Od połowy 2014 roku posiadacze prawa jazdy kategorii B mogą jeździć jednośladami o poj. do 125 cm3, które spełniają kilka dodatkowych warunków. W teorii to otworzyło morze nowych możliwości dla kierowców samochodów. W praktyce niewielu z nich korzysta, przynajmniej sądząc po polskich drogach.
Pobierz raport Moto Journey 2021
To zrozumiałe w przypadku motocykli, którymi się jeździ trudniej, ale dlaczego kierowcy rzadko używają jednośladów, które nie zmuszają do takich kompromisów? Postanowiliśmy sprawdzić w najprostszy sposób: wsadzając na skuter o poj. 125 cm3 osobę, która od lat jeździ tylko autem. Czyli mnie. Z jakim skutkiem? Jestem zachwycony i przerażony jednocześnie.
Najpierw szybka spowiedź. Samochodami osobowymi jeżdżę od 25 lat, od dekady regularnie używam roweru, ale na skuterze ostatni raz siedziałem 18 lat temu i był to maluch o poj. 50 cm3. Dlatego do jego większego kuzyna podszedłem z początku nieufnie. Jak się okazało słusznie, bo taki skuter nie ma wiele wspólnego z rowerem, który można zmusić siłą do posłuszności.
Skuter Kawasaki J125 jak przystało na produkt tej japońskiej marki zielony. Poza tym dość duży i ciężki. Mierzy 223,5 cm x 80 cm x 128,5 cm (dł. x szer. x wys.). Rozstaw jego osi wynosi 155,5 cm, a masa własna to 182 kg. Przekonałem się o niej, gdy po raz pierwszy z niego zsiadłem. Zrobiłem to prawidłowo na lewą stronę, ale jednoślad zupełnie się mnie nie posłuchał i przechylił się w prawo.
To, że nie puściłem kierownicy, pozwoliło ograniczyć straty i wywołało u mnie trzydniowy ból pleców. Potem już pamiętałem, że na balans skutera ważącego prawie 200 kg trzeba bardziej uważać niż w przypadku roweru i najbardziej czujnym być w sytuacjach, kiedy kierowca samochodu może się wyluzować. W czasie jazdy z niską prędkością i na postoju.
Jednoślad Kawasaki ma komfortową kanapę i dużą akcesoryjną szybę chroniącą przed wiatrem. Siedzi się na nim wygodnie, a siedzisko jest umieszczone nisko (775 mm), co powinno spodobać się zwłaszcza niższych osobom. Wyższe mogą narzekać na to, że będą trochę za blisko kierownicy i zabraknie im miejsca na wyciągnięcie nóg. Ja się plasuję pomiędzy jedną a drugą kategorią, więc byłem raczej zadowolony z pozycji do jazdy, która nie przeszkadzała w czasie 60-kilometrowej podróży bez przerwy.
W skuterze jest dużo schowków, zwłaszcza w porównaniu z motocyklem. To może się podobać kierowcy samochodu. Schowek pod kanapą pozwala zmieścić pełnowymiarowy kask i kurtkę albo plecak, a w akcesoryjnym kufrze o poj. 30 l można schować spore zakupy, pod warunkiem, że nie będą zbyt ciężkie. Dodatkową torbę z zakupami da się umieścić na haczyku w okolicach przekroku, a po lewej stronie kierownicy jest ostatni schowek na telefon, portfel, czy klucze.
Z drugiej strony kierownicy w tym samym miejscu znalazła się stacyjka. Daje możliwość blokowania kierownicy i otwarcia bagażnika pod kanapą, ale zwalnianie zamka działa trochę opornie. Kawasaki J125 ma też klasyczne wskaźniki: prędkościomierz i obrotomierz oraz wyświetlacz ciekłokrystaliczny pomiędzy nimi. Taki zestaw nie wygląda zbyt nowocześnie, ale spełnia swoje zadanie.
