W sportach motorowych działa pewna reguła. Jeśli wyobrazimy sobie nawet najbardziej absurdalną dyscyplinę tej kategorii, okazuje się, że taki sport istnieje i wymyślili go mieszkańcy USA. To przesada, ale bardzo niewielka. W Ameryce powodzeniem cieszą się rozmaite przedziwne motoryzacyjne zmagania. Z pewnością należą do nich walki kombajnów zbożowych w błocie. Fanpage Nienormalny Białystok na Facebooku proponuje, żeby zorganizować podobne zawody na swojskim Podlasiu. Pomysł spotkał się z życzliwym przyjęciem, aczkolwiek zdania komentujących na ten temat są podzielone.
W Stanach Zjednoczonych jest rodzaj sportu samochodowego zwany "destruction derby" albo "autorodeo", który łączy elementy motoryzacji z tradycjami Dzikiego Zachodu. Takie wydarzenia są organizowane najczęściej na amerykańskich jarmarkach. Dawniej kowboje ujeżdżali byki i mustangi, teraz robią to samo z autami, niszcząc pojazdy rywali. Zwykle do tego sportu są używane stare samochody o niewielkiej wartości, ale wyposażone w klatki bezpieczeństwa chroniące kierowców. Próg wejścia w elitarny krąg tej dyscypliny motorsportu jest wyznaczony stosunkowo nisko, ale mimo niedużych prędkości osiąganych na błotnym placu, tego typu zmagania bywają bardzo niebezpieczne.
Autorodeo nie jest domeną wyłącznie wiejskich pikników. W podobnych zawodach startowali słynni amerykańscy kierowcy wyścigowi: Mario Andretti i Bobby Unser. Zawody kategorii destruction derby są nie tylko jednym z najdziwniejszych, ale przy okazji najbardziej urazowych wyścigów samochodowych. W zderzeniach kierowcy regularnie odnoszą urazy głowy, szyi i kręgosłupa. W przypadku walk wielkich kombajnów zbożowych ryzyko kontuzji powinno być znacznie niższe i być może właśnie taka idea przyświecała pomysłodawcom tej rozrywki. Niezależnie od przyczyn trzeba przyznać, że zmagania kierowców maszyn rolniczych są bardzo efektowne. Potężne kombajny zderzają się ze sobą hederami i wypychają nawzajem z placu.
W rywalizacji biorą udział starsza modele kombajnów, które pewnie zostały już wycofane z użytku i w innej sytuacji trafiłyby na złom. Z przodu mają przytwierdzone przyrządy żniwne służące do ścinania i zbierania zboża, czyli tzw. hedery. W trakcie kombajnowego autorodeo pełnią rolę zderzaków. Zawodnicy rozpędzają potężne maszyny i uderzają w przeciwników hederami. Próbują się nawzajem zniszczyć lub zepchnąć na bok. Ci, którzy pozostaną na placu boju ostatni, są ogłaszani zwycięzcami i przechodzą do kolejnej rundy. Pierwsza impreza tego typu została zorganizowana w USA w 1988 r., przez rolników z miejscowości Lind w stanie Waszyngton, którzy z trudem wiązali koniec z końcem, pracując na farmach. Idea szybko chwyciła, a jej pomysłodawcy do tej pory są organizatorami największych zawodów Combine Derby w Ameryce.
Czy walki kombajnów są głupie? Być może, ale przy okazji wyglądają bardzo spektakularnie, więc przyciągają sporą publiczność. Czy podobnie byłoby w Polsce? Rolka Nienormalnego Białegostoku została obejrzana przez 1,7 mln osób, a prawie 2,3 tys. nagrodziło ją kciukiem skierowanym do góry. Niektórzy komentujący ten pomysł są nim zachwyceni, inni wręcz przeciwnie. Przeciwnicy urządzania takich zawodów w Polsce twierdzą, że rodzimy kombajn Bizon nie przetrwałby nawet dwóch minut podobnych zmagań. Inni, że u nas maszyny rolnicze w takim stanie wciąż są używane do pracy i żal byłoby je marnować na tego typu zawody. Póki co ich organizacja w Polsce jest fikcją. Za to prawdziwe są przepisy zakazujące rolnikom jazdy kombajnami zbożowymi z umocowanym z przodu hederem. Można za to zostać ukaranym mandatem w wysokości aż 5 tys. zł, o czym przy tej okazji przypominam.