Najprzystępniejsze ceny nowych maszyn oferują chińskie produkcje, często sygnowane znanymi na danym rynku nazwami. W polskich realiach jest to Junak. Kosztujący niespełna 7 tysięcy złotych model 125 Racer produkowany przez koncern Tayo. Na rodzimym rynku oferowany jest w niższej cenie, jednak na potrzeby europejskich wymogów wyposażony został w hamulce tarczowe i nowocześniejszy silnik z wtryskiem paliwa. Atrakcyjnie zaprojektowane plastikowe owiewki tworzą przyjemną dla oka całość. Pozycja za kierownicą jest wystarczająco komfortowa do pokonywania typowo miejskich, krótkich dystansów. Rzecz jasna, moc jednocylindrowego, chłodzonego powietrzem silnika trafia na tylne koło za pośrednictwem łańcucha i pięciobiegowej przekładni. Silnik generuje 10,88 KM, a prędkość maksymalna nieznacznie przekracza 100 km/h. Za Junaka zapłacimy niespełna 7 800 zł.
Prawdziwym rynkowym szokiem są motocykle włoskiej marki Benelli, wskrzeszonej po latach niebytu. Oczywiście, dla redukcji kosztów mamy tu do czynienia z dopracowaną, chińską produkcją, ale model BN 125 zasługuje na uznanie. Wyeksponowana konstrukcja jest jednym z ważniejszych elementów designu. Cyfrowe, czytelne zegary prezentujące tylko podstawowe parametry jazdy są ciekawym akcentem. Siedzisko jest wystarczające dla jednej osoby. Niestety, wyżsi motocykliści mogą nieco narzekać. W ramie pracuje oparty na wtrysku elektronicznym jednocylindrowy, chłodzony powietrzem silnik 125 ccm o mocy niespełna 11 KM. Pięciobiegowa, typowa dla klasy budżetowej przekładnia, działa precyzyjnie i bez jakichkolwiek zgrzytów. Realne zużycie paliwa oscyluje wokół 2,5-3 litrów na setkę. Nowe Benelli to wydatek na poziomie 11 400 zł.
Znaną polskiemu klientowi od kilkunastu lat azjatycką marką jest Keeway. Jedną z propozycji w klasie 125 stanowi model K-Light 125 stylizowany na cruisera. Udane połączenie klasycznych linii ze względną nowoczesnością, na pozór przypomina konstrukcje renomowanych, japońskich producentów. Przy bliższym kontakcie robi równie dobre wrażeni, choć razi niska jakość zastosowanych elementów plastikowych. Z ceną na poziome 8 tysięcy złotych to udany kompromis między wartością na fakturze i jakością wykonania. Korzystający z wtrysku paliwa jednocylindrowiec generuje 9,5 KM, pozwalając na osiągnięcie 95 km/h. Motocykl wyceniono na 10 200 zł.
Zupełnie odmienny charakter prezentuje kolejna propozycja tajwańskiej marki Keeway - model RKR 125. Za 9 tysięcy złotych otrzymujemy przyzwoicie wykonany jednoślad o sportowych zapędach. Dynamiczna sylwetka, iście sportowa pozycja za kierownicą, zwiastują niezłe osiągi i dobre prowadzenie. Użytkownik ma do dyspozycji cyfrowe, bardzo czytelne zegary. Sztywne nastawy układu jezdnego w połączeniu z wydajnym układem hamulcowym dają sporo radości. Chłodzony cieczą, jednocylindrowy silnik z wtryskiem paliwa generuje 13,6 KM, co zapewnia wystarczające osiągi w ruchu miejskim, a także w spokojnej trasie. Nacechowany sportem RKR został wyceniony na 10 tysięcy zł.
Kosztujący około 4 tysięcy złotych Romet K125, znany jest na polskim rynku od niemal dekady. Ten budżetowy chińczyk przekonuje do siebie trywialną wręcz prostotą, niskimi kosztami użytkowania czy dopracowaną mechaniką – oczywiście, będącą kopią japońskiej myśli technicznej. Do dyspozycji otrzymujemy 10-konny silnik z wtryskiem paliwa, precyzyjną, pięciobiegową przekładnię i względnie czytelne zegary. W zakresie miejskich prędkości, jednoślad sprawuje się nad wyraz dobrze. Jest dynamiczny i przyjemny w użytkowaniu. Dopiero po opuszczeniu miasta pojawiają się wady. Silnik przykręcono do ramy bez żadnych poduszek amortyzujących. W efekcie, od 80 km/h pojawiają się uciążliwe wibracje. Fabryczne opony od razu kwalifikują się do wymiany. Równie słabe jest oświetlenie i układ hamulcowy.
Jeśli mamy do dyspozycji 20 tysięcy złotych, możemy pokusić się o kupno Yamahy MT 125. Miejski zawadiaka otrzymał sportową ramę i dopracowany układ jezdny, pozwalające sprawnie przenieść na asfalt zdecydowanie więcej niż oferuje silnik. Jak przystało na japońskiego producenta, jakość zastosowanych elementów plastikowych i ich montażu stoi na wysokim poziomie. Podobnie jak ergonomia miejsca pracy kierowcy. Do jego dyspozycji jest rozbudowany, elektroniczny wyświetlacz i wygodna kanapa. Odpowiednią pozycję znajdzie także wysoki użytkownik. Jednocylindrowy, chłodzony cieczą silnik otrzymał zmienne fazy rozrządu i obowiązkowy wtrysk paliwa. Całość zestrojono na 15 KM, co w zupełności wystarcza do sprawnego przemieszczania się nie tylko po mieście.
Zbliżoną cenę do Yamahy ma Kawasaki Z125. Kolejny, dopracowany japoński sposób na miejskie korki. Dynamiczny design i sztywna przestrzenna rama to dopiero wstęp do tego, co oferuje małe Kawasaki. Japończycy postarali się o wydajny układ hamulcowy, zdolny sprostać oczekiwaniom wybrednych. Rzecz jasna, w trudnych sytuacjach wspomoże nas układ ABS. Podobnie jak u konkurenta, mamy do dyspozycji elektroniczny zestaw przyrządów i nienaganne ich rozlokowanie. Singiel o mocy 15 KM gwarantuje przyzwoite parametry i osiągi, nie brzmiąc przy tym jak skuter. Kawasaki wyceniono na 17 tysięcy zł.
Za niespełna 16 tysięcy złotych, w katalogu Hondy znajdziemy jedną z ciekawszych propozycji w klasie 125, swoimi gabarytami przypominającą bardziej poczciwą motorynkę. Monkey 125 wrócił w 2018 roku, tym razem korzystając z nowoczesnych rozwiązań technicznych. W niewielkiej ramie skryto chłodzony powietrzem, jednocylindrowy silnik o wystarczającej mocy 9 KM. Co ciekawe, producent zastosował manualną przekładnię o czterech przełożeniach - biegi są długie, dzięki czemu ich mała liczba nie dokucza w czasie jazdy. Niewielkie gabaryty jednak nie zachęcają do długich eskapad. Nie oszukujemy się, wygodną pozycję znajdą tutaj tylko niskie osoby. Do ich dyspozycji są czytelne zegary i obszerne siedzisko.