Skuterami steruje się łatwo, gdy wzrasta prędkość jazdy, a najtrudniej gdy zwalniamy. Najgorzej jest kiedy poruszamy się tak wolno, że sprzęgło odśrodkowe automatycznie odłącza napęd silnika. Wtedy skuter staje się mało stabilny, nie tylko Kawasaki, ale każdy. To będzie wymagało od kierowcy samochodu przyzwyczajenia. Na szczęście mimo sporej masy stawianie jednośladu na centralną stopkę, dzięki jej dobremu projektowi i odpowiedniemu wyważeniu, nie sprawia najmniejszego problemu.
Mniej więcej przez dwa dni manewrowałem i zatrzymywałem się niepewnie, ale trzeciego nastąpiła jakaś przemiana. Wtedy jazda zaczęła sprawiać przyjemność i to naprawdę dużą. Po pierwsze poruszanie się jednośladem wywołuje pozytywne emocje.
Czuć powiew wiatru, można wchodzić w zakręty w przechyle, próbować złapać właściwy rytm jazdy i jedność z tą wspaniałą maszyną. No dobrze, trochę przesadziłem, ale da się sprawnie omijać samochody w korku i wykonywać różne obce, ale interesujące dla kierowców czynności.
Taka odmiana jest bardzo odświeżającym psychikę uczuciem. Gorzej z fizycznością, bo powyżej 25 stopni po zatrzymaniu na każdych światłach momentalnie robiło mi się niesamowicie gorąco. Dlatego, że nie jeździłem w t-shircie i szortach tak, jak większość osób na skuterach. Obawiałem się tego z dwóch powodów: braku wiary we własne umiejętności oraz świadomości, że niezależnie od ich poziomu, jestem bardziej narażony.
Mimo to po jeździe w mieście i upale wysiadałem zmęczony fizycznie, ale zawsze szczęśliwy. Podróż skuterem w porównaniu z samochodem zawsze trwała znacznie krócej i obfitowała we wrażenia. Na szczęście wyłącznie pozytywne. Między innymi dzięki temu, że Kawasaki J125 ma dość skuteczne hamulce z ABS, a ja duże doświadczenie w poruszaniu się po drogach, chociaż zdobyte za kierownicą samochodu.
Ćwierć wieku jazdy podpowiedziało, że zaufanie do innych uczestników ruchu musi być przez cały czas bardzo ograniczone. Zwłaszcza kiedy nie chronią mnie strefy kontrolowanego zgniotu, poduszki powietrzne i pasy, a pojazdu trzymam się wyłącznie rękami. To była słuszna decyzja, bo przez tydzień jazdy po Warszawie przeżyłem kilka sytuacji, które by zmroziły krew w żyłach, gdybym nie był bardzo ostrożny.
Kierowcy przejeżdżający na "późne czerwone" światło to w stolicy normalny widok, ale wyglądają znacznie groźniej zza kierownicy skutera. Również z tego powodu, że zwykle ruszam pierwszy ze świateł. Po ominięciu stojących samochodów nie chcę być zawalidrogą, ale jeszcze bardziej nie chcę zginąć. Krótko mówiąc: na skuterze trzeba wyjątkowo uważać i bardziej rozglądać się na boki.
Konstruktorzy dużych skuterów na prawo jazdy kat. B muszą się zmagać z wieloma ograniczeniami. Efektem są dość duże i ciężkie, ale niezbyt szybkie maszyny. Mimo to silnik o poj. 125 cm i mocy 13 KM w połączeniu ze skrzynią biegów CVT pozwala na sprawne ruszanie i rozpędzanie się do miejskiej prędkości 50-60 km/h.
Nie musimy się wstydzić omijania samochodów na światłach, bo dopóki na "pole position" nie stoi naprawdę poważne sportowe auto, na pewno ruszymy szybciej od niego. Gorzej z rozpędzaniem się przy wyższych prędkościach. Prędkość maksymalna Kawasaki J125 to około 100 km/h, ale od 70 km/h przyspiesza bardzo leniwie.
