Rowerzyści by chcieli, żeby kierowcy używali metody holenderskiej. Co daje?

Metoda holenderska brzmi tajemniczo. Dotyczy jednak sposobu otwierania drzwi. Po przeczytaniu tego materiału szybko zorientujesz się, jak bardzo źle wysiadałeś z własnego auta do tej pory.

Ciekawe i praktyczne porady eksploatacyjne znajdziesz również w tekstach publikowanych w serwisie Gazeta.pl.

Latem na kierowców czeka większa ilość wyzwań. Bo prowadzący musi pamiętać nie tylko o zmianie opon i uważać na gwałtowne zjawiska atmosferyczne. Powinien także mieć w świadomości to, że na drodze pojawia się większa ilość użytkowników. Idealny przykład dotyczy rowerzystów. Tych należy spodziewać się podczas pokonywania miejskich arterii czy jazdy po podmiejskich drogach. Ale nie tylko.

Zobacz wideo Ekstremalna kara dla rowerzysty za przejazd pod szlabanem. Mandat droższy niż rower

Wysiadając, uważaj na rowerzystę!

Kierowcy muszą uważać na rowerzystów także w czasie... otwierania drzwi. I nie, to nie jest żart. Gdy samochód jest zaparkowany np. równolegle na chodniku, nagłe otwarcie drzwi może dosłownie strącić cyklistę z roweru. I skutki takiej sytuacji potrafią być naprawdę poważne. W najlepszej opcji będzie to seria stłuczeń, w najgorszej potrącenie przez inny pojazd jadący sąsiednim pasem ruchu. Zjawisko jest zatem skrajnie niebezpieczne, ale można mu w prostym sposób zapobiegać. Idealnie sprawdza się tu holenderska metoda otwierania drzwi, czyli "Dutch Reach".

Na czym polega holenderskie otwieranie drzwi?

Metoda jest stosowana z sukcesami już od kilkudziesięciu lat w Holandii. Po zaparkowaniu samochodu i wyłączeniu silnika należy otwierać drzwi auta ręką, która jest bardziej oddalona od drzwi. W przypadku kierowcy będzie to prawa ręka, a w przypadku pasażera – lewa. Taki ruch wymusza obrócenie ciała w kierunku drzwi, co ułatwia spojrzenie przez ramię, a także w boczne lusterka. Wszystko po to, żeby upewnić się, czy nie nadjeżdża rowerzysta lub motocyklista.

W Holandii metoda otwierania drzwi bardziej oddaloną od nich ręką jest świetnie znana. W Polsce z pewnością wielu kierowców dowie się o niej z tego właśnie materiału. Warto ją jednak mocno propagować. Po pierwsze dlatego, że to sposób dbania o bezpieczeństwo. Prosty i mało inwazyjny sposób – warto dodać. Po drugie metoda ta pozwala chronić nie tylko rowerzystów, ale także kierujących motocyklami czy motorowerami lub skuterami.

Kiedy Dutch Reach nie ma sensu?

Oczywiście propagowanie metody holenderskiej otwierania drzwi nie zawsze ma sens. Sprawdzi się głównie w przypadku właścicieli starszych modeli pojazdów lub nowszych, ale słabo wyposażonych. Dziś holenderski sposób zastępują bowiem elektroniczne wspomagacze. W dobrze wyposażonych wersjach współczesnych samochodów coraz częściej pojawiają się rozwiązania, które ostrzegają kierowców podczas otwierania drzwi. Za pomocą kontrolki na lusterku i dźwięku ostrzegawczego informują o tym, że z tyłu zbliża się jakiś pojazd lub pieszy.

Więcej o: