Dzięki uprzejmości kolegi po fachu w moje ręce trafił podstawowy model Harley-Davidson nowej ery: Nightster. Jego narodziny wymagają krótkiego wyjaśnienia. Do niedawna Harleye było celowo niezbyt nowoczesne, bo klienci tej marki kochali klasykę i unikalność. Tylko że fani Harleya stają się coraz starsi i pisząc brutalnie, jest ich coraz mniej.
Więcej testów motocykli znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Dla wielu młodych motocyklistów taki tradycjonalizm był nie do przełknięcia. Szefowie Harleya-Davidsona to zrozumieli. Dlatego najpierw pojawił się silnik Milwuakee 8, potem elektryczny model LiveWire (później zmienił się w odrębną markę), a wreszcie rodzina silników V-twin Revoluton Max, która dała początek serii prawdziwie nowoczesnych jednośladów H-D.
Jej najnowszym i najtańszym reprezentantem jest model Nightster, który widzicie na zdjęciach. Niemal wszystko jest w nim inne, niż w klasycznych Harleyach. To może się nie spodobać prawdziwym fanom marki, ale przypadnie do gustu reszcie motocyklistów. I najważniejsze: wyjątkowy klimat w czasie jazdy pozostał, nawet jeśli jest inny, niż w starszych, tradycyjnie skonstruowanych modelach.
Nie odpowiada mi pozycja za kierownicą, która za bardzo izoluje człowieka od motocykla. Siedzi się naprawdę nisko i trochę za daleko od kierownicy, co zmusza do pochylenia się albo jazdy z niemal wyprostowanymi rękami. Na szczęście podnóżki nie są przesunięte ekstremalnie daleko do przodu. Można próbować objąć "zbiornik" kolanami i poprawić kontrolę, ale to nie do końca się udaje. Mimo to Nightster skręca całkiem sprawnie i prowadzi się zadziwiająco lekko, nawet jeśli wziąć pod uwagę wyjątkowo niską jak na Harleya masę 221 kg.
Nawet jeśli nie wyłączymy kontroli trakcji, to na lekko mokrej nawierzchni można ruszyć bokiem z każdego skrzyżowania, zanim elektronika powstrzyma nasze zapędy. Złapanie równowagi ułatwia niskie siodełko (705 mm), spora długość 2250 mm i słuszny rozstaw osi motocykla (1545 mm) oraz szeroka kierownica. Również szybsza jazda sprawia zadziwiająco dużą przyjemność, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę wszystkie cechy, o których napisałem wcześniej. Nie wiem jak to zrobili w H-D, ewidentnie użyli jakiejś magii.
Również jazda w miejskich korkach nie sprawia problemów. Najmłodszy Harley-Davidson jest na tyle wąski, że bez problemu można nim przeciskać się między autami i nawet przy bardzo niskich prędkościach nie ma żadnych problemów z utrzymaniem równowagi.
O Nightsterze można powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że jest wolny. Wysoki moment obrotowy 95 Nm mniejszej odmiany nowego silnika V-twin Revolution Max 975T powoduje, że przyspiesza bez wysiłku i nie zdajemy sobie sprawy, jak szybko to robi, dopóki nie spojrzymy w lusterka, które wbrew pozorom są całkiem dobre.
Moc wcale nie znika przy wysokich obrotach i Revolution Max jest dynamiczny aż do odcięcia zapłonu, które następuje dopiero ciut poniżej 10 tys. obr./min. W wykryciu tego momentu pomógłby analogowy obrotomierz, ale zamiast niego mamy tylko cyfrowy mało czytelny wskaźnik poziomu obrotów. To jedna z funkcji niedużego wyświetlacza LCD.
Moc maksymalna wynosi 89 KM, ale jest osiągana tak łatwo, że nie brakuje jej ani w mieście, ani poza nim. To Harley dla początkujących, ale jednocześnie jeden z bardziej dynamicznych modeli w historii tej marki. Zbiornik paliwa jest niestety bardzo mały — jego pojemność to zaledwie 11,7 l.
Przy zużyciu paliwa przekraczającym 5 l/100 to oznacza, że jego właściciel jest częstym gościem na stacji benzynowej. Za pierwszym razem można mieć problem ze znalezieniem zbiornika, bo jest pod siedzeniem. "Orzeszek" przed nami, to tylko atrapa. Taka konstrukcja wpływa na środek ciężkości Nightstera, który jest położony bardzo nisko.
Nowy motor bardzo mi się podoba. Jego dźwięk nie jest spektakularny na wolnych obrotach, ale kiedy rosną w czasie jazdy, staje się znacznie bardziej rasowy. Nie przeszkadza mi, że pracuje trochę nierówno, a elektronicznie sterowanie przepustnicą nie jest precyzyjne i wymaga dość solidnego odkręcenia manetki.
Na początku niewiele się dzieje, reaguje trochę ospale, ale kiedy ruszymy ręką mocniej, wręcz przeciwnie. Za to wszystkie tryby oprócz Sport, czyli Rain i Tour wymagają rekalibracji. W tej chwili tak kastrują osiągi, że są praktycznie bezużyteczne.
Pewnie gdybym konfrontował Nightstera ze starszymi Harleyami, byłbym tym wszystkim zachwycony, ale dla mnie wyznacznikiem precyzji działania układów są nowoczesne japońskie i europejskie motocykle. Takie porównanie i tak nie wypada źle, chociaż nie zawsze na korzyść Nightstera.
Jego hamulce są dość skuteczne, ale ich progresja niewystarczająca, skrzynia biegów pracuje mało precyzyjnie, zwłaszcza przy zmianie w górę z 1 na 2. Skok dźwigni jest trochę za krótki i brakuje potwierdzenia włączenia kolejnego biegu wyraźnym "klikiem". Redukcje wychodzą znacznie lepiej, niż zmiany w górę, może dlatego, że dźwignia jest dość daleko od podnóżka.
Harley-Davidson Nightster to motocykl, który wbrew obiegowej opinii o tej marce całkiem sprawnie skręca i nawet hamuje, ale jazda nim nie jest tak precyzyjna, jak jednośladami innych marek. Za to wciąż sprawia bardzo dużo przyjemności. Byłem zaskoczony, jak dobrze się na nim czułem w czasie jazdy. Najnowszy Harley idealnie pasuje do sportowej kurtki, integralnego kasku i zdecydowanej jazdy, zamiast spokojnego toczenia się. Ma zadziorny charakter ogołoconego z niepotrzebnych elementów bobbera, a nie klasycznego cruisera.
Z innych ciekawostek: kierunkowskazy wyłączają się automatycznie, napęd jak to w H-D jest przenoszony cichym i bezobsługowym paskiem, a zawieszenie SHOWA działa nieźle, chociaż ma bardzo krótki skok. Dlatego na nierównościach Nightster czasami na chwilę traci kontakt z podłożem.
Jest jeszcze coś. Wydawało mi się, że motocykl w czarnym kolorze wygląda skromnie i nie zwróci wielkiej uwagi. Myliłem się. Oglądają się za nim dosłownie wszyscy. Tyle spojrzeń i rozmów nie zdarzyło mi się na żadnym innym motocyklu. Czasem twarze rozmówców bladły po usłyszeniu ceny, bo za najtańszego Harleya trzeba zapłacić około 75 tys. zł, ale z drugiej strony chyba nikt nie sądzi, że kawałek legendy będzie można nabyć za grosze.
Harley-Davidson Nightster 975T jest naprawdę nowoczesny. Tylko trochę plastikowy, za to naprawdę lekki, a prowadzi się jeszcze lżej. Trudno to opisać, ale przyjemność z jazdy jest większa, niż może wynikać z zestawienia jego zalet i wad. Na pewno Nightster jest zaprojektowany niezwykle odważnie jak na maszynę z Milwaukee. To się może nie spodobać fanom marki, ale nawet im będzie trudno zaprzeczyć, że wciąż jest wyjątkowy. Ja się bawiłem na nim znakomicie.