Każdy fan gier wideo zna firmę Bungie zajmującą się ich produkcją. Studio ma na swoim koncie takie hity jak seria "Halo" i "Destiny". Pierwsza część "Halo: Combat Evolved" była jedną z najlepszych gier generacji i tzw. system sellerem. Ludzie kupowali konsole Xbox 360 tylko z jej powodu. Natomiast Destiny 2 to wzorowa realizacja przepisu na gry "live service", których cykl życia trwa w nieskończoność i ciągle przynosi zyski z mikrotransakcji. Studio Bungie jest legendarne, dlatego ma prawdziwych wyznawców. Nie straciło ich nawet po przejęciu przez Sony Interactive Entertainment. Dopiero teraz tak się może stać, bo na jego szefa Pete'a Parsonsa (jest związany z Bungie od 2002 r.) spadł gniew fanów, Gracze oskarżyli go o wyjątkowo nieetyczne zachowanie, ale czy mają rację?
Okazało się, że dwa lata po wykupieniu przez Sony Bungie musi przejść korporacyjną restrukturyzację w celu zredukowania kosztów działalności w "ciężkich czasach". Odpowiedzialny za to zadanie Parsons z żalem oznajmił, że musi zwolnić aż 220 osób, czyli około 17 proc. załogi. W dodatku to nie pierwsza fala wypowiedzeń umów o pracę w Bungie, bo w 2023 roku spotkało to setkę ludzi. Tym razem gracze natychmiast wypomnieli szefowi firmy, że zarządzane przez niego przedsiębiorstwo nie jest rentowne, ale za to on nie może narzekać na pensję. Dowodem są prywatne zakupy Parsonsa zarejestrowane na koncie w amerykańskim portalu ogłoszeniowym i aukcyjnym Bring A Trailer. W ciągu dwóch lat od przejęcia Bungie przez Sony menedżer wydał około 2,4 miliona dolarów na swoje hobby. Są nim klasyczne samochody.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy szef Bungie ma dobry gust. Jakie auta znalazły się w jego kolekcji? Trudno powiedzieć, czy Pete Parsons dalej trzyma wszystkie w swoim garażu, ale od 2018 roku kupił na Bring A Trailer 25 różnych samochodów i motocykli. Wśród nich znalazły się takie rarytasy jak Porsche 911S z 1971 r. wylicytowane przez niego za kwotę 201 tys. dolarów, BMW M3 E30 z 1990 r. kupione za 180 tys. dolarów, Ford Bronco z 1966 r. kosztujący 60,5 tys. dolarów, Ford F-250 Ranger z 1969 r. wart 79 tys. dolarów, legendarny Shelby Mustang GT500 za 201 tys. dolarów, Porsche 356C z 1965 r. za 235 tys. dolarów, Jaguar E-Type XK-E 4.2 Roadster wylicytowany 205 tys. dolarów i Morris Mini-Minor Deluxe kosztujący 33 750 dolarów. Najnowszym zakupem szefa Bungie na Bring A Trailer, który poczynił w 2024 r., jest Chevrolet Corvette C1 z 1961 roku kupiony za 91,5 tys. dolarów. Pełna lista nabytków Parsonsa jest znacznie dłuższa, a każdy kąsek, który się na niej znalazł, smakowity. To dowód, że szef Bungie ma znakomity gust do aut i mnóstwo pieniędzy.
Czy zarzuty fanów studia gamingowego stawiane jego szefowi są uzasadnione? Na pierwszy rzut oka pretensje wydają się przesadne. Należy odróżnić kondycję finansową przedsiębiorstwa i prywatne wydatki jej szefa. Zadaniem dyrektora generalnego każdej firmy jest utrzymywanie rozsądnego poziomu dochodów. Zwalnianie pracowników może być uważane za ostateczność, ale czasami jest konieczne, zwłaszcza kiedy po fuzji kilku firm zaczynają dublować się różne stanowiska. Oczywiście z taką opinią trudno zgodzić się osobom, które właśnie straciły pracę.
Z drugiej strony niezależnie od oceny biznesowej działalności Pete'a Parsonsa, prywatne wydatki z ostatnich dwóch lat nie stawiają go w najlepszym świetle, kiedy w tym samym czasie kiedy zwalnia z firmy setki osób. Jak każdy człowiek, również szef studia Bungie ma święte prawo z korzystania z zarobionych pieniędzy w dowolny sposób. Tylko Parsons zapomniał, że brak przyzwoitości czasami może mieć to nieoczekiwane skutki. Poza tym przekonał się, że zarówno miłość fanów gier, jak i ich nienawiść może być wielka i nie do końca uzasadniona. Na szczęście kiedy zajrzy do garażu, natychmiast wróci mu dobry humor.