Jak donosi singapurski dziennik "The Straits Times", Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Singapuru ogłosiło przetarg na budowę w pełni zautomatyzowanego placu egzaminacyjnego. Intelligent Driving Circuit, bo tak ma się nazywać, może całkowicie zastąpić "ludzkich" egzaminatorów. Przynajmniej jeśli chodzi o egzaminy na prawo jazdy na motocykl.
Singapurczycy na razie szukają ewentualnego oferenta, jednak w przetargu określono bardzo precyzyjnie wymogi takiego inteligentnego placu. Po pierwsze elektronika ma sprawdzać czy motocyklista osiągnął wymaganą (30 lub 40 km/h w zależności od motocykla) prędkość przez hamowaniem awaryjnym, patrzył przed siebie, trzymał kierownicę obiema rękami czy nie chwytał zbiornika z paliwem kolanami podczas jazdy.
Sztuczna inteligencja ma również sprawdzać, czy motocyklista dotknął ziemi przed całkowitym zatrzymaniem się jednośladu, jak mocno dociska hamulce lub w którym momencie wciska sprzęgło. System ma zmierzyć też m.in. drogę hamowania czy przechył motocykla.
Rozwiązania zaproponowane przez oferentów mają wykazać się 80-procentową dokładnością pomiarów podczas pierwszego etapu przetargu i 100-procentową przed ostatecznym dopuszczeniem system do egzaminów. Komputer będzie musiał też generować dokładny raport na temat przebiegu egzaminu.
Przetarg ma potrwać maksymalnie półtora roku, a system będzie gotowy do wdrożenia maksymalnie po kolejnych 18 miesiącach. Należy wspomnieć, że zarówno tor, jak i sam motocykli będzie wyposażony w całą gamę czujników kontrolnych. Z tego powodu komputer będzie mógł oceniać egzaminowanych wyłącznie na placu manewrowym, ale w rzeczywistych warunkach drogowych zrobi to prawdziwy egzaminator.
Włodarze azjatyckiego tygrysa na razie nie mają podobnych planów, jeśli chodzi o prawa jazdy na inne pojazdy. Jeśli jednak testy na motocyklistach wypadną pomyślnie, wezmą pod uwagę możliwość wprowadzenia takiego rozwiązania przy egzaminach dla kandydatów na kierowców samochodów.