• Link został skopiowany

Polski bar stał się fenomenem. Ludzie ciągną z całego kraju, aby zjeść w... autobusie

Jelcz to coś więcej niż marka autobusów - to część polskiej historii i do niedawna też naszej codziennej rzeczywistości. Chociaż nie istnieje już od dobrych kilkunastu lat, jej legenda wciąż żyje, a dowodem na to jest Bar Jelczanin. Niezwykła restauracja, która mieści się w nadwoziu starego autobusu, przyciąga klientów z całej Polski.
Bar Jelczanin podbija serca polskich smakoszy.
Fot. Facebook (Gazeta Wrocławska)

Wielu Polaków z rozrzewnieniem wspomina czasy, gdy na naszych drogach roiło się od autobusów Jelcza. W końcu pojazdy te towarzyszyły nam niejednokrotnie w ważnych życiowych momentach. Pierwsza rozmowa o pracę, egzamin maturalny, randka z przyszłą drugą połówką — by w ogóle móc się na nich zjawić, niejednokrotnie nie mogło się obyć bez podróży autobusem naszego rodzimego producenta. Niestety, Zakłady Samochodowe Jelcz S.A. zakończyły swoją działalność w 2008 roku. Mimo iż marka przestała istnieć, w sercach wielu z nas pewien sentyment do jej pojazdów nadal żyje. Zresztą, gdyby było inaczej Bar Jelczanin działający w Jelczu-Laskowicach nie cieszyłby się taką popularnością.

Zobacz wideo

Bar Jelczanin podbija serca Polaków. Magia na pokładzie wysłużonego Jelcza

Wyjątkowy lokal znajduje się na ul. Inżynierskiej 3, a więc tuż przy byłych zakładach Jelcza. Pomysł na jego stworzenie zrodził się w głowach Pawła i Anety Grzędów dziewięć lat temu, kiedy to para postanowiła przerobić stary autobus w restauracyjną budkę. "Nasze miasto słynie z produkcji autobusów, a Jelcz u nas to prawdziwa legenda. Chcieliśmy upamiętnić tę historię i tak narodził się pomysł na stworzenie baru w starym autobusie. Ostatecznie wygrała jednak pasja do gotowania, która towarzyszy nam od zawsze. Połączyliśmy te dwie rzeczy i tak powstał Bar Jelczanin" – wspomina Paweł Grzęda w wypowiedzi udzielonej "Gazecie Wrocławskiej".

Restauracja jest prawdziwym oczkiem w głowie małżeństwa. Zwłaszcza że wszelkie prace przy wysłużonym autobusie wykonało własnoręcznie! "Mąż sam zrywał całą podłogę ze starego autobusu i montował nową. Z przodu pojazdu przygotował punkt do wydawania posiłków, a przy bocznych drzwiach i na zewnątrz znajdują się stoliki" – stwierdza Aneta Grzęda. We wnętrzu Jelcza para postawiła na liczne kraciaste akcenty (obrusy, wykładzinę podłogi itd.), a przyjemną atmosferę dopełnia grająca w tle playlista z polskimi utworami.

 

Bar Jelczanin, czyli polska kuchnia w polskim autobusie

Oczywiście skoro restauracja akcentuje polskie dziedzictwo, również jej menu musiało zostać zapełnione tradycyjnymi polskimi potrawami. "To klasyczna kuchnia polska, którą każdy z nas kojarzy z rodzinnego domu. Przepisy są doskonalone od lat, a podstawą są receptury naszej mamy. To ona przywiązuje ogromną wagę do jakości składników i przypraw. Można powiedzieć, że jest naszym pierwszym krytykiem kulinarnym – bardzo zależy jej na tym, aby nasi goście dobrze zjedli. Jest wymagająca pod tym względem i może właśnie dlatego klienci do nas wracają" – opowiedziała "Gazecie Wrocławskiej" właścicielka restauracji.

Na klientów czekają takie specjały jak żurek staropolski, różne rodzaje pierogów, czy też król niedzielnych stołów — kotlet schabowy z ziemniakami i surówką. To właśnie on stał się wizytówką lokalu. "Prawdziwym hitem jest schabowy. Kiedy trafia na talerz i przykrywa ziemniaki oraz surówkę, goście nie kryją zaskoczenia – jest tak duży, że niemal zasłania cały talerz" – dodaje Paweł Grzęda. A jak prezentują się ceny? Trzeba przyznać, że są one wyjątkowo atrakcyjne. Najdroższe pozycje w menu, a więc polędwica z dorsza z beszamelem i purée ziemniaczanym, oraz kotlet schabowy z ziemniakami i surówka, wycenione są na 40 zł.

Klienci z całej Polski przybywają do Jelcza

Właściciele charakterystycznego lokalu nie kryją zadowolenia z faktu jego rosnącej popularności. Swoją cegiełkę w rozpromowaniu restauracji mieli internetowi twórcy tacy jak Dymitr Błaszczyk, youtuber z kanału "Sprawdzam Jak", czy też będący na językach wielu internatów Książulo. Druga z wymienionych postaci miała już okazję gościć w lokalu, jednak jeszcze nie opublikowała swojej recenzji.

Co ciekawe, klienci to nie tylko osoby mieszkające w okolicy i ościennych miejscowościach. "Mamy klientów z całej Polski, którzy potrafią przejechać nawet 500 kilometrów, żeby spróbować naszych dań. Gościliśmy ludzi z Gdańska i ze Śląska, ale szczególnie wzruszająca była wizyta 80-latka, którego syn zaprosił go do nas na urodzinowy obiad. Kiedy zobaczył autobus, w którym przez lata dojeżdżał do Wrocławia, w oczach pojawiły mu się łzy. Ta nostalgia jest naprawdę wyjątkowa" – wspominają właściciele restauracji.

Więcej o: