Zjechał rowerem z chodnika, uderzył w hondę. Mandat? Nawet dwa i to na łączną kwotę 5000 zł

Rowerzysta początkowo jechał swoim jednośladem po chodniku, ale po chwili niespodziewanie zjechał na jezdnię i uderzył w tył jadącej przed nim hondy. Okazało się, że był pijany. Policjanci wlepili mu aż dwa mandaty na łączną kwotę 5 tys. zł.
Zobacz wideo Ford Mustang Mach 1 wciąż potrafi być szalony, ale nie bryka już jak nieokiełznany kucyk

Ciepłe i upalne dni oznaczają tłumy rowerzystów na drogach, a spora część z nich nawet nie zamierza stosować się do zasad ruchu drogowego. Co gorsza, niektórzy decydują się również na jazdę jednośladem po alkoholu, co może być niebezpiecznie (i kosztowne). Szczególnie dla nich samych, co pokazał przykład rowerzysty z Krupskiego Młyna (woj. śląskie).

Jechał po chodniku, zjechał na jezdnię i uderzył w hondę

58-latek w poniedziałkowe przedpołudnie wybrał się na przejażdżkę na rowerze. Początkowo jechał jednośladem po chodniku (niestety nie wiadomo, czy w tym miejscu miał do tego prawo), ale - jak podaje śląska policja - niespodziewanie i z niewiadomych przyczyn zjechał na jezdnię. 

Miał pecha, bo tuż przed nim jechał jezdnią 44-latek w hondzie. Rowerzysta najwyraźniej nie zdążył wyhamować i uderzył w tył samochodu. 58-latek spadł z roweru, a na miejsce wezwano pogotowie. Szczęśliwie rowerzyście nic poważnego się nie stało. Nie został przetransportowany do szpitala, bo skończyło się jedynie na potłuczeniach.

Policjanci postanowili jednak sprawdzić obu mężczyzn alkomatem. Kierowca hondy był całkowicie trzeźwy, jednak rowerzysta miał w organizmie niemal 2,5 promila alkoholu. Być może to właśnie dlatego niespodziewanie wjechał na jezdnię.

Funkcjonariusze nie mieli w tej sytuacji wyjścia i musieli wystawić dwa mandaty. Pierwszy za nieostrożną jazdę i spowodowanie kolizji na drodze, a drugi za kierowanie rowerem w stanie nietrzeźwości. Ich łączna kwota to aż 5 tys. zł. A być może to jeszcze nie koniec. Prawdopodobnie 58-latek będzie musiał również pokryć koszty naprawy szkód, jakie wyrządził podczas zderzenia.

Więcej podobnych historii znajdziesz na Gazeta.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.