Najszybszy kosz na śmieci na świecie. Pokonuje dystans 400 m szybciej niż twoja honda [WIDEO]

Gdzieś w Wielkiej Brytanii jest człowiek, który używa kosza na śmieci do wyścigów równoległych. Zarówno kierowca jak i jego pojazd budzą powszechne rozbawienie, ale nie ma się z czego śmiać. Prawdopodobnie to najszybszy śmietnik na świecie.

Użytkowniczka TikToka Lauren Palmer kilka dni temu umieściła na swoim koncie wideo, które nagrała przed kilkoma dniami. Od tej pory robi furorę w internecie, obejrzało je już ponad sześć milionów osób. Jego autorka twierdzi w opisie, że to była najciekawsza rzecz, jaką zobaczyła w czasie weekendu i nie mam żadnego powodu, żeby w to wątpić. Brytyjka udała się na motoryzacyjną imprezę w Podington zorganizowaną na słynnym drag stripie Santa Pod Raceway.

To najstarszy tor do wyścigów równoległych w Europie. Został otwarty w 1966 r. na terenie byłej bazy lotniczej Royal Air Force. Santa Pod Raceway w hrabstwie Bedfordshire jest akredytowany przez światową organizację samochodową FIA i odbywają się tam mistrzostwa Wielkiej Brytanii oraz Europy w drag racingu. Jeśli ktoś nie kojarzy, chodzi o konkurencję wymyśloną w Stanach Zjednoczonych i polegającą na wyścigach w linii prostej ze startu zatrzymanego. Kto sprawniej ruszy i pokona dystans 1/8 lub 1/4 mili (402,5 m), ten wygrywa.

Zobacz wideo Doskonałe jedzenie, piękna architektura i emocjonująca motoryzacja. We Włoszech jest region, który skupia w sobie te trzy rzeczy [autopromocja]

Więcej tekstów o motoryzacji z przymrużeniem oka znajdziecie na stronie Gazeta.pl

Wyścigowy kosz na śmieci zrobił furorę na torze Santa Pod Raceway w Wielkiej Brytanii

Tym razem na słynnym torze gościł nietypowy zawodnik w wyjątkowym pojeździe. Pewien Anglik uznał, że przerobienie kosza na śmieci na wyścigową maszynę jest znakomitym pomysłem. A jak pomyślał, tak zrobił. Jego start wywołał powszechne rozbawienie oraz uwielbienie. Wcale się nie dziwię entuzjastom tego pomysłu, bo w życiu jest potrzebne trochę luzu i dużo śmiechu.

Chciałbym też wytłumaczyć się z tytułu. Wbrew pozorom nie jest próbą naśmiewania się z właścicieli hond, które jak wiadomo "są szybsze, niż wyglądają". Sam jestem zadowolonym użytkownikiem samochodu tej marki. Chodzi o coś innego, mianowicie o nawiązanie do komentarzy, które pojawiły się pod wideo z angielskiego toru umieszczonego w różnych miejscach internetu. Komentujący prześcigają się w wymyślaniu analogii do samochodów różnych marek, które — w zależności od regionu świata — mają różny kontekst kulturowy.

Amerykanie porównują uroczy wyścigowy śmietnik na kołach do Forda Mustanga, Brytyjczycy właśnie do Hondy Civic, która wciąż zajmuje wysoką pozycję na wyspiarskiej scenie street racingowej. Natomiast Polacy od razu odkryli podobieństwo kosza na śmieci do kultowego modelu BMW serii 3 E36. Każde miejsce na świecie ma model samochodu, który nieodparcie kojarzy się z fanami wyścigów na dystansie 402,5 m, ale niemal zawsze chodzi o inne auto. Dlatego na pewno nikt nie obrazi się za taki niewinny prztyczek w nos.

A z czym  wam się kojarzy wyczynowy śmietnik? Jeden z komentatorów trafił w sedno

Tak naprawdę najwięcej racji miała osoba, która przyrównała wyścigowy kosz na śmieci do włoskiego samochodziku dostawczego Piaggio Ape, ciągle bardzo popularnego w słonecznej Italii, głównie dlatego, że mieści się nawet w najwęższych uliczkach. Po dźwięku silnika można się domyślić, że w obu przypadkach zastosowano silnik o niewielkiej pojemności pochodzący ze skutera. Charakterystyczne brzęczenie kosza na śmieci nie pozostawia co do tego żadnych wątpliwości.

Warto też zwrócić uwagę na pewne aspekty spektakularnego wyścigu kierowcy śmietnika, który walczy sam ze sobą oraz z czasem upływającym do startu. Trzeba przyznać, że zawodnik poważnie się przygotował do zmagań i zadbał o bezpieczeństwo. Ma na sobie kask oraz skórzany motocyklowy kombinezon na wypadek, gdyby coś poszło nie po jego myśli. Trochę gorzej jest z pojazdem.

Od momentu startu widać, że ze względu na niewielką długość, wysoki środek ciężkości i małe kółka, biedny kosz na śmieci ma ewidentne problemy z trakcją, mimo niewielkiej mocy silnika. Niektórzy radzą, żeby wydłużyć w nim wózek zapobiegający przewróceniu się na plecy. Teraz zabezpieczenie jest bardzo krótkie, dlatego pojazd ma tendencję do podnoszenia przodu i w czasie rozpędzania się robi mimowolne "wheelie". To sprawia, że zaczyna się bezradnie bujać, a koła tracą kontakt z nawierzchnią. W dodatku swobodnie kiwająca się pokrywa od śmietnika ewidentnie pogarsza aerodynamikę bolidu.

Gdyby nieco dopracować tę innowacyjną konstrukcję, byłaby szansa na lepszy wynik, chociaż nie ma się co oszukiwać: kosz na śmieci na kołach nie pobije rekordu toru Sand Pod Raceway, zwłaszcza że ten jest mocno wyśrubowany. Ustanowił go w 1984 r. Sammy Miller za kierownicą rakietowego pojazdu Vanishing Point Rocket klasy funny car. Na dystansie nieco ponad czterystu metrów rozpędził się w czasie 3,58 s do prędkości 621,61 km/h.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.