Wyprzedzanie powyżej 70 km/h jest praktycznie niemożliwe, a na pewno niebezpieczne. To niewielka wada, bo skutery są projektowane z myślą o miejskiej jeździe, ale warto zaznaczyć, że nie są dobrą alternatywą dla samochodu na dłuższe dystanse pokonywane za miastem. Na autostradę nie miałem zamiaru wjeżdżać, bo nie lubię kiedy wyprzedzają mnie ciężarowe zestawy.
Za to wybrałem się skuterem Kawawsaki J125 w podróż za miasto bocznymi drogami. Przebiegała bardzo przyjemnie, aż do momentu, w którym utknąłem za ciężarówką. Jej prędkość była zbyt duża, żeby wyprzedzać, a jazda za cysterną niezbyt komfortowa. Za to spalanie skutera miło mnie zaskoczyło, bo wynosi około 3 l/100 km.
W połączeniu ze zbiornikiem paliwa o poj. 13 l umożliwia pokonanie naprawdę dużego dystansu, nawet jeśli porównać go z samochodem. To cecha, która przydaje się nawet w czasie miejskiej jazdy, bo pozwala ograniczyć wizyty na stacjach benzynowych.
Kawasaki J125 kosztuje w chwili pisania tego artykułu 16 900 zł. To dobra cena nie tylko w porównaniu z nowym samochodem, ale również w zestawieniu z konkurencyjnymi skuterami o podobnych parametrach. Większość jest droższa o co najmniej kilka tysięcy złotych. Dlatego można przymknąć oko na nieco przestarzałą tablicę przyrządów, niedoskonałe osiągi, czy ilość miejsca na nogi.
Tym bardziej że to drobne niedogodności, które nie odbierają przyjemności z jazdy skuterem Kawasaki. Żadna z tych wad nie jest dyskwalifikująca, na ich podstawie da się stwierdzić, że J125 nie jest najnowszym modelem na rynku. Ale to udana konstrukcja, którą, nawiasem mówiąc, dla Kawasaki opracował tajwański spec od skuterów, Kymco.
Podsumowanie kosztów wygląda dobrze nawet gdy do ceny doliczymy koszt akcesoryjnej szyby (ok. 700 zł) i kufra (370 zł + 395 zł za wspornik). Za oba dodatki warto zapłacić, bo znacznie podnoszą komfort użytkowania Kawasaki J125. A cena kompletu i tak będzie atrakcyjna.
Jeżdżenie Kawasaki J125 było przyjemne, nie tylko dlatego, że przesiadka na taki środek transportu po wielu latach przerwy jest czymś wyjątkowym. Podstawowe zalety skutera to możliwość omijania korków, spory bagażnik, stosunkowo wysoki komfort jazdy i prosta obsługa.
Największe wady z perspektywy samochodziarza, to konieczność zachowania ostrożności przy niskich prędkościach, niski poziom bezpieczeństwa (dotyczy wszystkich jednośladów) i konieczność noszenia odzieży ochronnej oraz kasku. To rzeczy oczywiste dla motocyklistów, ale kierowcom aut mogą przeszkadzać bardziej, niż się początkowo wydaje.
Największą zaletę zostawiłem na koniec. Są nią niskie koszty zakupu i eksploatacji. Dysponując kwotą poniżej 20 tys. zł, można się zaopatrzyć w nowy, objęty gwarancją bardzo sprawny środek transportu w mieście. Spokojnie może stanowić alternatywę dla auta. Zwłaszcza jeśli ktoś zwykle jeździ sam i nie wozi ze sobą wiele bagażu.
Wymaga nieco odwagi i chwili cierpliwości, ale potem się odwdzięczy w dwójnasób. Nie polecałbym tylko dużych skuterów bardzo młodym osobom, bo bezpieczna jazda jest łatwiejsza, jeśli nie brakuje nam doświadczenia i wyobraźni, a jedno i drugie jest deficytowe w młodym wieku.
Kawasaki J125 może stanowić nie tylko alternatywę, ale i uzupełnienie podstawowego środka transportu, jakim jest samochód. Za cenę używanego drugiego auta, można mieć nowy skuter. Poza tym kto wie, może złapiecie bakcyla i następny jednoślad będzie prawdziwym motocyklem? To może być dobry początek wspaniałej przygody.