Wyprzedzamy rowerzystę, kiedy na drodze jest ciągła. Dwa warunki i gazeta

Wyprzedzanie rowerzysty nakłada na kierowcę obowiązki. Źle wykonane może doprowadzić do groźnego upadku rowerzysty.

Kierowcy i rowerzyści muszą dzielić ulice i ze sobą współpracować. Jednym z najbardziej palących tematów jest bezpieczne wyprzedzanie rowerzysty. Wiele osób nie wiem, jak zrobić to poprawnie, a często padają pytania o linie na drodze. Czy można wyprzedzić rowerzystę, jeśli na drodze jest wymalowana ciągła? Sprawdźmy, co mówią o tym przepisy. Ale i zdrowy rozsądek.

Minimalna odległość, czyli zachowaj więcej niż metr

Polskie przepisy określają, że minimalna odległość od wyprzedzanego rowerzysty czy motocyklisty wynosi jeden metr. Kluczowe jest słowo "minimalna", bo czasem, np. w wietrzne dni czy na drodze z licznymi nierównościami, odległość ta powinna być większa, bo rowerzysta może wykonywać nieprzewidywalne manewry.

Są kierowcy, którzy jadą tak blisko rowerzysty lub motocyklisty, że powstało określenie "jazdy na gazetę". To niedopuszczalne i skrajnie nieodpowiedzialne. Kierowca musi przy wyprzedzaniu myśleć o bezpieczeństwie rowerzysty. Dlatego gorąco zachęcamy do zachowania znacznie większej odległości niż przepisowy metr. Kiedy to niemożliwe, to przy wyprzedzaniu zredukujcie prędkość, żeby nie stwarzać zagrożenia.

Zachęcamy też samych rowerzystów do trzymania się jak najbliżej prawej strony, co ułatwi kierowcom wykonanie bezpiecznego manewru. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe ze względu na zniszczone pobocze, ale jeśli macie taką możliwość, to warto jechać jak najbliżej prawej strony.

Rowerzysta jedzie wolno, ale na drodze jest ciągła linia. Mogę wyprzedzić?

Linia ciągła nie oznacza zakazu wyprzedzania. W myśl przepisów kierowca nie może jej przekraczać, co oznacza, że musi wyprzedzić, mieszcząc się w swoim pasie. W przypadku rowerzystów i motocyklistów to jak najbardziej realne. Często można to zrobić bez najmniejszego problemu, zwłaszcza, kiedy wyprzedzany będzie się trzymał prawej strony. Nie naruszymy wtedy też przepisu o minimalnej odległości.

A co w sytuacji, kiedy kierowca zdecyduje się na wyprzedzania, ale przekroczy linię ciągłą? Grozi mu mandat za niezastosowanie się do znaku P-4. W tym przypadku kara wynosi 200 zł i 5 punktów karnych. Możliwe też, że policjant stwierdzi, że należy się jeszcze mandat w wysokości 300 zł i 6 punktów karnych za wyprzedzanie bez zachowania bezpiecznego odstępu od wyprzedzanego pojazdu lub uczestnika ruchu.

Czy policja naprawdę karze, jeśli kierowca najedzie na ciągłą linię?

Ciągłe linie malowane są w konkretnym celu w miejscach, gdzie może dojść do niebezpiecznych sytuacji. Mandat zależy od konkretnego zdarzenia. Wyobraźmy sobie, że kierowca wyprzedza rowerzystę i najeżdża (lub lekko przekracza) linię, żeby zachować bezpieczną odległość, a z naprzeciwka nikt nie jedzie. Policjant może przymknąć wtedy oko. Co innego, kiedy kierowca decyduje się na podobny manewr przy dużym ruchu i stwarza zagrożenie dla wszystkich dookoła. Rowerzysty, siebie i kierowcy prowadzącego samochód, jadący w drugim kierunku. Nie będzie mowy o taryfie ulgowej. Mandat jest pewny. I bardzo dobrze. Wyprzedzanie to jeden z najtrudniejszych i najniebezpieczniejszych manewrów na drodze. Niestety kierowcy często decydują się robić to w skrajnie nieodpowiedzialny sposób.

Zobacz wideo Pijany cyklista dostał mandat. Zemścił się! Pokazał obraźliwy gest do kamery, a potem zniszczył znak
Więcej o: