Hayabusą, ludzie patrzyli się na mnie z szacunkiem. Chodzi o ten specjalny rodzaj podziwu, zarezerwowany dla pilotów kamikadze, którzy szykują się do ostatniego lotu. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego tak było. To żart, ale nie do końca. Suzuki Hayabusa przyciąga wiele spojrzeń, bo to charakterystyczny i dość specyficzny motocykl. Powstał, żeby bić rekordy prędkości, jakiś czas temu został zdetronizowany, poniekąd na własne życzenie. Na żywo jest wciąż piekielnie szybki i to nie tylko na prostych. Poza tym jest trochę oldskulowy i bardzo wyjątkowy.

Suzuki Hayabusa
Suzuki Hayabusa fot. ŁK

Więcej recenzji nowych motocykli znajdziesz na stronie Gazeta.pl

Suzuki Hayabusa jest bardzo szybkim motocyklem, ale wyprzedza go własna legenda

Na Suzuki Hayabusę przesiadłem się prosto z innego legendarnego jednośladu: Hondy Gold Wing i okazało się, że japoński sokół wędrowny (jap. hayabusa) onieśmiela bardziej od potężnego turystycznego motocykla. Częściowo dlatego, że pozycja za kierownicą jest typowo sportowa i wymaga chwili przyzwyczajenia, po przesiadce z jednośladu innej kategorii. Również, ponieważ Hayabusa po prostu jest motocyklem, który w pierwszej chwili budzi szacunek: dużym, ciężkim i bardzo szybkim. W dodatku to model, który wyprzedza własna legenda.

Suzuki Hayabusa ma bardzo charakterystyczny wygląd, który rozpoznaje większość miłośników motoryzacji, nawet jeśli nie mają prawa jazdy kat. A i niezbyt interesują się motocyklami. Wrażenie robi szczególnie jej potężny przód, z owiewką ukształtowaną przez wiatr i ozdobioną logograficznym znakiem kanji. Moim zdaniem model aktualnej, trzeciej generacji wciąż wygląda pięknie, a jednocześnie już zaczyna być klasykiem. To uczucie potęguje spojrzenie na zestaw wskaźników, który składa się z czterech eleganckich zegarów i tylko małego ekranu schowanego pomiędzy nimi.

Zobacz wideo Ducati Scrambler Next-Gen Icon - coś więcej, niż motocykl [autopromocja]

Co robi największe wrażenie w czasie jazdy Suzuki Hayabusą? Stawiam na spokój w trakcie przyspieszania oraz komfort jazdy z wysokimi prędkościami, po schowaniu się za obszerną owiewką. Wolnossąca 4-cylindrowa jednostka napędowa oprócz wysokiej mocy 190 KM oferuje olbrzymi moment obrotowy (150 Nm) połączony z wysokoobrotową charakterystyką. Efekt jest taki, że przyspiesza fantastycznie na każdym biegu i przy dowolnych obrotach, a dodatkowo robi to z wyjątkowym spokojem wynikającym z jej niesamowitej stabilności. Dane techniczne dotyczące jej osiągów — przyspieszenie do setki w 3,2 s i prędkość maksymalna 299 km/h — mówią tylko część prawdy o wrażeniach z jazdy.

Suzuki Hayabusa
Suzuki Hayabusa fot. Piotr Mokwiński

Porównania Suzuki Hayabusy do japońskiej kolei Shinkansen nie są bezzasadne

Zachowanie Suzuki Hayabusy przy wysokich prędkościach, to motocyklowa poezja. W sprzedaży jest sporo formalnie szybszych modeli, które łączą jeszcze większą moc ze znacznie niższą masą, ale żaden nie jest tak niewzruszony przy rozpędzaniu i nie ma podobnej zdolności do utrzymywania absurdalnych prędkości przez dłuższy czas.

Wszyscy wiedzą, że Hayabusa to motocyklowa wersja superszybkiego japońskiego pociągu Shinkansen, ale co z zachowaniem na zakrętach? Słyszałem, że się w ogóle nie nadaje na kręte drogi, dlatego postanowił to zweryfikować i pojechałem na nią tor. Za kierownicą Hayabusy wziąłem udział w ostatniej w 2023 roku szkoleniowej sesji jazd organizowanych przez Suzuki Moto Szkołę. Odbywały się na dość ciasnym i krętym technicznym torze Autodromu Jastrząb. Polecam każdemu taką formę doskonalenia umiejętności. Koszt udziału dla właścicieli motocykli marki Suzuki jest niski, bo wynosi zaledwie 350 zł, a instruktorzy to krajowa ekstraklasa. Wystarczy jeden dzień spędzony w Suzuki Moto Szkole, a pewność jazdy i łatwość panowania nad motocyklem niebagatelnie wzrasta.

Okazało się, że potężna (218 cm długości i 264 kg masy) Hayabusa sprawdza się w takich warunkach znacznie lepiej, niż można przypuszczać. Owszem, masa i długość motocykla jest odczuwalna, ale wystarczy włożyć tylko troszkę więcej wysiłku w prowadzenie, zachęcić ją poprawną technicznie jazdą, a najszybsze Suzuki wpisuje się na zakręty toru zaskakująco zwinnie. Po poznaniu specyfiki tego motocykla i dostosowaniu do niej sposobu jazdy nawet po bardzo zakręconych drogach jeździ się nim niezwykle przyjemnie, bardzo pewnie i szybko. Najnowsza wersja Suzuki Hayabusy z pewnością nie jest tylko królem prostej.

Suzuki Hayabusa. Cena i opinia  Moto.pl

Prawdziwa siła Suzuki Hayabusy tkwi nie w legendzie, która ją otacza, ale w tym, że jest bardzo dojrzałym motocyklem, pozbawionym bezpośrednich konkurentów. Tak naprawdę zdetronizował go jeden drogowy model. Chodzi o Kawasaki Ninja H2 SX, który jednak ma bardziej turystyczny charakter. Natomiast Hayabusa jest zbudowana jak typowo sportowy model, ale została przeskalowana o kilkadziesiąt procent w górę, bo jej żywiołem nie miały być tory, tylko publiczne drogi.

Suzuki Hayabusa
Suzuki Hayabusa fot. ŁK

Dzięki temu jest wygodniejsza, stabilniejsza i bezpieczniejsza od typowych sportowych maszyn. W dodatku "sokół z Hamamatsu" łączy urok lat minionych z dopracowaną przez dekady konstrukcją o dobrych fundamentach. W ostatniej generacji dodano zaawansowaną elektronikę, dzięki czemu stał się jednośladem o olbrzymim, ale łatwym do opanowania potencjale, jeśli tylko kierowca ma wystarczająco dużo rozsądku i trochę umiejętności. Suzuki Hayabusa kosztuje w Polsce 87 900 zł, jeśli akurat nie ma żadnej promocji. Jego cena jest wysoka, ale wcale mnie to nie dziwi. Tak naprawdę taki motocykl nie powinien istnieć, bo to do czego służy, jest po prostu nielegalne. Mimo to cieszę się, że powstał, a japońscy inżynierowie okazali się aż tak szaleni. Motocykl udostępniła do testu firma Suzuki Motor Poland Sp. z o.o.

Suzuki Hayabusa
Suzuki Hayabusa fot. Piotr Mokwiński
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.